- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Lady Pank "Nasza Reputacja"
Lady Pank z pewnością nie należy do zespołów, którym zależy na zaskakiwaniu swoich fanów. A jeśli już, to bardziej skandalami związanymi z zachowaniem muzyków, niż zmianami w wypracowanym przed laty stylu. Lady Pank od lat po prostu gra swoje i chyba nikt nie oczekuje od nich, żeby to się zmieniło. Wprawdzie wydali płytę "W Transie" (1997), która okazała się ciekawym doświadczeniem z nowoczesnymi elektronicznymi brzmieniami, jednak jeśli chodzi o nowinki, to by było na tyle...
Styl wypracowany przez "panków" w latach osiemdziesiątych, początkowo silnie zainspirowany dokonaniami choćby The Police, oparty na charakterystycznej grze na gitarze lidera grupy Jana Borysewicza oraz nie mniej wyróżniającym się głosie Janusza Panasewicza, jest na tyle oryginalny, że już po kilku usłyszanych dźwiękach nie mamy wątpliwości z jaką grupą mamy do czynienia. A to bez wątpienia duży atut.
Nowa płyta zespołu, nagrana dla wielkiego koncernu fonograficznego BMG, nie wnosi praktycznie nic nowego do wizerunku zespołu - chłopaki, przepraszam, panowie grają lekkiego rocka z melodyjnymi refrenami. Zwraca uwagę znakomita dyspozycja muzyków - i to nie tylko Borysewicza, bo to stało się już regułą - ale też sekcji rytmicznej Kuba Jabłoński - Krzysztof Kieliszkiewicz, duże brawa dla nich! To, że ten album brzmi po prostu świetnie - czysto i selektywnie - jest natomiast zasługą najlepszego producenta w naszym kraju, Leszka Kamińskiego. A zawartość płyty? Cóż... Mamy tu kilka utworów napisanych niewątpliwie z myślą o sprzedaży albumu - przede wszystkim nachalnie wręcz przebojowy "Słońcem Opętani" - wesoły, letni i optymistyczny.
Bardziej przypadają do gustu dwa inne przeboje z tej płyty. Pierwszy to znane z konkursu opolskiego "Na Granicy" - bardzo ładny kawałek, świetnie zaśpiewany i zagrany, utrzymany trochę w konwencji "unplugged". Drugi to pobrzmiewający obecnie w rozgłośniach "Jak Ruchomy Cel", wyróżniający się zwłaszcza ciekawym refrenem, gdzie Panas śpiewa unisono z gitarą... Reszta stoi również na bardzo przyzwoitym ladypankowym poziomie - tylko dwa utwory zrobiły na mnie nieco mniejsze wrażenie: "Twoja Reputacja" oraz "Bulanda" z niesmacznie wręcz hitowym refrenem. Ale to kwestia gustu.
Bardzo fajnie natomiast wypadają kawałki ze środka płyty: "Samotne Noce" z troszkę reggae'ową pulsacją, "Ona" - z ciekawą aranżacją, chórkami i bluesowym smaczkiem oraz "W Niewoli" - znów z fajną "unpluggedową" perkusją. Warto dodać, że tekst do "Stacja - Alienacja" napisał legendarny były wokalista Oddziału Zamkniętego Krzysztof Jaryczewski. Zresztą warto zwrócić uwagę na ten kawałek także ze względów muzycznych - jest to bowiem jak na ten zespół utwór całkiem oryginalny, podobnie jak kończąca płytę "Druga Strona" - ale tego cuda posłuchajcie już sami.