- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Manowar "Warriors Of The World"
Kultowy Manowar powraca po sześciu latach z nową płytą. Płytą będącą po części kontynuacją muzycznej tradycji grupy, a po części dość odważnym eksperymentem, który jednych zachwyci, a innych co najwyżej rozbawi. Przede wszystkim jednak jest to, jak na Manowar przystało, wydawnictwo potrafiące niekiedy ująć swoim specyficznym klimatem i melodyką - mimo prostactwa kompozycji.
Płytę rozpoczyna, trzymający typowy dla tego zespołu klimat, "Call To Arms". Perkusja wystukuje monotonny rytm, wkoło też wiele się nie dzieje... przerost treści nad formą, którego można się było spodziewać: to się lubi albo nie. Dalej jest gorzej. Kolejne utwory kreują piękny, sentymentalny obraz w na wskroś amerykańskim stylu, który mi osobiście przywodzi na myśl muzykę do jakiejś wigilijnej opowieści. W międzyczasie wokalista próbuje zmagać się ze śpiewem operowym, ale z marnym skutkiem, bo jego głos, choć mile zaskakuje barwą, jest zupełnie pozbawiony dynamiki. Nastrój przerywa na chwilę epicka ballada "Swords In The Wind", po której mamy możliwość posłuchać pieśni z czasów wojny secesyjnej. Świąteczny nastrój wieńczy syntezatorowy "The March", a kolejne kompozycje z powrotem wprowadzają nas w klimat dzielnych konsumentów sterydów, metalu, stali, walki i umierania. Są chwytliwe refreny, chórki, jednostajny stukot perkusji, prostackie solówki i mnóstwo patosu. Ostatnie trzy kompozycje utrzymane są w wyjątkowo szybkich (jak na ten zespół) tempach, ale poza tym nie wnoszą do muzyki nic ciekawego.
"Warriors Of The World" to bardzo słaba płyta, która nie oferuje wiele na muzycznej płaszczyźnie. Fanom pewnie spodoba się - ze względu na specyficzny klimat, kilka utworów, wielcy fani może nawet przełkną całość, a reszta może swobodnie odpuścić sobie ten krążek.
P.S.Ciekawe, że komentowanie tej "recki" zaczęło się w 2009 roku :)
tytułowy utwór jest jednym z najprostszych metalowych w ogóle, a jednak porywa. kawał porządnej muzyki, włączając w to nessun dorma i american trilogy (to oczywiście moje zdanie), adams pokazał, że jest naprawdę dobrym wokalistą. reszta muzyków też nie pozostaje w tyle. co prawda może nie jest to szczyt techniki, ale wszystko jest na bardzo przyzwoitym poziomie. i nie zapominajmy o tekstach. słucha się tego z przyjemnością.
dla mnie to heavymetalowe arcydzieło.
Materiały dotyczące zespołu
- Manowar
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Deicide "Legion"
- autor: Megakruk
Aerosmith "Honkin' On Bobo"
- autor: Maciej Mąsiorski
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
The 69 Eyes "Back in Blood"
- autor: Jakub "Rajmund" Gańko
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Burzum "Burzum"
- autor: Aranath