- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Lecherous Nocturne "Behold Almighty Doctrine"
Lecherous Nocturne to nazwa znana maniakom amerykańskiego death metalu, szczególnie tym, którzy pływają po Nilu (m.in. dlatego, że Dallas Toler-Wade był niegdyś pałkerem Lubieżnego Nocturnu). Bardziej pamiętliwi fani naszego Vadera kojarzyć mogą ten zespół, bo był kiedyś na trasie z ekipą Petera. W marcu 2013 roku Lecherous Nocturne wypuścił swój trzeci longplay.
Przyczepia się niekiedy tej kapeli łatkę technicznego death metalu, ale słuchając albumu "Behold Almighty Doctrine" można dojść do wniosku, że to bardziej blackened death metal, choć w wersji karabinowej, a nie bombastyczno-epickiej, jaką uprawiają Behemoth czy Hate. Praktycznie w każdym zwykłym (tzn. nie będącym intrem itp.) kawałku są części, do których pasuje następujący obrazek: do niespełniającego norm czystości magazynu półtusz wieprzowych wpada partyzanckie komando z kałachami w celu rozdrobnienia wszystkiego ostrzałem rozgrzewającym lufy do czerwoności. Trzeba wysilić uwagę, aby dostrzec, że umorusane komando jednak nie strzela na oślep. Podobnie jest z muzyką na "Behold Almighty Doctrine".
Poplątane konwulsyjne riffy sąsiadują tu z bardziej blackowo porozciąganymi fragmentami, które np. Mayhem mogłoby piłować. Zresztą basista James O'Neal i gitarzysta Ethan Lane poza Lechcerous Nocturne grają black metal, więc takie naleciałości nie dziwią. Żeby nudno nie było, to mielonka jest tak przyrządzona, że żaden smaczek na długo w uchu nie gości. Z drugiej strony szybkie i brutalne zmiany w tej muzyce mniej skupionemu słuchaczowi zamażą obraz do tego stopnia, że wyda mu się to granie obrzydliwie nudne właśnie. Taki paradoks. Sprawy nie ułatwia też brzmienie. Puściłem sobie najpierw fragment "And Then You'll Beg" porąbanego Cryptopsy, a następnie nową płytę Lubieżnego Nocturna, wrażenie było takie, jakbym z ekspozycji Pendolino poszedł na skup złomu, gdzie jeden z pracowników po godzinach tworzy jakieś instalacje. Posłuchajcie np. kawałka "Judgments And Curses" - to mutant z dolepionymi organami. Nawet jak jest czytelniejszy motyw gitar, to bębniarz go rozpierdala, coby słuchacz nie poczuł się za wygodnie choćby na czas, który Bolt potrzebuje, aby przebiec sto metrów.
Nie jest "Behold Almighty Doctrine" albumem równym. W niektórych numerach riffy sprawiają wrażenie wypełniaczy. Np. w przeciętnym "Caustic Vertigo". Jakościowa przeciwwaga jest w "Ouroboros Chains", do którego klip machnęli, świetnym "Archeopteryx", wrzącym "Lesions From Vicious Plague" czy "Creation Continuum", gdzie bas gościnnie nagrał Mike Poggione wcześniej będący w składzie zespołu. Co by się jednak nie działo w warstwie instrumentalnej, to trzeba oddać Chrisowi Lollisowi, że wokalistą jest zajebistym praktycznie cały czas, a "piękny" rzyg w "Those Having Been Hidden Away" to wisienka na plugawym torcie jego darcia mordy. Żebym jednak nie został fanem tego człeka, wystarczyło przeczytać jego "podziękowania" w książeczce. Takich kretynizmów dawno nie widziałem.
Album otwiera i kończy jakaś wisielczo-piekielna katarynka, a w połowie drogi mamy jeszcze fortepianowy przerywnik, w którym ktoś się znęca nad klawiszami zamiast dać odetchnąć słuchaczowi na chwilkę. Na próżno jednak szukać tych kawałków w spisie utworów. W ogóle gostek Christian Lofgren, który projektował wkładkę, nie popisał się, ale to szczegół.
Bezkompromisowa jazda Lecherous Nocturne budzi szacunek. Mają wizję swojej rozpierduchy i się jej trzymają. "Behold Almighty Doctrine" jako całość nie sprawia, że kapcie spadają aż do siódmego kręgu piekła, ale są tu bardzo dobre utwory metalowego impresjonizmu w kategorii "zniszczyć wszystko". Polecam grzać w skupieniu przez słuchawki np. po wizycie w jakimś polskim urzędzie. Można odreagować.