- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Lux Occulta "The Mother and the Enemy"

Słuchając tej płyty po raz pierwszy odniosłem wrażenie, że panowie z Lux Occulta porwali się na coś, czego nie potrafią porządnie zrobić. Czułem w tej muzyce chaos i niekonsekwencje, nieciągłość i przypadkowość. Ale tak zawsze jest z dziełami, które prezentują nowe, odmienne spojrzenie na muzykę, z dziełami, które rządzą się nowymi prawami.
"The Mother And The Enemy" to album bardzo różnorodny i jest to jedną z jego ogromnych zalet - mamy tu zarówno agresywny metal, jak i industrial czy jazz. I na całe szczęście nie jest tak, że któraś z tych warstw jest tylko tłem, jak to się często zdarza. Za to utwory znacznie różnią się od siebie. Mamy bardzo metalowe "Mother Pandora", "Most Arrogant Lifeform" i "Pied Piper", przy czym w przypadku tego ostatniego tyczy się to jego pierwszej części, druga bowiem jest już subtelnie psychodeliczna. Są spokojne "Yet Another Armageddon", "Midnight Crisis" i "Breathe Out" ze świetnym, jazzowym wokalem Indii Czajkowskiej i wyraźnie industrialowe "Breathe In" i "Gambit", z tym że pierwszy utwór to intro zawierajace tylko elektroniczne piski, natomiast "Gambit" to powtarzający się riff z elektronicznymi podkładami. Pozostałe utwory to genialne "Architecture" - brutalny jazz-metal i łącząca zgrabnie wiele stylów "Missa Solemnis".
Lux Occulta obrali sobie nową, bardzo ciekawą i nowatorską stylistykę. Co prawda bywają momenty, w których odnosi się wrażenie, że nie czują się w niej zbyt pewnie, ale każdy potrzebuje czasu, żeby wykształcić styl. "The Mother And The Enemy" to płyta dość trudna w odbiorze, ale wszelkie trudy zostają sowicie wynagrodzone. Nie bójcie się tej "dziwnej" muzyki - sam nigdy nie byłem (i nadal nie jestem) fanem industrialu, a uroki jazzu odkryłem dzięki temu właśnie wydawnictwu, które zwróciło moją uwagę na muzykę, której nie lubiłem tylko dlatego, że nie miałem okazji jej dobrze poznać.
Oceń płytę:
Aktualna ocena (461 głosów):
Dzięki za ocenę!
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Tiamat "Wildhoney"
- autor: Miki(S)
- autor: Raf
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
Moonspell "Under Satanae"
- autor: Cemetary Slut
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone
Samael "Eternal"
- autor: elsuchy
- autor: Margaret
- autor: Do diabła