zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: King Crimson "In the Court of the Crimson King"

24.08.2001  autor: Grzegorz Kawecki
okładka płyty
Nazwa zespołu: King Crimson
Tytuł płyty: "In the Court of the Crimson King"
Utwory: 21st Century Schizoid Man (Including Mirrors); I Talk to the Wind; Epitaph (Including March for No Reason and Tomorrow and Tomorrow); Moonchild (Including The Dream and The Illusion); Court of the Crimson King (Including The Return of the Fire Witch and The Dance Of The Puppets)
Wykonawcy: Ian McDonald - instrumenty klawiszowe, melotron, instrumenty dęte; Robert Fripp - gitara; Greg Lake - gitara basowa, wokal; Michael Giles - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: EG Records
Premiera: 1969
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

King Crimson - magia tych słów wielu przyprawia o zachwyt, ale są i tacy którzy przechodzą obok nich obojętnie, bo nie dane im było się zetknąć z TĄ krainą wyczarowaną karmazynowymi krajobrazami lub bali się wejść do jej wnętrza. King Crimson nie gra łatwej muzyki, ale jeśli już ktoś wejdzie na dwór Karmazynowego Króla, to wtedy dopiero zrozumie, czym jest prawdziwa muzyka, pozbawiona ograniczeń stylowych i myślowych. King Crimson to otchłań pełna piękna i niepokoju, która potrafi wciągnąć i zniewolić.

Tak jest z pierwszym albumem King Crimson "In The Court Of The Crimson King - An Observation By King Crimson". To jeden z najważniejszych albumów muzyki rockowej i nie tylko rockowej. To najbardziej znany album TEGO zespołu, najbardziej przystępny w odbiorze. Jego piękno poraża do dzisiaj, choć wydania minęło już ponad 31 lat. O zawartości wnętrza informuje już okładka z tą charakterystyczną wykrzywioną twarzą i ten "upalony" Księżyc wewnątrz wkładki, po prostu mistrzostwo.

Niezwykłe instrumentarium, wspaniała muzyka, w połączeniu z niesamowitymi tekstami Petera Sinfielda, pięknie zaśpiewanymi przez Grega Lake'a, składają się na perfekcyjną całość.

"In The Court Of The Crimson King" jest płytą spójną, a zarazem albumem bardzo eklektycznym, gdzie każdy utwór jest skonstruowany w inny sposób. Już pierwsza kompozycja o proroczym tytule "21St Century Schizoid Man" poraża swą drapieżnością, ostra jest sama muzyka, w której przeplata się hard rock, art rock i jazz, ostry jest także wokal i tekst. Ważną rolę odgrywa tu gitara Roberta Frippa. Wielki wrażenie robią perfekcyjne zmiany tempa. Po tym niesamowitym i pełnym szaleństwa utworze przychodzi uspokojenie w postaci kolejnego, to "I Talk To The Wind". Tu można się odprężyć i wsłuchać w spokojny i jakby beznamiętny śpiew Grega Lake'a oraz w piękną melodię graną przez flet. Kiedy myślimy że to koniec utworu, następuje niespodzianka i wszystko jeszcze raz wraca, a flet przejmuje główną rolę i zaczyna snuć swą opowieść. Gdy całość zaczyna milknąć, następuje gwałtowne uderzenie w postaci pięknego i przepełnionego smutkiem "Epitaph", w którym ważną rolę odgrywa melotron. Tu najlepiej zgasić światło i dać się pochłonąć TEJ muzyce (ale tak właściwie jest z całą płytą). Gdy milknie "Epitafium", następuje najdłuższy i zarazem najbardziej kontrowersyjny dla wielu utwór. To "Moonchild", w którym po krótkim i jakby bajkowym wstępie w pierwszej części zatytułowanej "The Dream", zaczyna się część druga ("The Illusion"), w której przeplatają się gitara, perkusja i... cisza. To jest jak szaleństwo bez... szaleństwa. To już nie jest jazz rock czy jazz, to czysta awangarda. Kiedy i ten utwór milknie, perkusja oznajmia nam razem z melotronem, że jesteśmy na Zamku Karmazynowego Króla. To kolejny niesamowity i niestety już ostatni utwór - tytułowy. Przy "The Court Of The Crimson King" także lepiej mieć zgaszone światło. Melotron i chóry decydują o niesamowitości kompozycji, a kiedy one milkną, odzywa się flet z wtórującą mu sekcją rytmiczną, pięknie brzmią gitara oraz wokal. I znowu w końcówce następuje niespodzianka, gdy myślimy że to koniec utworu, po chwili ciszy następuje atak wszystkich instrumentów. Tak się kończy TA piękna i zniewalająca płyta. Album, który wyznaczył górną granicę stylu zwanego art rockiem. Wyżej już podskoczyć nie można.

Kiedy wydano "In The Court Of The Crimson King", nikt chyba nie przypuszczał, że zespół wkrótce przestanie istnieć i muzycy nie nagrają już niczego w takim składzie. Nie byli w stanie unieść ciężaru wielkiego sukcesu. Później zespół wielokrotnie pojawiał się w różnych składach i rozpadał, pod przewodnictwem jednego człowieka - Roberta Frippa. Choć nie miał on największego wpływu na powstanie pierwszego albumu, to dzięki niemu magia słów King Crimson działa do dzisiaj, a każdy album zespołu zachwyca. Ale to zupełnie inna historia...

Komentarze
Dodaj komentarz »
aż trudno uwierzyć
porcupine1 (gość, IP: 83.28.220.*), 2011-12-28 20:37:15 | odpowiedz | zgłoś
za każdym razem jak słucham tę płytę nie mogę wyjść z podziwu że ta płyta powstała już w 1969r., to musiał być szok dla współczesnych gdy usłyszeli taką muze, a najlepsze jest to że lata mijają a to się wcale nie starzeje, ponadczasowe dzieło
re: aż trudno uwierzyć
deniro (gość, IP: 31.61.128.*), 2011-12-29 10:46:26 | odpowiedz | zgłoś
myślę, że większym szokiem dla współczesnych ludzi było, gdy usłyszeli black sabbath rok później :) tak czy owak: cudowny album
re: aż trudno uwierzyć
smutas (gość, IP: 91.211.100.*), 2012-11-08 17:29:35 | odpowiedz | zgłoś
Schizofrenik nie różni się wiele klimatem, takie ciężkie gitary nie było codziennością wtedy
Największe arcydzieło w historii muzyki
julio iglasty (gość, IP: 195.74.48.*), 2010-01-13 14:15:16 | odpowiedz | zgłoś
nie tylko rockowej, ale szeroko pojętej muzyki.
Geniusz
robi (gość, IP: 80.50.235.*), 2010-01-07 10:36:05 | odpowiedz | zgłoś
Geniusz w czystej postaci. Ciekawi mnie, kto ocenia tę płytę na "minus"?
Najlepsza płyta w histori rocka
goandrewgo (wyślij pw), 2009-04-30 00:07:58 | odpowiedz | zgłoś
Nikt nie był w stanie stworzyć czegoś tak genialnego jak Fripp z ziomami na tym albumie, ani Pink Floyd, ani Yes nie dają takiego oderwania od rzeczywistości.
10/10
Cudo!!!
kiki (gość, IP: 83.13.74.*), 2008-12-05 19:05:06 | odpowiedz | zgłoś
Ubóstwiam tę płytę. Jest urzekająca, magiczna. Ogromny ładunek emocjonalny... Cudo!!!
Wspaniała płyta.
aeisha (gość, IP: 77.115.189.*), 2008-07-11 14:09:27 | odpowiedz | zgłoś
Takiej płyty już nigdy nie będzie. Poraża pięknem i jednocześnie agresją. Na Dworze Karmazynowego Króla chciałoby się zostać wiecznie.
3
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (968 głosów):

 
 
94%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Armia "Pocałunek mongolskiego księcia"
- autor: Robert Waliś

Pink Floyd "Wish You Were Here"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: GSB
- autor: Tomasz Klimkowski

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk

Dead Can Dance "Within The Realm Of Dying Sun"
- autor: Lambert

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?