- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Limbonic Art "Ad Noctum (Dynasty of Death)"
Po długiej przerwie Limbonic Art uderzył ponownie. Dziewiątego października w Hali Wisły Norwegowie przedstawili nam kilka nowych utworów. Rozgrzana publika domagała się "Symphony In Moonlight And Nightmares", ale muzycy postawili na swoim. O "Ad Noctum" słyszałem wprawdzie nienajlepsze opinie, ale po Mysticu potwierdziła się teoria, że nie należy wystawiać oceny przed zapoznaniem się z całym materiałem.
Płytę rozpoczynają odległe "szepty", po czym atakuje nas wściekła perkusja. Tego się nie spodziewałem. Oczekiwałem klimatu, kojącego intro, tymczasem nastąpił atak. Tym razem nie ma litości. To jednak nie koniec niespodzianek. Daemon krzyczy (nie nazwę tego growlingiem) wyraźniej niż na poprzednich płytach. Drugi utwór także zaczyna się ciszą, przerywaną jedynie kolejnymi uderzeniami w gong. Partie klawiszy zostały dla odmiany ograniczone, a na dodatek wyciszone. Gdzieś w środku czwartego utworu pojawiają się także sample...
Jak to skomentować? Esencja Limbonic Art nadal istnieje. Uważam, że "Ad Noctum" nie przebiło "Epitome of Illusions" (według mnie to najbardziej klimatyczny matetriał Limbonica!), ale jest bardzo dobrą płytą. Wiele zespołów podąża nowymi ścieżkami. Limbonic idzie wciąż tą samą drogą, co kiedyś, a dokładniej jej poboczem...
jeżeli obai uznajemy, że AN DOD jest lepsze to obai musimy w związku z tym stwierdzić, że albo 8 w tej recenzji śmierdzi, albo 9tka w Twojej