- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Maanam "Hotel Nirvana"
Na swojej kolejnej płycie Maanam - grupa należąca bez wątpienia do panteonu największych sław polskiej muzyki rozrywkowej - nie dokonuje jakiegoś rażącego przewartościowania swojego stylu. Nie oznacza to jednak, że Kora i grupa w ogóle się nie zmieniają, że zamykają się na nowinki brzmieniowe.
Powstała płyta w pewnym sensie dwubiegunowa - jeden biegun wyznaczają utwory zdecydowanie rockowe, o mocnym brzmieniu wspartym niższym niż zazwyczaj strojeniem gitar (patent producentów Neila Blacka i Barry Kindera). Do nich należy bez wątpienia "Taczi Tacz" - utrzymany w niezłym tempie i opatrzony typowo maanamowym, chwytliwym refrenem. Jednym z najcięższych utworów napisanych kiedykolwiek przez zespół jest tytułowy "Hotel Nirwana", z bardzo ciekawą aranżacją i fajnymi nakładkami wokalnymi. Tekst jest autorstwa długoletniego towarzysza życia Kory - Kamila Sipowicza. W szybkim tempie utrzymany jest także skoczny "Bliźniak", z charakterystycznym dla Kory tekstem opartym na zasadzie kontrastu.
Drugi biegun to piosenki spokojniejsze, bardziej dostojne, nieco melancholijne. Tu wyróżnia się przede wszystkim bardzo ładna "Mandragora", świetnie nagrana od strony wokalnej - nakładki i chórki w tle, z intrygującym, "starym" brzmieniem organów, które zresztą pojawiają się jeszcze na przykład w "Wolno wolno płyną łodzie", czy wspomnianym już "Taczi Tacz". Niezwykle udane pieśni to promowane w radiu i telewizji "Chińskie morze" (grane do znudzenia w MTV Polska) oraz "Piekło i niebo". Zwłaszcza ten drugi utwór po kilku przesłuchaniach zapada głęboko w pamięć. Jest tu wszystko, co charakterystyczne dla muzyki Maanamu z tej płyty: oryginalne brzmienie organów, fajne chórki, idealnie wpasowujące się smyki oraz "niskie" gitary. Zwraca też uwagę dostojny, majestatyczny refren. Może nie był to jednak najlepszy wybór na singiel, bo takich utworów nie docenia się od razu...
Po melancholijnej stronie płyty plasuje się "Mama" - piosenka dedykowana matce wokalistki. Są - to już tradycja na albumach tej formacji - dwie kompozycje powstałe do słynnych wierszy, tym razem są to "Ty Tęsknoto" Mirona Białoszewskiego oraz "Mały Człowieku" E. E. Cummingsa w przekładzie Stanisława Barańczaka - nota bene, ten wiersz w piosenkę zamienił już wcześniej Grzegorz Turnau (na płycie "To tu to tam"). Wersja Maanamu jest również bardzo ładna, fortepianowa i wyciszona.
Najbardziej rozbudowanym utworem jest "Jeszcze jeden pocałunek" - tutaj świetnie brzmi sekcja instrumentów dętych pod kierownictwem Reinaldo A. Caballo Hechavarria. Znakomicie odnajduje się w tej pięknej pieśni saksofon.
Maanam potwierdził po raz kolejny swą wysoką klasę, nagrywając udaną, przemyślaną i dopracowaną w każdym szczególe płytę.
Materiały dotyczące zespołu
- Maanam
Te nowoczesne elementy pasują idealnie,nic nie psują.
Smyczki, organy, chórki wspaniale uzupełniają całość.
Moje ulubione to "Mandragora" i "Piekło i niebo".
Nie wiem jak to możliwe, że takie płyty się sprzedawały w nakładzie 10 tys. egzemplarzy, to w sumie dość smutne.