zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Lost Soul "Immerse In Infinity"

3.11.2009  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Lost Soul
Tytuł płyty: "Immerse In Infinity"
Utwory: Revival; Personal Universe; ...If The Dead Can Speak; 216; One Step Too Far; Breath of Nibiru; Divine Project; Simulation
Wykonawcy: Jacek Grecki - wokal; Damian "Czajnik" Czajkowski - gitara basowa; Krzysztof Szałkowski - instrumenty perkusyjne; Dominik "Domin" Prykiel - gitara
Wydawcy: Witching Hour
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Nie będę owijał w bawełnę, doczekaliśmy się w końcu najpoważniejszego kandydata do metalowego krążka roku 2009. Specjalnie piszę metalowego, nie deathmetalowego, nie heavymetalowego czy jeszcze jakiegoś innego, mieszczącego się w ramach przepastnego wora pod nazwą "metal". Niewielu mogło się tego spodziewać - Lost Soul wracają z interdyscyplinarną wręcz muzyką, której wyznacznikiem i celem ogólnym być może jest "śmierć - granie". To, co jednak tym razem udało się zmieścić Jackowi Greckiemu i kolegom w obrębie tej pozornie skostniałej stylistyki, przyprawia o zawrót głowy.

Na początek gorzkie żale przybywajcie, bo pojęcia nie mam, czemu kariera tego zespołu toczyła się w tak ślimaczym tempie. Nie chodzi o częstotliwość wydawania nowych krążków, bo od fenomenalnego według mnie debiutu "Scream Of The Mourning Star" regularnie wydawali co dwa lata. Bardziej chodzi o popularność tego zespołu. Docenienie ze strony dystrybutorów i magnatów metalowego świata wydawniczego, czy choćby zwyczajnej publiki zdecydowanie nie współgrały z potencjałem kapeli. Mam wrażenie, że to z tego smutnego i niepojętego do dziś powodu po wydaniu rewelacyjnych "Ubermensch: Death Of God" i "Chaostream" zespół zamilknął na długie prawie 5 lat. No, ale nic, ważne że lider zespołu jakimś cudem z pomocą nowych ludzi reanimował projekt "Straconej Duszy". Nie byłoby to pewnie sensacją samą w sobie, ale przy okazji skomponował materiał, który nie urwie dupy chyba tylko ludziom, którzy jej nie posiadają. Wprawdzie nie znam się na filozofii ani nie jestem astronautą, ale tytuł krążka i pierwsze spojrzenie na okładkę skojarzyło mi się z kosmosem. I faktycznie lustrując koncept "Immerse In Infinity", a potem dając się poderwać dźwiękom klimatycznego intro "Revival" czy też następującego po nim "Personal Universe", biedny słuchacz może się poczuć jak wessany w czarną dziurę. Wszystko wokół zaczyna wirować, a mnogość zmian zagrywek, riffów i melodii zwyczajnie wydzierają z człowieka materię niczym silnik rakietowy. Mordercza precyzja zagrywek, ultra szybkie bicia, bulgot basu, solówki i wokal generowane przez team: Grecki - Szalkowski - Czajkowski - Prykiel, to jest już zdecydowanie nie tylko solidny, polski, ale i planetarny poziom.

Jednak wspomniane wyszkolenie i brutalka same w sobie nie decydują o genialności tego materiału, ważniejsze są rozwiązania kompozycyjne. Mimo deathmetalowego instynktu przypierdalania okutym buciorem, Lost Soul nie boi się kombinować, wypływając na o wiele szersze wody muzyczne. Pierwsza sprawa - wspaniałe, klasycznie rozbudowane solówki, które Jacek prezentował na YouTube już chyba w maju tego roku. To nie jakieś przypitolenie na tremolo, "przeciągajka" i tyle. To, co słyszę na "Immerse In Infinity", przywodzi na myśl najlepsze momenty kolosów gitary w typie Chucka Schuldinera czy Paula Masvidala. Druga rzecz to przypinanie do death metalu różnych inspiracji: a to odlotowa cynicowa melodyjka ("Brath Of Nibiru"), a to hardcore'owy wręcz rytm i skandowanie. Eklektyzm i wyobraźnia tkwiąca w takich - nie zawaham się użyć tego stwierdzenia - szlagierach, jak "216" czy "...If The Dead Can Speak" zwyczajnie porażają, może w inny sposób niż "Brath Of Nibru", ale podpięte do masakrycznego natężenia efekt dają ten sam - paraliż michy i zgon ciała.

Na koniec trochę o produkcji, w tym przypadku adekwatnej do zawartości. Maksymalnie selektywna, ale przy tym niezmiernie potężna, tj. taka, jaką lubię najbardziej. Co z tego, kiedy coś jest mega selektywne, ale przy okazji suche, jak klata Paris Hilton? Co z tego, że wszystko waży, ile trzeba, skoro poszczególne zagrywki trudno poodlepiać uchem od siebie? Lost Soul wraz z Kołodziejczykiem, Grabowskim i Wiesławskimi ukręcili wspólnymi siłami takiego bata, który nie tylko tnie jak żyleta, lecz przy okazji miażdży szkielet. W końcu spokojnie można oddać się rozkładaniu tej muzyki na czynniki pierwsze, łowić zagrywki i przejścia, a przy okazji machać banią w najlepsze. "Czapy z głów i na kolana chamy", chciałoby się rzec. Jeżeli ten, w zasadzie mimo swej złożoności słuchający się sam, materiał nie poniesie Lost Soul na swoich skrzydłach, to już nie wiem, co może to zrobić. Wielkie gratulacje (po raz kolejny w tym roku) dla Witching Hour Prod. Znowu świetne wydawnictwo.

"Immerse In Infinity" to póki co płyta roku. Czy Nile zdoła przebić naszych? Z całym szacunkiem dla Karla Sandersa, mam nadzieję, że nie.

Komentarze
Dodaj komentarz »
dzieło
dorian179 (gość, IP: 79.186.71.*), 2010-02-11 19:43:20 | odpowiedz | zgłoś
Osobiscie dla mnie to dzieło-mam nadzieje ze koncerty beda prawdziwa sztuka metalu pozdrawam
czołówka
boleyn (wyślij pw), 2010-01-24 00:44:41 | odpowiedz | zgłoś
nie jestem wielkim fanem death metalu ale ten album wyrwal mnie z butow, a to chyba swiadczy o tym, jak uniwersalny(jak na hermetyczną deathową stylistyke) jest przekaz lost soul; skomplikowanie aranzacji i faktura wioseł momentami kojarzy mi sie z prometheusem emperora; bebny bardziej organiczne niz na chaostream co tez mi bardzo lezy; vader ze swoimi topornymi riffami i zjadaniem wlasnego ogona po prostu zdeklasowany... chyba czas na zmiane faworytow(dla tych co jeszcze nie zauwazyli ze takowa sie dokonala ;p); jesli ta plyta nie pozwoli ls wyplynac na szersze wody to nie wiem co moze im pomoc
re: czołówka
pumpa (gość, IP: 217.96.115.*), 2011-04-03 00:03:10 | odpowiedz | zgłoś
tylko większa wytwórnia, z całym szacunkiem dla Barta ale w Witching Hour to nawet Reign in Blood przeszłoby bokiem, zresztą Lost Soul miało swoje 5 minut w 2005, które przesrali rozłamem
Genialne, wirtuozerskie, klimatyczne
klemen
klemen (wyślij pw), 2010-01-23 18:26:18 | odpowiedz | zgłoś
Właśnie wysłuchałem Immerse... Autentycznie przy Revival trzęsły mi się kolana. Nic więcej nie muszę chyba dodawać. Oceniam zyliard na 10.
re: Genialne, wirtuozerskie, klimatyczne
Górol (gość, IP: 83.29.188.*), 2010-01-23 20:41:45 | odpowiedz | zgłoś
przecież to kopia Nile juz o tym kiedys pisałem. te same schematy na garach gitary zerżnięte itd. nic nowego nic specjalnego
re: Genialne, wirtuozerskie, klimatyczne
ggutek (gość, IP: 82.143.149.*), 2010-02-10 23:41:17 | odpowiedz | zgłoś
no no pieprzenie bez słuchania....
re: Genialne, wirtuozerskie, klimatyczne
lemon (gość, IP: 77.253.18.*), 2010-02-12 15:09:43 | odpowiedz | zgłoś
taaaaa mam wrażenie że o Armagedon też tak pisałeś, znowu marudzisz...
re: Genialne, wirtuozerskie, klimatyczne
Martens (gość, IP: 80.50.132.*), 2011-04-02 22:36:13 | odpowiedz | zgłoś
A Nile jest tylko egipską kopią Morbid Angel. Tak pierdolić można bez końca...
Bitwa
mihau (gość, IP: 78.8.78.*), 2009-12-31 19:39:28 | odpowiedz | zgłoś
Tak więc bitwę A.D. 2009
Vader vs. Behemoth wygrywa... Lost Soul
re: Bitwa
Letthere (gość, IP: 83.8.54.*), 2010-01-02 00:46:14 | odpowiedz | zgłoś
I to jest piękne podsumowanie roku 2009 w polskim death metalu :)
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (423 głosy):

 
 
80%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?