- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Masterplan "Novum Initium"
Można odnieść wrażenie, że Roland Grapow ma pecha. Lata temu wyrzucili go z Helloween. Z jego własnej kapeli - Masterplan - zwiał mu już po raz wtóry Jorn Lande, o którym gadają, że to najlepszy obecnie wokalista kategorii hard & heavy na planecie. Dodatkowo biedny Roland wylądował gdzieś na zadupiu w Słowacji i w wywiadach narzeka, że w swym domowym studio, aby zarobić na chleb, musi teraz nagrywać amatorów z bloku wschodniego. W mordę jeża jeżozwierza, tak mu współczuję, że aż kupiłem nową płytę jego zespołu... i nie żałuję.
Symboliczny tytuł tego albumu, znaczący tyle co "Nowy początek", mówi sam za siebie. Grapow skompletował nowy skład i z mozołem rusza ponownie "przez trudy do gwiazd" (patrz tytuł intra na tej płycie). Mając u boku swego wiernego klawiszowca Mackenrotta sięgnął po czeskiego pałkera Cradle Of Filth - Matrina Skaroupkę. Potem do drużyny zaprosił jeszcze Fina Jariego Kainulainena, znanego z wieloletniego basowania w Stratovarius, oraz Ricka Altziego - Szweda, który do niedawna śpiewał m.in. w grupie Thunderstone. W ten sposób powstał skład odrodzonego Masterplan.
Masterplan na "Novum Initium" oddalił się od czysto powermetalowego grania bardziej niż w przeszłości. Owszem, znajdziemy tu dźwięki charakterystyczne dla gatunku. Najwięcej chyba w kawałku "Return From Avalon". Jednak sporo jest tu żądzy mieszania i ambicji typowych dla grup parających się tzw. metalem progresywnym. Najjaskrawszym tego przejawem jest utwór tytułowy o musicalowym wręcz rozmachu. Jeśli ktoś uważa, że Helloween za mało mieszają, a Symphony X znowuż za dużo, to być może złoty środek znajdzie właśnie na nowej płycie Masterplan. Do tego dodajmy hardrockowe wpływy m.in. w śpiewie nowego wokalisty (brawa dla Altziego np. za numer "Pray On My Soul"). Wynik jest taki, że mamy na czym ucho zawiesić.
Dwa elementy na tej płycie są najwartościowsze. Pierwszym jest prawie że namacalna energia zawarta w tej muzyce. Dużą zasługę mają tu bębniarz, którego ewidentnie nosi, i wokalista, który super przekonująco wypada, śpiewając w stylu zaciśniętej piąchy. Drugi element to szara eminencja, którą są partie klawiszy. Niby rządzi gitara, ale gdyby wyciąć dźwięki Mackenrotta, to ta płyta byłaby jak akwarium bez wody. Axel robi na klawiszach parasymfoniczne widokówki, zapoda czasem hammonda albo bardziej "kosmiczne" plumkania. Gość wykonał kawał dobrej roboty i wszędzie go pełno, ale keyboardowej zgagi nie odczułem. Oczywiście Grapow też się nie opierdziela. Jego gitara nadaje całości ciężar, a i solówek zgrabniutkich nie brakuje.
"Novum Initium" ma jednak swoje wady. Miks sprawia wrażenie upchanego, a perkusja sztucznie podpompowanej w kwestii brzmienia. Pod tymi względami krążek ten wypada słabiej niż poprzednia płyta, która nosiła tytuł "Time To Be King". Nie do końca udał się też utwór tytułowy. Muzycy włożyli w niego najwięcej pracy, ale zabrakło mu chwytliwości, a zawarta w nim pewna doza pretensjonalności (szczególnie pod koniec) to już lekkie przegięcie. Z dwóch kawałków dodanych do edycji poszerzonej: "1492" ma niezwykle nośny refren, czego nie można już niestety powiedzieć o "Fear The Silence", ale można za to nacieszyć się nieprzeciętną pracą klawiszowca.
Masterplan w swym nowym wcieleniu wypada bardzo dobrze. "Black Night Of Magic" (ze stopniowym dozowaniem mocy), "No Escape" (kipiący pomysłami i okraszony gitarową solówką prima sort), "Pray On My Soul" (z ultrazajebistym refrenem) oraz "Through Your Eyes" (mający urok przygasającego światła), rządzą. W tym ostatnim utworze padają słowa:
"The world is changing again
And I know I will fall
On my way to nowhere
I'm trying to find my home...".
Po nich mogę napisać: Roland próbuj dalej, bo dobrą muzykę po drodze udaje Ci się stworzyć.