zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Mad Season "Above"

27.03.2006  autor: Krzysztof "Jezus" Bronowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Mad Season
Tytuł płyty: "Above"
Utwory: Wake Up; X-Ray Mind; River of Deceit; I'm Above; Artificial Red; Lifeless Dead; I Don't Know Anything; Long Gone Day; November Hotel; All Alone
Wykonawcy: Layne Staley - wokal, gitara; Mike McCready - gitara; John Baker Saunders - gitara basowa; Barrett Martin - instrumenty perkusyjne; Mark Lanegan - wokal; Nalgas Sin Carne - saksofon
Premiera: 1995
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

W 1995 roku, gdy era muzyki grunge chyliła się ku końcowi, członkowie trzech wielkich zespołów tego gatunku, na skutek luźnego jam session, sformowali zupełnie nową grupę, której jedyny album uznać można za szczytowe dzieło tej epoki. Nie uświadczymy na nim mocnych riffów w stylu Alice in Chains, muzycznie bardziej daje się słyszeć charakterystyczny styl gry Mike'a McCready'ego, chociaż muzyka jest zdecydowanie bardziej stonowana, a śpiew Layne'a Staleya wręcz hipnotyzuje i nakłania do dalszego słuchania.

Już od pierwszych dźwięków możemy się przekonać, iż muzycznie jest to projekt zupełnie różny od któregokolwiek z macierzystych zespołów jego członków. Na omawianym albumie do głosu doszły bluesowe i tradycyjnie rockowe fascynacje muzyków. Utwory takie jak "Wake Up", "River of Deceit", czy też "Artificial Red", są popisem pięknych bluesowych melodii, wprowadzających nas we wspaniały błogostan, a piosenki przez długi czas nie dają o sobie zapomnieć. Zdecydowanie jest to album, którego najlepiej słucha się w długie, leniwe, letnie dni. Skojarzenie to podałem nie bez przyczyny. Utwór "Long Gone Day" jest bezsprzecznie najlepszym numerem na płycie, instrumentarium poszerzono o dźwięki saksofonu, który wprost idealnie tu pasuje, a dodatkowo u boku Staleya śpiewa Mark Lanegan ze Screaming Trees. Grzechem również byłoby nie wspomnieć o "I'm Above", który nasuwa skojarzenia z początkami muzyki rockowej. Im dalej w głąb płyty, tym muzyczna ekspresja muzyków postępuje, aż dochodzimy do "November Hotel", który z powolnej, wręcz prowadzającej w trans melodii przechodzi w utwór sprawiający wrażenie jakby miał zaraz rozlecieć się w kakofonicznym jazgocie. Lecz nic nie jest tu przypadkowe, wszystko jest głęboko przemyślane. Utwór następnie gładko przechodzi w "All Alone", aż można się nie zorientować ze to dwa oddzielne numery.

Nie ma na tej płycie utworu słabego, nie ma również takiego, który pozostawiałby niewykorzystane możliwości. Jedynie "I Don't Know Anything" zdaje się nie pasować do całości, mam podstawy podejrzewać ze został on, w większości, jeśli nie cały, skomponowany przez Staleya, który w swojej karierze w Alice in Chains kilka razy pokazał swoje umiejętności budowania bardzo prostych i wpadających w ucho utworów. Za definicję Mad Season można natomiast uznać fragment słów do "Long Gone Day": "Everyday each time the place was saved/The music that we made/The wind has carried all of that away". Moim skromnym zdaniem powinno być to motto dla każdej kapeli, która bierze się za granie rock and rolla.

Album do dziś mimo upływającego czasu, nie nudzi mi się, wręcz przeciwnie - wciąż odnajduję w nim coś nowego, co powoduje, że nadal do niego wracam. Toteż zasługuje on w moich oczach na najwyższą możliwą ocenę. Szkoda jedynie, że tak świetnie zapowiadający się początek formacji nie doczekał się ciągu dalszego. W 1999 roku, tuż przed ukończeniem drugiego albumu, zmarł basista John Baker Saunders, natomiast trzy lata później, na skutek przedawkowania narkotyków, wokalista Layne Staley.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Mad Season "Above"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-09-27 20:46:43 | odpowiedz | zgłoś
zgadza się.
Deprecha na maxa
re: Mad Season "Above"
wac
wac (wyślij pw), 2013-09-28 11:51:36 | odpowiedz | zgłoś
na maxa? nie przesadzamy przypadkiem? :)
re: Mad Season "Above"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-09-28 12:30:01 | odpowiedz | zgłoś
momentami śp. Layne Staley śpiewał bardzo depresyjnie, niczym Jan Curtis z Joy Division
re: Mad Season "Above"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-09-28 15:38:56 | odpowiedz | zgłoś
sorki Ian Curtis
re: Mad Season "Above"
wac
wac (wyślij pw), 2013-09-29 14:12:08 | odpowiedz | zgłoś
bardziej mi o Nirvanę chodziło, nigdy nie widziałem w tym nic szczerze depresyjnego bo było to za bardzo bitelsowsko przebojowe
re: Mad Season "Above"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2013-09-30 11:40:05 | odpowiedz | zgłoś
a to ok. Ja pisałem o ogólnie panujacych emocjach w muzyce grunge:)
re: Mad Season "Above"
Sigurd wawa (gość, IP: 89.72.64.*), 2013-09-30 19:50:21 | odpowiedz | zgłoś
Maniera wokalna bardzo depresyjna.
Oczywiście muzycznie przepojone Pixies i Sonic Youth oraz melodyką Chrząszczy. Po tym jak Nirvana stała się bożyszczem małolatów może trochę razić. Ale jak się czasami posłucha, to nadal pozostaje dobrą muzą. Te całe Foo Figters to lata świetlne z tyłu za Cobainem. To trochę podobnie jak The Doors, ich pierwsza płyta była wspaniała, druga miała ciekawy klimat, a potem coraz słabiej i słabiej aż do końca.......
Above
pik (gość, IP: 79.163.19.*), 2012-11-04 20:05:12 | odpowiedz | zgłoś
Kompletne arcydzieło.
re: Above
wac (gość, IP: 62.21.40.*), 2012-11-05 18:52:43 | odpowiedz | zgłoś
tu się zgodzimy! :D
re: Above
pik (gość, IP: 79.163.14.*), 2013-09-25 18:58:06 | odpowiedz | zgłoś
chyba pierwszy i ostatni raz ;) ale jak można nie lubić tej płyty..?.. zwłaszcza w jesienne, deszczowe dni świetnie się tego słucha..

Oceń płytę:

Aktualna ocena (533 głosy):

 
 
93%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

All My Life "All My Life"
- autor: RJF

Alice In Chains "Dirt"
- autor: Sajmon

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Pink Floyd "Wish You Were Here"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: GSB
- autor: Tomasz Klimkowski

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?