- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Let Me Dream "Soulshine"
Let Me Dream to fińska kapela, która nie grzeszy jakimś specjalnie zastraszającym tempem wydawania płyt. Zespół powstał w roku 1989, ale dopiero 6 lat później wydał pierwszy album zatytułowany "My Dear Succubus". Potem było 5 lat czekania, płyta "Greyscales" w roku 2000 i znów przerwa - aż do teraz.
Muzyka prezentowana przez Let Me Dream to mroczny metal z death-blackowymi naleciałościami. Trochę przypomina to Cradle Of Filth, trochę Therion, czasami kojarzyć się może z Opeth, a czasami ma nieco doommetalowego klimatu. Wszystko utrzymane w średnich tempach i specyficznym klimacie, ale w obrębie wybranej przez zespół stylistyki muzyka jest na tyle zróżnicowana pod względem tempa, rytmu i atmosfery, że płyta nie jest jednostajna. Duża w tym zasługa Jari Koskeli'ego, który gra sobie na "czarno-białych" i robi to z naprawdę dużym wyczuciem: raz mamy symfoniczny rozmach, raz delikatne wtrącenia, a czasem rozległe klawiszowe tła. Podobnie jest z wokalem - Tuukka Koskinen robi ze swoim głosem sporo ciekawych rzeczy, przechodząc od growlingu, przez niskie, mroczne wokalizy, aż do stricte metalowych zaśpiewów. Skoro jestem już przy wokalu, to nieco dziwne wrażenie robi bardzo wyraźny, obcy akcent w zamykającym płytę nagraniu "Autumn Twilight". Trochę to, niestety, razi.
Ale wracając do muzyki. Mieszanka wspomnianych elementów robi dobre wrażenie: jest w niej dynamika, jest motoryka, jest sporo dobrych rozwiązań melodycznych, jest mrok, rozmach i siła. Najjaśniejszy punkt płyty to jak dla mnie numer siódmy na płycie, czyli "As the Souls Embrace" ze znakomitym, męsko-damskim duetem wokalnym. Bardzo dobrymi utworami są także "Roses on the Silver Plate", melodyjne "Domain of Despair" i kończące płytę "Autumn Twilight".
Równy, bardzo dobry album. Let Me Dream, że na następny nie będziemy czekać kolejne 5 lat...;)