- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Luxtorpeda "Robaki"
Umarł król, niech żyje król. Choć porównanie Luxtorpedy z Kazikiem na Żywo może wydawać się lekko przesadzone i naciągane - wszak formacja Kazika zajmuje się głównie "rockiem publicystycznym", z kolei Litza z Hansem śpiewają głównie o kondycji człowieka - to nie da się ukryć, że jeśli chodzi o mocne granie z konkretnym przekazem, to w tej chwili Luxtorpeda na polskiej scenie nie ma sobie równych. Pierwszą płytą panowie poprzeczkę ustawili sobie niezwykle wysoko, ale z "Robakami" przeskoczyli ją z palcem w... ostatnim wagonie.
Można powiedzieć, że pod względem tekstowym "Robaki" to swego rodzaju kontynuacja debiutu. "Gimli" to następca "Od zera", "Raus" skojarzyć się może z "Trafiony zatopiony", z kolei "Tajne znaki" idą śladem "Autystycznego". Powtórka z rozrywki? No właśnie nie. Choć tematyka jest podobna, to autorom tekstów, czyli Hansowi i Litzy, udało się stworzyć zupełnie nowe opowieści, z niezmieniającym się przekazem. W olbrzymim skrócie, Luxtorpeda śpiewa o tym, że każdy człowiek popełnia błędy, karmi w sobie zło, grzeszy, ma nienajlepsze chwile, ale w tych najgorszych momentach nie jest sam (o czym przekonuje "Serotonina") i jeśli tylko chce, to znowu może być wolnym i dobrym, wystarczy tylko podjąć walkę z samym sobą.
Banalnie? A właśnie, że nie. "Robaki" możemy traktować uniwersalnie, co też duet tekściarzy robi. "Gimli" to piosenka o problemach w relacjach między kobietą a mężczyzną, ale przecież refren "wiem, że nie mam żadnych szans, dlatego spróbuje jeszcze raz" pasuje do prawie każdej sytuacji w życiu i zachęca, żeby się nie poddawać. Takich perełek jest więcej, dlatego też unikam rzucania cytatami, bo naprawdę warto się wsłuchać i samemu zapoznać się z tym, co Litza i Hans mają nam do powiedzenia, szkoda psuć niespodzianki. Luxtorpeda w sposób prosty i konkretny zmusza nas do myślenia, refleksji, ale też jest jakby światełkiem w tunelu, że nigdy nie jest beznadziejnie. I aż dziwne, że płytę kończy niepokojące "Gdzie Ty jesteś?" z repertuaru 52 Dębiec, czyli hiphopowej formacji Hansa. A może w tym właśnie sens, żebyśmy na końcu zadali sobie ważne pytania?
Na "Robakach" jest znacznie więcej kombinowania niż na debiucie - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie da się ukryć, że druga płyta jest mocniejsza, więcej na niej solówek, zmian tempa, nastroju. "Luxtorpeda" była szybka, dynamiczna, bezkompromisowa, podczas gdy "dwójka" wydaje się bardziej przemyślana, zaplanowana i ostra - "Robakom" bliżej do tego, co Luxtorpeda prezentuje na scenie, w trakcie koncertów. Warto też dodać, że Hans stał się chyba nieco odważniejszy i częściej bawi się głosem, momentami zbliżając się do rockowego śpiewu. Z kolei Lizta "drze" się aż miło, ale potrafi też zaskoczyć "normalnym" wokalem, jak w utworze "Wilki dwa".
"Robaki" to w tej chwili murowany kandydat do polskiej płyty 2012 roku i naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, żeby ktoś mógłby strącić ją z pierwszego miejsca (tym bardziej że Buldog chyba w tym roku nic nie wyda). To ostra, mocna płyta, z naprawdę mądrymi tekstami, dla miłośników takich klimatów pozycja obowiązkowa. Nie wolno też zapominać o porządnym wydaniu, w którym dostajemy także dodatkową płytę z wersjami instrumentalnymi utworów oraz bonusami, wśród których znalazły się kawałki z koncertów, zaskakujące aranżację z początków istnienia zespołu oraz prześmieszne... A, sprawdźcie sami, naprawdę warto!
Luxów zaczałem słuchać oczywiście od przebojów:) Były Buraki potem jedynka ale uważam że muzycznie i tekstowo Robaki biją na głowę obie wcześniej wspomniane płyty. Jest ostro muzycznie a teksty głębokie. Jak to bywa z dobrą muzą trza sie wsłuchać aby poznać jej smak. Za pierwszym razem mnie odrzucała ale słucham jej od roku!! Szok! czyż nie?:) Przekonałem do tej muzy moje dzieci:) Młodszy 6 lat zakłada słuchawy, włącza tjuba i chodzi po mieszkaniu śpiewając Serotoninę czy też Fanatyków /a to mój ulubieniec/ :)
Byłem z nimi na koncercie w Bełchatowie i jeszcze bardziej oszaleli. Nawet żoncia zaczęła ich słuchac choć do tej poru bliższe jej były klimaty Edyty Górniak :)
Wielkie dzieki.
Czekamy na koncerty w Łodzi !!!! mało ich,.... :