- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Korpiklaani "Tervaskanto"
Marketing to podstawa sukcesu. Nie wątpię, że to właśnie przyświeca tworzeniu przedziwnych doprawdy szufladek, które próbuje się tworzyć dla danego rodzaju muzyki. Kiedyś rozbawiło mnie "barbaric epic folk metal" na płycie promo zespołu Airged L'amh (które to określenie okazało się później wcale nie takie głupie), a teraz "finnish humppa folk metal", które pojawiło się na nowym, czwartym już albumie zespołu Korpiklaani. No i tu też, jak się okazało - sformułowanie ma swoje mocne podstawy: zespół jak najbardziej jest z Finlandii, a w jego muzyce mamy i folk, i polkę (czyli humppa) i metal. Niestety nie zmienia to faktu, że płyta to najgorsze muzyczne wydawnictwo, jakie trafiło do mnie w ciągu ostatnich kilku(nastu) miesięcy.
Po zapuszczeniu płyty w głowie momentalnie pojawia się nazwa Finntroll, z którym skojarzenia będą powracać cały czas. O ile jednak twórcy świetnych "Nattfodd", "Jaktens Tid" oraz "Midnattens Widunder" skupiają się na połączeniu black metalu, death metalu i skocznych folkowych zagrywek, o tyle Korpiklaani celują w znacznie lżejsze muzyczne rejony. Metalowe akcenty z pewnością nie mają tej intensywności i ciężaru, co w przypadku Finntroll, folku za to jest znacznie więcej - można wręcz powiedzieć, że tutaj to nie folk ubarwia metalowe wymiatanie, a na odwrót.
Niestety, niezły pomysł to nie wszystko - bez dobrych kompozycji można kombinować tylko chwilę i niestety "Tervaskanto" jest dobrym tego potwierdzeniem. Poszczególne numery (poza wyjątkiem, o którym za chwilę) oparte są na identycznym patencie: skocznie, skocznie, skocznie i do przodu, tu i ówdzie trochę gitar, przypadkowe rytmy i chaotyczny wokal. Strasznie to jest nie poukładane, brakuje myśli przewodniej i zróżnicowania poszczególnych nagrań. Pierwsze sekundy "Let's Drink" momentalnie przykuwają uwagę i nagranie "wchodzi" niejako z rozpędu. Dwa, trzy następne kawałki też jakoś jeszcze idzie przełknąć, ale później jest już ciężko. Powiem więcej - u siebie w okolicach 5-6 numeru zauważyłem wręcz irytację i jakieś takie podskórne, wcale nie pozytywne, zdenerwowanie. To oczywiście wrażenie w 100% subiektywne i pewnie niejednej osobie płyta się spodoba. Do mnie jednak album jako całość kompletnie nie trafia i musiałem go dzielić na 2-3 odsłuchy, bo inaczej po prostu nie dałbym rady przez niego przebrnąć. Dziesięć niemal identycznych nagrań w stylu umpa-umpa i tylko jeden rodzynek w cieście. Mowa o "Vesilahden Verajilla" - jedynym nagraniu, które do mnie przemawia, jest przemyślane, poukładane, generalnie znacznie wolniejsze i spokojniejsze, choć tam gdzie trzeba - przyspiesza. Efekt: dobry kawałek.
W sumie więc fajny pomysł ogólny, ale słabe kompozycje. Można posłuchać na wyrywki, ale "Tervaskanto" zaaplikowane w całości to już zadanie dla twardzieli.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Crionics "Neuthrone"
- autor: Norveg
Obituary "Xecutioner's Return"
- autor: Norveg
Nile "Ithyphallic"
- autor: Norveg
Nightwish "Dark Passion Play"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
- autor: Norveg
Terhen "Eyes Unfolded"
- autor: Norveg