zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Megadeth "Dystopia"

24.01.2016  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Megadeth
Tytuł płyty: "Dystopia"
Utwory: The Threat Is Real; Dystopia; Fatal Illusion; Death From Within; Bullet To The Brain; Post American World; Poisonous Shadows; Conquer Or Die; Lying In State; The Emperor; Foreign Policy
Wykonawcy: Dave Mustaine - gitara, wokal; Kiko Loureiro - gitara; David Ellefson - gitara basowa; Chris Adler - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Universal Music
Premiera: 22.01.2016
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

"Ups, he did it again" - to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po przeczytaniu newsa o tym, że Rudy Dave znów wywija i wypierdala połowę składu z Megadeth. Nie załamywałem rąk, bo to, że druga gitara i perkusja to w jego gnieździe raczej ruchome pozycje, na dodatek pozbawione większego znaczenia dla funkcjonowania kapeli, to tradycja sięgająca czasów "Killing Is My Business...". Rzecz na chwilę (10 lat) zmieniła się przy okazji tzw. "złotego składu", być może dlatego nazywanego "złotym", że to za jego sprawą powstały pomnikowe "RIP-y", "Countdowny" i "Youthanasie", który jednak, przypominam, wypalony kończył działalność w niesławie, prokurując względnie dobry "Cryptic Writings" i już zupełnie kontrowersyjny "Risk" (bez Menzy). Także taki obrót spraw nie jest dla mnie niespodzianką. Co więcej, trochę serce szybciej zabiło, kiedy usłyszałem nazwisko nowego najemnika, który miał zasiąść za garami, czyli Chrisa Adlera, którego grę bardzo lubię, przy okazji nie trawiąc jego macierzystego zespołu Lamb Of God (sic!) - taka sytuacja. Nie przepadałem za synonimem drewna za zestawem w postaci Shawna Drovera, dlatego tę zmianę przyjąłem z nadzieją.

Co innego nowy gitarzysta "aus" brazylijska Angra - Kiko Loureiro. Tutaj już pokręciłem nosem, bo każdy wie, z jakiego grania Angra jest znana, a przeszczepianie power - egzalt - nadepnięty chomik - heavy - metalu na grunt Megadeth uznałbym za osobista tragedię. Tak się jednak nie stało. Co więcej, po moim zdaniem bardzo udanej "cryptingowo - youthanasiowej" "Super Collider", Mustaine za sprawą najnowszej "Dystopii" przeprasza się po raz kolejny, już nawet nie z samym metalem ogólnie, ale z "tym" stareńkim, zajebistym "megadethowym thrashem" a'la "Peace Sells...", "So Far So Good So What", "Rust In Peace" i finezyjną melodyką "Countdown To Extinction", którymi to zarobił na status legendy, miano jednego z praojców - założycieli gatunku i komfort odcinania kuponów od własnej sławy - serio!

Choć brak tutaj jednoznacznych odpowiedników tak oczywistych strzałów, jak "Holy Wars...", "Hangar 18", "Peace Sells..." czy "Symphony Of Destruction", to jednak uczciwie trzeba stwierdzić, że to właśnie na "zapożyczeniach" (w cudzysłowie, bo od siebie samego nie można przecież pożyczać) opiera się cały zamysł i konstrukcja "Dystopii".

Po orientalnym intro, zapewne inspirowanym, jak to u Mustaine'a, bieżącymi wydarzeniami w geopolityce, od razu atakuje nas porywająca seria riffów "The Threat Is Real", w których obeznani od razu rozpoznają wiertarki "Set The World Afire", przejścia "Hangar 18" czy szkielet kompozycji żywcem zajumany z "Ashes In Your Mouth". Co ciekawe, nie brzmi to jak polepiony w pro-tools, przypadkowy zlepek pomysłów z "czasów wojny", tylko zwyczajnie rwie do przodu, uświadamiając po latach, że rozróżniane ongiś pod względem stylistycznym płyty tak naprawdę miały zawsze jeden megadethowy kręgosłup muzyczny.

Podobnym tropem podąża tytułowa "Dystopii", skręcając nieco w stronę melodyki "Countdown To Extinction", co też nie jest zaskoczeniem. Koniec końców, od czasu wejścia na salony muzyki ogólnie rockowej w 1992 r. - hit to pozycja obowiązkowa na płytach Rudego. Po prawdzie, tym razem jednak starania "uczłowieczania" muzyki Megadeth są ograniczone do minimum i na dobrą sprawę powtarzają się tylko jeszcze w najbardziej zróżnicowanym, epickim, skrzącym się natchnionymi wokalizami i solami gitarowymi "Poisonous Shadows" czy w instrumentalnym "Conquer Or Die!". Pozostała, lwia część materiału to już charakterystyczne, oldschool - megadethowe napieranie o cechach, które wymieniono gdzieś wyżej ("Fatal Illusion"), lekko, ale zawsze zakwaszone zwariowanymi wywijańcami, zakrętasami i dysonansami rodem z "Peace Sells... But Who's Buying" ("Bullet To The Brain", "Lying In State"). Wszystko zgadza się jak u księgowej, ale tutaj rodzi się mała obawa.

Nie martwi mnie, że "znawcy" podniosą gromkie hasła w stylu "autoplagiaty", "znów to samo tylko gorzej, bo tak, bo to już nie to". Zastanawiam się bardziej, czy miejscami średnia przystępność muzyczna, która ongiś odróżniała płyty Megadeth od dajmy na to wydawnictw Metallica, spotka się ze zrozumieniem gawiedzi, która w większości nie dorastała, ba, nawet nie była w planach, gdy powstawały "Peace Sells...", "So Far..." czy "Rust In Peace". O ile taki rozwój wydarzeń z aprobatą przyjmie nawet pokolenie nastolatków lat 90, mocno zainfekowanych stosunkowo świeżym wtedy kultem thrash metalu poprzedniej dekady (80), o tyle wątpię, czy "świeżym słuchaczom" będzie się chciało zgłębiać meandry tej muzyki. Czas pokaże. Osobiście jako fan, którego początkiem słuchania czegokolwiek w metalu było to, co przez lata nazwano "The Big Four", jestem wpiekłowzięty. Słuchając "Dystopii" nie wyczuwam zbędnej napinki, ścigania się Mustaine'a z własnymi dokonaniami sprzed lat. Zamiast tego dostaję "naturalny" Megadeth, w którym sprawnie mieszają się najlepsze momenty legendarnej kariery. Płyty słucha się jednym tchem, momentami padając na glebę, momentami potakując głową z uśmiechem zdającym się wyrażać: "tak jest, to jest to, na co czekałem".

Jak pisałem już kilka razy, członkowie Big Four nieuchronnie wkraczają w epilogi swoich karier. Jeżeli zaś robią to takimi miotaczami jak Slayer na "Repentless", który - choć brzmi to jak bluźnierstwo - obronił się nawet bez Jeffa Hannemana, czy opisywana w tym miejscu "Dystopia", to nie dość, że nie ma mowy o żadnym wstydzie czy porażce, to jeszcze pozostaje w ustach lekko gorzki posmak świadomości, że po nich dłuuugo nic, o braku równie spektakularnych następców nie wspominając.

22 stycznia 2016 r. - "Dystopia" już na początku sezonu wkracza pewnie do walki o miano jednej z płyt rocku. Jak przy każdej odsłonie mustaine'owego życiorysu wydawniczego zapytam: "co na to The Four Horsemen"? A tak, zapomniałem, oni pożegnali się już przy okazji "Black Album". Na Pazuzu, jakie to wielkie szczęście dożyć wieku, kiedy po okresie upadków i wzlotów ukochane kapele wracają do formy z najlepszego okresu działalności. Jaka to ulga, kiedy odpalasz płytę i słowa same cisną się na klawiaturę. To ma miejsce tylko w dwóch skrajnych przypadkach - płyt chujowych i zajebistych. Nie muszę chyba już mówić, do której kategorii zaliczam "Dystopię"?

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Megadeth "Dystopia"
TKR (gość, IP: 81.190.144.*), 2016-01-27 15:43:46 | odpowiedz | zgłoś
Klawe te bonusy. Szkoda, że nie było jakiejś wersji deluxe w przystępnej cenie, jak w przypadku Super Collider. Na pewno bym się skusił.
re: Megadeth "Dystopia"
Thrash Lover (gość, IP: 194.11.254.*), 2016-01-27 17:59:34 | odpowiedz | zgłoś
No wlasnie. Te bonusy wydaja sie nawet lepsze niz niektore kawalki, ktore trafily na plyte :)
re: Megadeth "Dystopia"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2016-01-29 19:52:31 | odpowiedz | zgłoś
z tych bonusów to Last Dying Wish wymiata
re: Megadeth "Dystopia"
Fatal portrait
Fatal portrait (wyślij pw), 2016-01-26 11:53:04 | odpowiedz | zgłoś
Cofam to wszystko co napisalem na tej stronie przed premiera Dystopi ze Dave stracil agresywnosc itd no coz mocno sie pomylilem i az wstyd ze zapomnialem z kim mam doczynienia...recenzja swietna i zgadzam sie z nia w 100% MEGADETH wrocilo z dalekiej drogi, od wydania zajebistego "The system has failed" nic mna tak nie pierdo*nelo jak Dystopia ktora jest swietna !! ciekawe co na to Metallica...
re: Megadeth "Dystopia"
TKR (gość, IP: 81.190.144.*), 2016-01-26 10:55:26 | odpowiedz | zgłoś
Ogólnie jestem z Dystopii zadowolony, chociaż liczyłem na nieco więcej tego, co było w trzech pierwszych utworach, ale nie czuję się rozczarowany. Pan Loureiro bardzo fajnie się wpasował ze swoimi solówkami. Wprawdzie trochę mi szkoda, że jednak nie Menza, ale Adler chyba też zabębnił w porządku (chociaż nie jestem koneserem bębnów, więc nie będę mędrkować). A i do "Ellefantsona" nie ma się o co przyczepić.

To może być dobry rok dla muzyki. Może trochę na wyrost, ale dopatruję się symbolizmu odnośnie do roku 1986. Liczę na podobnie mocne uderzenia od Anthrax, Metalliki i Testament (zdaje się, że i Death Angel coś nowego kombinuje). Biorąc pod uwagę, że ostatnie dokonania Exodus i Slayera nie zawiodły (przynajmniej mnie), a z lekko innej bajki jeszcze Carcass czy Vader pokazali klasę, to o przyszłość mogę być spokojny.
re: Megadeth "Dystopia"
mustaines
mustaines (wyślij pw), 2016-01-25 21:37:38 | odpowiedz | zgłoś
przesluchalem nowy anthrax tytulowy numer ok i np krwawe skrzydla orla ciekawie tam gra ian scott
re: Megadeth "Dystopia"
mustaines
mustaines (wyślij pw), 2016-01-25 19:03:43 | odpowiedz | zgłoś
najlepsza od czasu system,,,,,, dystopia- post american world ,shadows zajebiste i cover na koniec ,,,,,,policy miodzio duzo gitar akustycznych nawet fortepian bravo.
re: Megadeth "Dystopia"
Vontill (gość, IP: 83.144.88.*), 2016-01-25 14:47:11 | odpowiedz | zgłoś
Zdecydowanie najlepsza płyta (obok Endgame) od czasów Youthanasia. Dużo lepsza od ostatnich płyt Slayera i Anthraxu (zwłaszcza tych ostatnich, gniota nagrali). Szkoda, że zagrają w Łodzi na jakimś śmiesznym festiwalu u boku Korna za tłustą kasę, bo na żywo te kawałki wypadają super (są na youtubie).
Mustaine nie musi niczego udowadniać, ale po raz kolejny pokazał miejsce w szeregu innym :)
re: Megadeth "Dystopia"
CozzY
CozzY (wyślij pw), 2016-01-25 14:37:19 | odpowiedz | zgłoś
Megakruk tak tu słodzi, że jak będzie jakaś dobra sromocja to może nawet kupię ten album. Pewnie jak zwykle od 20 lat okaże się, że 2 kawałki dobre, 3 średnie a reszta na zasadzie "jak będę szybko zapieprzał po gryfie to nikt się nie kapnie że to nie ma sensu". Obym się mylił.

A co do autoplagiatów to od niedawna mam jednego faworyta - ostatnia płyta Arcturus. Takiego coverowania samego siebie dawno nie uświadczyłem. I byłoby to wszystko nawet niezłe gdyby nie było czasem wręcz śmieszne. Tak to się kończy jak się wraca do korzeni za bardzo.
re: Megadeth "Dystopia"
cwiartek
cwiartek (wyślij pw), 2016-01-26 11:55:34 | odpowiedz | zgłoś
Czy ja wiem, mnie się "Arcturian" bardzo podoba. Oczywiście po usłyszeniu tego nie ma wątpliwości, jaki to zespół, ale samą płytę uważam za bardzo udaną, dużo lepszą niż np. "Sideshow Symphonies". Ogólnie słychać nawiązania do wszystkich wcześniejszych płyt, ale jest też parę nowych rzeczy, np. trochę więcej elektroniki niż na wcześniejszych longplayach. Moim zdaniem wyszedł tego bardzo dobry, całkiem zróżnicowany materiał. Ale wiadomo, de gustibus non est disputandum. Tym bardziej, że co by nie mówić, jestem die hardem tego zespołu mocno.
A co do Dystopii, to po pierwszych przesłuchaniach mam mieszane odczucia. The Threat is Real faktycznie ładnie na początku wierci, i też od razu skojarzyło mi się z Set The World Afire. Kompozycyjnie ogólnie nie jest źle, ale co do solówek, tu już nie do końca mogę się zgodzić. Jest parę niezłych zagrywek, ale zbyt często pojawia się zwykłe ogrywanie skali, które po chwili jest po prostu nudne. Wg mnie to nie przystoi zespołowi tej klasy.
Potwierdziła się też jedna z moich obaw - jak tylko się dowiedziałem, że Adler ma zagrać z Megadeth, pomyślałem sobie - wspaniale, klasowy bębniarz, będzie czad. Ale zaraz potem pomyślałem - pewnie i tak będzie brzmiał jak Drover i grał w podobny sposób, może czasem trochę gęściej. Nieraz się zastanawiałem, z czego to wynika, przecież Shaun też jakimś kaleką nie był, i paradoksalnie najlepiej z Mega zagrał na United Abominations. Moja teoria jest taka, że to rudy dyktuje, jak to ma wyglądać, i wszystko przerabia, żeby było po jemu. No bo jak to inaczej wytłumaczyć? Bębny na tej płycie są poprawne, to wszystko, co mogę o nich powiedzieć. Takiego bębniarza stać na o wiele więcej.
A zainteresowanych, jak brzmi dobrze zaaranżowany i zagrany, niekoniecznie odkrywczy, za to kopiący i naturalnie brzmiący thrash, odsyłam do płyty Warbringer - IV: Empires Collapse.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (490 głosów):

 
 
84%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Slayer "Repentless"
- autor: Megakruk

Budgie "Never Turn Your Back On A Friend (reedycja)"
- autor: Meloman

Black Sabbath "13"
- autor: Dominik Zawadzki

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Cradle Of Filth "Hammer Of The Witches"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?