- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Kult "Prosto"
Po nowej płycie Kultu nie spodziewałem się rewelacji, a raczej że będzie to kontynuacja dość w sumie udanego, ale dalekiego od szczytowych osiągnięć zespołu krążka "Hurra". Iskierka nadziei na coś ponadprzeciętnego pojawiła się po usłyszeniu utworu promującego zarazem album, jaki i film Ryszarda Bugajskiego - "Układ zamknięty". Tak przekonujących Kazika i spółki nie słyszałem już od dawna. Wspaniale zabrzmiały tu instrumenty dęte, pełne mocy i majestatyczności. Również tekst Kazika, pisany z perspektywy bezwzględnego prokuratora Kostrzewy z filmu, w którego wcielił się wybitny Janusz Gajos, powalił mnie na łopatki. Zainteresowałem się nowym albumem Kultu i monitorowałem przebieg jego powstawania dzięki krótkim filmikom ze studia udostępnionym do wglądu na YouTube. Filmiki wyrobiły we mnie przekonanie, że w zasadzie nowa płyta, zatytułowana "Prosto", będzie kontynuacją poprzedniczki, choć jej niekwestionowanym atutem może stać się zatrudnienie producenta Adama Toczki. Moim zdaniem była to właściwa decyzja, ponieważ muzykom produkującym własną płytę często brakuje samokrytycyzmu i odwagi do podejmowania radykalnych decyzji. Takie zjawisko występowało w przypadku ostatnich płyt Kultu, które w niektórych momentach aż prosiły się o "cięcia".
Nie ulega wątpliwości, że Kazik Staszewski najlepsze lata twórczości artystycznej ma już za sobą. Za sobą ma również lata najgorsze, mimo że jako muzyk nieco złagodniał, a także jako tekściarz nie ma już takiej biegłości w operowaniu słowem, jak przed laty (co sam też w wywiadach przyznaje). Już tak mocno w ostatnich latach nie gryzł, nie kąsał, nie szarpał. Coraz częściej śpiewa o sprawach osobistych - czy to rodzinnych, czy religijno-duchowych. Nie kipi już z niego wściekłość i bunt, jak w latach dziewięćdziesiątych, lecz uwidacznia się coraz większe zrezygnowanie i chęć odcięcia się od bagna, w którym chcąc nie chcąc, dzięki śmiałym wypowiedziom - ugrzązł. W przypadku Kazika nie jest to takie proste, ponieważ prawdopodobnie do końca życia będzie musiał zmagać się z odpowiedzią na pytanie wyjęte wprost z klasyka: "Panie, a co tam słychać w polityce?" tudzież z uciążliwymi prośbami o wyjawianie własnych politycznych preferencji. W optymistycznym, kończącym płytę utworze "Życie jest piękne" Staszewski śpiewa, iż męczy go czynienie zeń autorytetu, a piękne życie zohydzamy sobie na własne życzenie: "Jestem człowiekiem, co swoje wie, ale żadnym autorytetem". Odpowiedzi na kłopotliwe pytanie wciąż mu zadawane udziela w tytułowym "Prosto", w którym dosadnie, bez ogródek wykrzykuje swój sprzeciw wobec dwóch wzajemnie się zwalczających narracji politycznych, które Rafał Ziemkiewicz w swoich książkach i felietonach porównywał do mafii i sekty, do czego w tekście wyraźnie odwołuje się Kazik:
"Wylewam swój gniew na wasze porachunki
Z jednej babki jesteście wnuki,
Nienawidzę was z obu stron, psie syny,
Za wasze występki, za wasze winy
(...)
Nie należę do mafii, nie należę do sekty.
(...)
Idę prosto, to jest powód do troski.
Idę prosto, mam w dupie wasze obie Polski".
Kontestacyjne nastroje skierowane przeciw grabieżczej polityce fiskalnej wyłaniają z kompozycji o frapującym tytule "Zabiłem ministra finansów", w którym ów urzędnik (rozumiany, mam nadzieję, ogólnie, bez wskazywania palcem na konkretne osoby) jest porównany do złodzieja włamującego się do domu, w ostateczności zabitego w samoobronie, bo - jak pamiętamy z twórczości KNŻ - "Mój dom, to moja twierdza". Rozczarowanie najnowszą historią III RP i utracona wiara w obiecywane cuda wypływa również z takich kompozycji, jak rozbujana "Bomba na parlament" czy przebojowe "Dlaczego tak tu jest", w którym wokalistę wspierają koledzy z zespołu. Kazik zauważa również w swoich tekstach ciekawe zjawiska spoza brudnego świata polityki: ostrze jego satyry wymierzone jest zarówno w piłkarzy nastawionych na zyski, a nie na piękno sportu, jak i w kibiców, którzy ten sport traktują ze zbyt dużą powagą: "Potoczyło się to wszystko chorym torem, rozrywkę się myli z honorem" - śpiewa Staszewski w najsłabszym moim zdaniem na płycie "Nie chcę grać w reprezentacji".
"Największa armia świata wzywa cię" w żartobliwy i autoironiczny sposób opowiada o alkoholizmie i używkach. Okraszona sporą dawką czarnego humoru piosenka "Mój mąż" traktuje o problemie przemocy domowej rozwiązanym w makabryczny sposób. "Twoje słowo jest prawdą" i "Modlitwa moja" wpisują się w nurt kazikowych wołań do Boga w celu odzyskania wiary. Optymizmem epatują natomiast takie utwory, jak biesiadne rozważania nad przemijającym czasem w "Dzisiaj jest mojej córki wesele", oparta na ładnej partii klawiszy "Opowiadam się za miłością" czy "Dobrze być dziadkiem" z manierycznym zamiłowaniem do językowych archaizmów i połamanej, "murzyńskiej" składni:
"Ponownie czekam na wizytę,
którą zaszczycisz wreszcie mnie,
a gdy się nie spodziewasz przy tem,
to ja odwiedzę wtedy jutro cię,
bowiem dobrze być dziadkiem,
i mieć za żonę młodą babcię".
Przyznam, że po kilkukrotnym przesłuchaniu najnowszej płyty Kultu jestem nią pozytywnie zaskoczony. Producentowi Adamowi Toczce w istocie udało się wydobyć z zespołu dużo dobrego, dzięki czemu kompozycje stały się bardziej piosenkowe, zgodnie z tytułem płyty - prostsze, pozbawione niepotrzebnych ozdobników, efektów, a co najważniejsze nie są wydłużane na siłę, jak, żeby nawet nie szukać daleko, "Maria ma syna" z poprzedniczki, która do szału mogła doprowadzić nieustannie, jak mantrą powtarzanym refrenem.
Otrzymujemy szesnaście udanych piosenek, spośród których kilka ma dużą szansę stać się klasykami zespołu. Tego brakowało mi właśnie na poprzedniej płycie: "Hurra", która jako całość była materiałem przyzwoitym i przyjemnym w odbiorze, ale wybrakowanym, jeśli chodzi o utwory rewelacyjne, do których według mnie aspirują "Układ zamknięty" czy tytułowy "Prosto". Pozostałe kompozycje również cieszą moje ucho dzięki eklektyzmowi, zróżnicowaniu i wyważeniu. Zadbano, aby żaden z instrumentów nie dominował, co przy tak licznym składzie nie jest łatwe, a także Kazik jako tekściarz postarał się o większą zwięzłość i konkret. Nie mam wątpliwości, że "Prosto" jest najlepszą płytą Kultu od czasów "Ostatecznego krachu systemu korporacji".
Zabiłem ministra finansów, Opowiadam się za miłością, Układ, Teide(rewelacja intro, rewelacja!!) - best.
Szkoda, ze motyw ze wstępu (tak mocno kultowy) nie został dalej rozwinięty.
Jezeli chodzi o poprzednią płytę to najlepszym utworem (także tekstowo) była "Amnezja". Ciekawstka od strony muzycznej były "Nowe tempa" oraz "Karinga".
Recenzja w dechę. W zasadzie miałem bardzo podobne odczucia słuchając płyty.
Materiały dotyczące zespołu
- Kult
Ja płytą strasznie się zachwycam, z każdym kolejnym przesłuchaniem jest coraz lepiej. Momentami mam wrażenie, że zespół przeskakuje poziom Ostatecznego Krachu! OKSK było płytą rewolucyjną dla Kultu i bardzo udaną, lecz nierówną. Prosto jest genialne od początku do końca (prócz wymienionego Wesela córki, ew. Modlitwy).