- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Mark Knopfler "Golden Heart"
Golden Heart to chyba największe solowe dokonanie mistrza gitary - Marka Knopflera. Jest to jedyna, jak dotychczas jego płyta, nie napisana do żadnego filmu. Na wstępie dedykowana jego żonie - Kitty. Album gustownie wydany, z miłą oprawą graficzną, z tekstami, CD z nadrukowanym wielkim tytułowym "Złotym Sercem".
Na początku całej recenzji można powiedzieć jedno: album (według mnie) można podzielić na dwie zasadnicze części - pierwsza od "Darling Pretty" do "Cannibals", druga: od "I'm The Fool" do "Are We In Trouble Now". Część pierwsza - bardziej dynamiczna, szybsza. Część druga - spokojniejsza, bardziej nastrojowa.
Album otwiera kompozycja "Darling Pretty", którą Knopfler wydał na pierwszym singlu. Świetnie zagrana, typowy klimat Dire Straits z ostatniej płyty "On Every Street". Następna "Imelda" ze świetnymi solówkami bardzo przypomina utwór DS "Heavy Fuel". Potem tytułowy "Golden Heart" (również wybrany na singiel); spokojny, zagrany na gitarze akustycznej - to chyba najlepszy utwór na płycie. Teraz rytmiczny "No Can Do", który powoli przechodzi w melancholijny "Vic and Ray". Piekne solówki ukażą sie nam także w następnym "Don't You Get It". Wszystko to, co opisałem kumuluje się w "Cannibals", następującym po "A Night In Summer Long Ago". "Cannibals" (obok "Golden Heart") to mój ulubiony utwór z tej płytki. Trzyma jednak inny klimat: wesoły, dynamiczny; jest czymś w stylu starszych dokonań DS (wszystko w jednym: "Sultans of Swing", "Lady Writer", "Industrial Disease", "Walk of Life" i "The Bug").
Teraz część druga: "I'm The Fool" - podobny w stylu do "Golden Heart", tylko, że bardziej countrowy, taki w sam raz na spokojną potancówkę. To samo kryje się w "Je Suis Desole" - tylko, że utwór oparty jest bardziej na muzyce folk, niż na country. Następny to "Rudiger" - wspaniała ballada o reniferze. "Nobody's Got The Gun" to także wspaniała kompozycja, bardzo podobna w stylu do "I'm The Fool" czy "Your Latest Trick" z przedostatniego albumu DS. Kolejny - "Done with Bonaparte" - oparty na podobnym motywie folkowym, co w "Je Suis Desole". No i nadszedł czas na zakończenie. Równie wspaniałe, jak "Brothers In Arms" - spokojne, mnogość solówek, itp.
Przyznaję, że nie ma tu takich cudeniek jak np: "Telegraph Road" z "Love Over Gold", ale Mark Knopfler, jak to się teraz ładnie mówi: rośnie do ziemi (może i twórczo, kto wie?). Niemniej, będzie to miłe zaskoczenie, szczególnie dla fanów Dire Straits i Marka Knopflera z okresu od roku 1985. Polecam.