- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Lion's Share "Fall From Grace"
Album "Fall From Grace" to trzeci pełnometrażowy materiał szwedzkiego kwintetu Lion's Share od momentu założenia zespołu w 1993 roku. Zespół wydawał również małe wydawnictwa kilkuutworowe lub grał koncerty, uzyskując tym samym szeroką rzeszę fanów. Ich najnowszy album jest dziełem niby bardzo typowym, ale posiada pewien element unikalności. Muza tworzona przez Szwedów zdecydowanie pretenduje do miana progressive power metal z tym, że nie jest to kolejny band naśladujący Dream Theater. Bardzo stanowcze i zdecydowane riffy, zaprawione odpowiednią ilością elementów progresywnych, daje w efekcie bardzo ciekawe dzieło.
Świeże brzmienie wraz z dużym bagażem doświadczeń scenicznych oraz kilkukrotne uczestnictwo na płytach nagrywanych w hołdzie gigantów (na przykład Judas Priest, Queensryche i Electric City), składają się na album, który będąc niemalże definicją metalu progresywnego, bardzo łatwo zaskarbia sobie serca słuchaczy, preferujących właśnie takie brzmienia. Można tu odnaleźć elementy przywodzące na myśl Dream Theater (w szczególności w utworze "Fall From Grace"), ale także takie, których nie da się przypisać żadnemu zespołowi - specyficznie zmodulowane naleciałości folkowe w otwierającej płytę kompozycji "Unholy Rites". Bardzo mocno zaznaczone jest tu brzmienie progresywne, przejawiające się w stanowczych partiach klawiszy, idealnie wkomponowanych w gitarowe pasaże, gonitwy i solówki, stanowiące szkielet całej muzyki. Wokal Andy'ego Endberga, pomimo swej "typowości" dla gatunku, wyznacza nowe pokłady emocji i doświadczeń, które wydobywają się z całości muzycznej. Ciekawe rozwiązania tematów dodają specyficznej głębi, która powoduje, że płyta w żaden sposób nie nudzi, a wręcz przeciwnie.
Każdy nowy utwór przynosi innowacyjne elementy, urozmaicając brzmienie, czyniąc je bardziej bogatym i ciekawym. Na "Fall From Grace", oprócz własnych kompozycji, zespół zamieścił także dwa covery. Pierwszy z nich to zaskakująca wersja utworu "The Day The Earth Caught Fire" z repertuaru City Boys pochodzącego z 1979 r., będącego niemalże wzorowym przykładem rozwijającego się dopiero całego gatunku power progresywnego. Drugą kompozycją zapożyczoną jest cover "A Touch Of Evil" Judas Priest, który to znalazł się także na płycie "Judas Priest Tribute vol. 1". Utwór ten w wykonaniu Lion's Share nabiera zupełnie nowych kolorów i mieni się w innym świetle. Wciąż jest to ten sam kawałek, jednakże ma nową siłę oddziaływania. Nie jest to ta sama moc, którą kiedyś porażał Judas Priest. W wykonaniu Lion's Share, przy udziale dużej ilości klawiszy i trochę innego stylu brzmienia gitar, zadziwia swą świeżością i nowością. Nie słychać ani grama kurzu, który naleciał już od momentu nagrania go przez Judasów.
Płyta Lion's Share wnosi trochę świeżej krwi i świeżych pomysłów do muzyki progresywnej. To album zdecydowanie dla wszystkich lubujących się w dźwiękach nie aż tak mocnych, ale też nie zbyt cukierkowych, a także, i może przede wszystkim, dla zwolenników dobrej muzy progresywnej.