- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Khold "Krek"
Darzę Khold niemałą sympatią za to, jak wiele udało im się osiągnąć za pomocą skromnego asortymentu środków wyrazu. Ich muzyka od początku była siermiężna i dość prosta, ale zarazem finezyjna. Po znakomitym debiucie, kolejne wydawnictwa podobały mi się jednak coraz mniej. "Krek" na szczęście to zmienia.
Charakterystyczną cechą tej grupy od początku była prominentna rola basu, w black metalu zwykle lekceważonego i sprowadzanego do roli wzmacniania brzmienia gitar. Z niepokojem śledziłem jej zanikanie na kolejnych albumach. Na szczęście na "Krek" ten instrument znów brzmi potężnie i ma swoje indywidualne miejsce w aranżacjach. Jednak nie samym basem Khold stoi - całości dopełniają ostro brzmiące gitary i miarowe bębny, które znów cieszą uszy akustycznym brzmieniem, bez irytująco pykającej podwójnej stopy. Do tego niski strój instrumentów dodaje temu wszystkiemu mocy. Muzyka ma swój specyficzny feeling i brzmi bardzo naturalnie i spójnie.
Wszystko na miejscu, ale kompozycjom niestety brakuje polotu. Trzy pierwsze utwory porywają, od czwartego muzyka płynie nie zwracając na siebie uwagi poza kilkoma smaczkami jak perkusyjny wstęp w "Byrde". Cały czas miło słucha się dobrych aranżacji i masywnego brzmienia, ale to jednak za mało. Mimo wielu jasnych punktów w ostatecznym rozrachunku jest to tylko niezła płyta z kilkoma znakomitymi fragmentami.
Materiały dotyczące zespołu
- Khold