- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Mastodon "Crack The Skye"
"Mastodon wielkim zespołem jest" - powinno się nauczać w polskich szkołach i przedszkolach. Może dzięki temu już wcześniej zrozumiałbym fenomen tej kapeli. A tak dopiero płyta "Crack The Skye" pozwoliła mi pojąć, czym jest Mastodon. Dzięki niej wiem, jak należy podchodzić do nagrań tej grupy. Do niedawna należałem do grona osób, które nie mogły pojąć, co genialnego drzemie w tych dźwiękach i skąd się biorą zachwyty fanów. "Crack The Skye" stanowi swoisty klucz i rozwiązanie zagadki.
W pierwszej kolejności powaliła mnie swoboda w realizacji podjętego konceptu. Ujęła mnie także lekkość, z jaką udało się połączyć wpływ klasycznego, rockowego grania z własnym stylem. Muzyka płynie, jest magiczna i wręcz odrealniona. Dźwięki są doskonale uzupełniane przez teksty, więc jeśli ktoś chce w pełni zapoznać się z tym materiałem, musi zgłębić także jego stronę tekstową - bez tego wrażenie będzie najwyżej namiastką właściwego efektu.
"Crack The Skye" przynosi kilka nowości. Przede wszystkim jest bardziej klasycznie rockowo niż na poprzednich albumach. Zespół zapowiadał, że będzie chciał nawiązać do lat 60. i 70. Udało się to rewelacyjnie. Chłopaki zdają się słuchać dużo Cream, Hendrixa, Led Zeppelin, Black Sabbath, art rocka. Wpływy te słyszalne są przede wszystkim w warstwie gitar, ale także w ogólnym klimacie kompozycji i brzmieniu poszczególnych instrumentów. Jest to też zapewne zasługa sprzętu, jaki został użyty podczas nagrywania - zainteresowanych odsyłam do filmu dołączonego do dwupłytowej edycji krążka (z DVD). Ponadto zdecydowanie więcej na tej płycie jest czystego śpiewania, a mniej wściekłych, metalowych wokaliz. Kocham solówki gitarowe - na "Crack The Skye" znajdziemy ich sporo. Inną kwestią jest, że każdy muzyk prezentuje rewelacyjne umiejętności, ale bez zbędnych popisów i grania 1000 dźwięków na sekundę.
Na wyróżnienie zasługuje utwór "The Czar". Kompozycja ta składa się z czterech części ("Usurper", "Escape", "Martyr", "Spiral"). Pełno w niej pomysłów i niczym nieograniczonej wyobraźni muzyków. To bardzo progresywny kawałek, trwający blisko 11 minut. Ostatni utwór na płycie, 13-minutowy "The Last Baron", jest jego naturalnym następcą. Organy na początku "The Czar" sprawiają, że słuchacz przenoszony jest w zupełnie inny wymiar. Zresztą cały album "Crack The Skye" ma bardzo "kosmiczny" klimat. Jest to przestrzenna i wielobarwna muzyka.
Takie płyty nie powstają często. "Crack The Skye" to album wyjątkowy, już teraz klasyczny. Jestem przekonany, że przetrwa próbę czasu. Fanom mp3 polecam zakup oryginału - dla takiej oprawy graficznej naprawdę warto.
Materiały dotyczące zespołu
- Mastodon
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Armia "Czas i byt"
- autor: ad
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667