zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 25 listopada 2024

recenzja: Killswitch Engage "Alive or Just Breathing"

27.06.2002  autor: m00n
okładka płyty
Nazwa zespołu: Killswitch Engage
Tytuł płyty: "Alive or Just Breathing"
Utwory: Numbered Days; Self Revolution; Fixation On The Darkness; My Last Serenade; Life To Lifeless; Just Barely Breathing; To The Sons Of Man; Temple From The Within; The Element Of One; Vide Infra; Without A Name; Rise Inside
Wykonawcy: Mike D'Antonio - gitara basowa; Jesse Leech - wokal; Joel Stroezel - gitara; Adam Dutkiewicz - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Roadrunner Records
Premiera: 2002
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Nazwa Killswitch Engage obiła się wcześniej o uszy, teraz w końcu przyszła pora, by zapoznać się z muzyką tego amerykańskiego kwartetu. Wytwórnia Roadrunner zaczyna nas już przyzwyczajać od dłuższego czasu do pseudometalowych, nu tone'wych grup, mogłem więc spodziewać się najgorszego. Obawy okazały się na szczęście nieuzasadnione i sprawdziły się tylko w niewielkim stopniu.

"Alive Or Just Breathing", druga płyta Killswitch Engage, to dość ciekawy album. Z pewnością słychać na niej jakieś piętno nu tone, nie jest ono jednak na tyle wyraźne, by już na początku skreślić ten materiał. Ciężkie, wolniejsze partie, przeplatają się z prawie thrashowymi riffami, melodii tu również nie brakuje, a te niekiedy są jakby żywcem wzięte z goeteborskiej szkoły. Sporo też hardcore'owej motoryki. Czasem słuchając "Alive Or Just Breathing" nasuwają mi się skojarzenia z Panterą (choćby początek "Vide Infra") czy Pro-Pain, ma na to jednak chyba wpływ wokal. No właśnie, niewątpliwie mocną stroną zespołu jest pełen ekspresji wokalista Jesse Leech. W jego głosie wyczuwalna jest duża dawka emocji, a prezentowany wachlarz sposobów śpiewania do wąskich nie należy. Leech raz wyje, raz wrzeszczy z furią czy wręcz drze się wniebogłosy, by za chwilę zaśpiewać naturalnie i melodyjnie. Inna sprawa, że niektóre z tych chwytliwych refrenów bywają po prostu nudne. Pomimo takiego pomieszania wokalnego i stylistycznego, płyta brzmi całkiem spójnie. Wśród dwunastu kompozycji zwraca uwagę wolny, wgniatający "Rise Inside", niezły "Just Barely Breathing", mocny "Temple From The Within" czy skoczny, lekki "The Element Of One". W produkcji słychać rękę Andy'ego Sneapa (producent chociażby płyt Machine Head), który zajął się miksami i masteringiem. Świetne brzmienie perkusji, ciężar gitar, całość jest przejrzysta, co z pewnością jest wielkim plusem dla tego krążka.

Mimo mojej antypatii do większości zespołów nu tone'owych, przyznaję, że w gruncie rzeczy muzycy Killswitch Engage przekonali mnie do siebie, a przy ich nowej płycie warto zatrzymać się na trochę dłużej. "Alive Or Just Breathing" prawdopodobnie znajdzie przede wszystkim odbiorców wśród fanów Pantery, Slipknot czy Soulfly, myślę jednak, że takie połączenie kilku stylów, jakie serwuje nam czwórka Amerykanów, może być sposobem na zainteresowanie swoją muzyką także zwolenników "prawdziwego" metalu, odżegnujących się, podobnie jak ja, od nurtu nu tone.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (369 głosów):

 
 
83%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?