- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Led Zeppelin "Presence"
Spójrz na okładkę "Presence". Widzimy na niej rodzinę wpatrującą się w "przedmiot". Zerknij teraz do wkładki. Na kilku zdjęciach znajdują się ludzie w różnych codziennych sytuacjach. I na każdym zdjęciu towarzyszy im "przedmiot". Czym jest ów przedmiot? Jakie ma znaczenie? Jakie zastosowanie? Przedmiot ten według mnie symbolizuje muzykę Najlepszego Zespołu Wszech Czasów. Muzykę, która teoretycznie może być "używana" wszędzie. Muzykę która powala. Po 26 latach powala. Muzykę, która może już nie jest modna, jest dziełem dinozaurów, jest reliktem przeszłości. Ale muzykę, która jest nadal świeża, fascynująca i genialna. Bo ten zespół nigdy nie nagrał złej płyty. Po prostu każda była inna. I każda zawsze miała w sobie magię. Płyt tych było osiem. Osiem studyjnych albumów, które nagrane zostały przez ludzi, którzy na zawsze będą częścią muzyki rockowej. Można się sprzeczać, czy większą, czy mniejszą częścią, ale to nie jest miejsce na tego typu rozważania. Twórczość Led Zeppelin zawsze pozostanie dla mnie bezcenna. Bo zespół ten nagrała tylko osiem płyt (+ koncert, + CODA z odrzutami, + "BBC Sessions"). Fani Black Sabbath albo Deep Purple mają wybór. Kilkanaście płyt studyjnych, cała masa koncertów (Purple) i inne atrakcje. W przypadku Zepa, zawsze pozostaną już tylko te utwory. Przesycone gitarą prawdopodobnie najlepszego gitarzysty wszech czasów. Pełne ostrego śpiewu Roberta Planta, prawdopodobnie najlepszego wokalisty wszech czasów. Dudniące basem J.P. Jonesa, którego wkład w ten zespół zawsze był niedoceniany. No i podbite hałaśliwym bębnieniem Johna Bonhama. Jeden skład. Przez tyle lat.
Już po pierwszym utworze z "Presence" można stwierdzić, że muzyka tego bandu to rzecz ponadczasowa i piękna zarazem. Niesamowite pasaże gitary Jimmy'ego, podniosły śpiew Roberta, świetny, lekko klangujący bas Jonesy'ego i cudowna perkusyjna kanonada Bonza. Całe 10 minut i 22 sekundy. Jedno z największych dokonań tego zespołu. Doskonała wizytówka tego albumu.
I tu zakończę tę recenzję. Nie będę się zagłębiał w inne utwory. Ten jeden wystarczy. I gdy zobaczysz kiedykolwiek znajomy czarny "przedmiot", to wiedz, że symbolizuje on muzykę czystą, piękną, płynącą prosto z serca. Weź "przedmiot" do domu. I poczuj magię Zeppelina.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Black Sabbath "Black Sabbath"
- autor: Elwood
Deep Purple "In Rock"
- autor: Annoporus
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot