- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Kreator "Enemy Of God"
W ostatnich latach na grupie Kreator, jednym z filarów niemieckiej Wielkiej Trójcy, w szczególności za album "Endorama" (1999), zaczęto wieszać psy. Niektórzy upatrywali w tym nawet początku końca legendy europejskiego thrashu. Srodze się wtedy pomylili, a argumenty z ręki wybiła im poprzednia płyta Millego Petrozzy i spółki "Violent Revolution" (2001), przywracająca kapeli należne, wysokie miejsce w metalowej hierarchii. Pozycję tą potwierdza również dziesiąty album studyjny kapeli o zadziornie brzmiącym, mogącym w pewnym stopniu sugerować tematykę tekstów, tytule "Enemy of God".
Dwie dekady po wydaniu debiutanckiego "Endless Pain" (1985) kwartet z Zagłębia Ruhry powraca jak Feniks z popiołów otrzepujący ze swych skrzydeł wszelki brud i pył. Wcześniejsze eksperymenty, które wielu fanom nie były w smak, odeszły w cień, a co za tym idzie, "Enemy of God" z grubsza przypomina stary, dobry Kreator poddany dobroczynnemu działaniu procesu recyclingu. W żadnym wypadku nie jest to krok wstecz czy tym bardziej odgrzewanie nagryzionych kotletów - dwanaście nowych utworów to lekko przefiltrowana esencja dawnego stylu z impetem wrzucona w dwudziesty pierwszy wiek. Wyraźne echa płyt Kreator z wczesnych lat dziewięćdziesiątych (tu i ówdzie kłania się chociażby duch "Extreme Aggression" i "Coma Of Souls") w nowoczesnej produkcji brzmią dość świeżo, agresywnie i dynamicznie, a wokale Petrozzy emanują złością. Co prawda w kilku momentach następca "Violent Revolution" jest zbyt łagodny i miałki ("The Ancient Plague", "Under a Total Blackened Sky"), ale cięte riffy, techniczna precyzja i thrashowa intensywność z nawiązką nadrabiają wszystkie te "wady fabryczne". Albowiem Niemcy nie zwykli nagrywać gniotów i chwała im za to.
"Enemy of God" plasuje się w gronie najlepszych wydawnictw stworzonych przez Kreator w ostatnich latach. To solidny, metalowy krążek, który mimo iż w nadchodzących miesiącach spodziewać się należy, że znać o sobie dadzą takie tuzy jak Slayer, Destruction i Testament, powinien wytrzymać atak konkurencji. Tak czy inaczej, jest to mocny kandydat do pierwszej dziesiątki thrashowych albumów roku 2005. A swoją drogą wielu młodym kapelom życzyłbym takiej formy, jaką prezentuje Kreator po ponad dwudziestu latach działalności.
Materiały dotyczące zespołu
- Kreator
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Slayer "Seasons in the Abyss"
- autor: Woland
Death "The Sound of Perseverance"
- autor: Rock'n Robert
- autor: Sanitarium
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk