- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Kragens "Infight"
Zespół Kragens został założony w roku 2000 przez gitarzystów Cedrica Selliera oraz Ludwiga Laperche'a. Wkrótce dołączył do nich wokalista Renaud Espeche, a potem skład uzupełnili Denis Malek i Olivier Gavelle. W roku 2004 ukazała się pierwsza płyta zespołu "Dying In A Desert", a rok później - drugie wydawnictwo "Seeds Of Pain". Po kolejnych dwóch latach ukazuje się trzeci album zespołu, nagrany już z nowym gitarzystą Gilem Giachino - "Infight".
Ogólnie rzecz biorąc zespół eksploruje rejony thrash-deathmetalowe, ale nie jest to na szczęście jednowymiarowe, toporne łojenie. Pomysłów bowiem muzycy mają całe mnóstwo i odważnie wplatają je w muzykę. Najlepszym przykładem tego zróżnicowania jest "Deaf And Blind" - otwierają go subtelne dźwięki pianina, potem wchodzą mocarne i masywne gitary, nadające muzyce doomowaty charakter. Dalej pojawia się cięty i zamotany, thrashowy riff, który za chwilę nabiera dodatkowo deathmetalowego posmaczku, a gdy wchodzi growlujący wokal, to już faktycznie nic tylko usiąść i słuchać z uwagą. Tym bardziej, że to jeszcze nie koniec niespodzianek, bo w okolicach refrenu wokal najpierw wpada na heavymetalową nutę, potem zaczepia o śpiew... niby-operowy, a dalej mamy jeszcze kapitalne zwolnienie z miażdżącym riffem i mocnymi klawiszami oraz znakomite, ostre gitarowe solo.
Następne numery są już wprawdzie nieco bardziej standardowymi thrash-deathmetalowymi killerami, ale i tak ciągle przewijają się tu ciekawe pomysły, ciągle mamy bardzo zróżnicowane wokale ("zdublowane" wokalizy w "Lake Of Fire" - na pierwszym planie heavymetalowy śpiew, a w tle niemal blackmetalowe skrzeki), klawiszowe wstawki, wycieczki w stronę heavy metalu oraz mnóstwo zmian tempa i mocarne, ale chwytliwe melodie. Numery zabijają solówkami ("Angels Among Monsters", "The Falling Man", "Mask Of The Damned"), dynamiką i energią. No i riffy. Uch, tu jest naprawdę bez litości! Jakiś czas temu powaliły mnie rzeźbienia Metal Mike'a Chlaściaka na płycie dowodzonego przez niego zespołu Painmuseum - i tu podobnie nie ma chwili wytchnienia. Ciężar, czad, momentami nieludzka precyzja, agresja i pozakręcane pomysły. Z jednej strony mamy tu niesamowite zacięcie i energię, która sprawia, że ręka sama szuka guzika "volume up", bo poziom głośności jest ciągle i ciągle zbyt niski. A z drugiej jest tu tyle mieszania, kombinacji i dzieje się tak dużo, że wiele zespołów niby-kombinujących mogłoby się u Francuzów szkolić.
Poza "Ten Treasons We Fight", który jakoś nie przykuł mojej uwagi, wszystkie pozostałe numery to thrash-deathmetalowa ekstraklasa. A pomiędzy tą miazgę wciśnięto jeszcze "The Falling Man" - fantastyczną, ciężką jak diabli balladę, w której spokojne, miarowe tempo przetykane jest gitarowymi solówkami, a fantastyczny, heavymetalowo brzmiący wokal łączy manierę Geoffa Tate'a (Queensryche) oraz Matthew Barlowa (ex-Iced Earth). A w końcowej partii jest jeszcze rozbudowana część instrumentalna, z kapitalnymi popisami duetu Giachino / Sellier.
Płyta zwalcowała mnie na kwaśne jabłko. Jedno z najlepszych wydawnictw tego roku.
Materiały dotyczące zespołu
- Kragens
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667