zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

recenzja: Lana Lane "Queen Of The Ocean"

22.12.1999  autor: Przemysław Semik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Lana Lane
Tytuł płyty: "Queen Of The Ocean"
Utwory: In The Hall Of The Ocean Queen; Night Falls; Queen Of The Ocean; Let Heaven In; Frankenstein Unbound; Souls
Wydawcy: Limb Music Products
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Lana Lane to zespół pochodzący ze Stanów, a dokładniej z Los Angeles. Od pierwszego albumu z roku 1995 grają muzykę będącą mieszanką symfonicznego metalu i progresywnego rocka. "Queen Of The Ocean" to ich czwarta studyjna płyta, a siódma w ogóle pozycja w dyskografii. Mamy tu osiem podstawowych utworów albumu oraz trzy bonus-tracki, które znajdziemy tylko w wydaniu europejskim.

Na początku "In The Hall Of The Ocean Queen", krótki wstęp, kojarzący się nieco z "Sings Of Life" z albumu "A Momentary Lapse Of Reason" Pink Floyd. Skojarzenie to jest spowodowane przez plusk wody, jednak zamiast gitary pojawiaja się klawisze. "Night Falls" - pierwsza minuta z riffami gitary już w metalowym tonie i nagle, po wejściu wokalu, robi się bardzo spokojnie. Głos Lany Lane dobiega jakby z zaświatów, jednak za chwilę znów jest ostrzej. Sporo orkiestrowego tła, dodającego utworom przestrzeni. Tytułowy "Queen Of The Ocean" ze spokojnym początkiem i gitarą o lekko "Camelowym" zabarwieniu. W środku znowu ostro, dużo zmian tempa i nastroju. "Let Heaven In" z ciekawą, marszową perkusją podczas refrenu. Utwór o bardzo optymistycznym zabarwieniu, pełen życia. We "Frankenstein Unbound" gitarzysta i klawiszowiec nie przebierają w środkach - porównanie z polskim Abraxas nasuwa się samo. Najbardziej charakterystyczny "Souls Of The Mermaids" uderza po uszach zaskakującymi wejściami gitary. "Rainbow's End" - to coś do samochodu, ten utwór mógłby z powodzeniem znależć się na ostatniej płycie Satrianiego. Na koniec otrzymujemy prawdziwy klejnot w postacie przepięknego "Without You". Od chwili zakupu "Queen Of The Ocean" przesłuchałem go już kilkanaście razy, ale od samego początku stał się moim utworem roku 1999. Rzadko w jednym numerze znajdziemy tak wiele emocji. Utwór ten został skomponowany przez kuzyna Lany Lane na długo przed premierą debiutanckiego albumu zespołu.

"Połóż mnie na różanym posłaniu
Poczuj cierń, który rani moje serce
Krople krwi spadają i mieszają sie z wszystkimi moimi łzami
Czy mam zrezygnować z miłości?

...nigdy nie wiedziałam, że noc może być taka długa bez Ciebie
I tylko czas zechce wyleczyć, czas zechce uleczyć wszystkie rany..."

8 minut najpiękniejszej mieszanki smutku i tęsknoty. Tak kończy się ten album. Na płycie mamy jeszcze trzy starsze propozycje. "Through The Rain" to utwór z 1995 roku, który w pierwszej wersji pojawił się na albumie "Love Is An Illusion". W 1998 roku na potrzeby rynku japońskiego został poszerzony i zremiksowany. Do zniekształcenia głosu zastosowano tu urządzenie zwane vocoderem. Pozostałe dwa bonusy to koncertowe wersje, propozycje zespołu z wczesniejszych płyt, zarejestrowane wiosną 1998 roku w Japonii.

Tak jak "Hammer Fall" dwa lata temu, "Lana Lane" będzie z pewnością moją metalową płytą roku, choć jest to metal w dużej części zmieszany z rockiem. Mnie osobiście zupełnie to nie przeszkadza. Muzyka powinna przypaść do gustu słuchaczom stylistyki prezentowanej przez Nightwish czy Demon, co wcale nie oznacza, że Lana Lane to ten sam rodzaj muzyki. Niby nie ten sam gatunek, ale duża wyobraźnia i zastosowanie dziesiątek pomysłów aranżacyjnych to cechy również tego albumu.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (59 głosów):

 
 
64%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?