- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Kasia Kowalska "5"
Najnowsza propozycja Kasi Kowalskiej może służyć za doskonały przykład na solidny krajowy produkt muzyczny. Świetna, jak na nasze warunki, produkcja i mastering w Niemczech sprawiają, że krążek brzmieniowo naprawdę w niczym nie odbiega od standardów europejskich.
Kowalska po raz kolejny, tym razem jeszcze wyraźniej niż na płycie "Pełna Obaw", udowadnia, że epizody pozarockowe ma już za sobą - jest na tej płycie kilka naprawdę mocnych rockowych kawałków, jak na przykład na pewno wyróżniające się "Moje Katmandu" z tekstem Andrzeja Mogielnickiego, z pewną dozą orientu, jak "Znaleźć Siłę", gdzie w sposób całkiem miły dla ucha przetworzono głos Kowalskiej. A jeśli już jesteśmy przy głosie Kasi, czyli jej największym atucie, to przyznać trzeba, że chyba trochę wokalnie dojrzała. Nie mamy tu już popisów w stylu "A To Co Mam" czy "Chcę Znać Swój Grzech". Wokalistka używa swojego głosu zgodnie z charakterem danego kawałka i bardzo często po prostu śpiewa - spokojnie, chwilami nawet w sposób cokolwiek rozmarzony ("Być Tak Blisko", "Bądź Pewny", "Wszystko Jest Żartem").
Wielkim przebojem z tej płyty jest od kilkunastu tygodni "Nobody" - całkiem zasłużenie zresztą, gdyż dawno już nie słyszałem tak "hitowego", w dobrym tego słowa znaczeniu, polskiego utworu. W trwającym ostatnio zalewie mniej lub bardziej koniunkturalnej ludowości i góralskości, musi nastrajać optymizmem, że jeszcze mogą u nas powstawać fajne, poprockowe piosenki. Sporym przebojem powinien stać się też wspomniany już "Być Tak Blisko", z bardzo ładną linią melodyczną zarówno w canto, jak i w refrenie...
Niewątpliwie płyta "5" jest wielkim sukcesem komercyjnym artystki, jednak jeśli chodzi o moje osobiste odczucia, mam pewien niedosyt. Czegoś temu krązowi brakuje, wydaje się być odhumanizowany, sztuczny - może trochę za dużo tych wszystkich loopów, perkusji z komputera i tym podobnych elektronicznych patentów? Nie wiem, ale wystarczy choćby porównać tę płytę z debiutem Kasi z roku 1994 (album "Gemini"), aby stwierdzić, że tamten materiał jest bardziej szczery i autentyczny.
Ale może się czepiam... Mimo wszystko na pewno "5" znajdzie wielu zwolenników.