- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Kazik Na Żywo "Bar La Curva / Plamy na słońcu"
Podobno czasami lepiej nie spotykać swoich miłości z młodości - tak mówią niektórzy. Czemu? Bo można się rozczarować. Tak samo jest niestety z muzyką, o czym boleśnie przekonałem się słuchając nowej płyty Kazika Na Żywo.
Reaktywacja KNŻ była wydarzeniem, nie ma co do tego wątpliwości. I co z tego, że Kazik ma już prawie pięćdziesiątkę, skoro na scenie, mając obok siebie Litzę i resztę brygady, cały czas daję radę, serwując dobrze znane hity? No właśnie, problem w tym, że wyłącznie na scenie. Na żywo, ale w studio, jest już znacznie gorzej.
Pod względem muzycznym "Bar la Curva / Plamy na słońcu" to dobry album. Nie ma tu aż tak ostrego grania, jak na "Porozumieniu Ponad Podziałami", co nie zmienia faktu, że Litza z Burzą nadal łoją na gitarach jak trzeba, a perkusja Gohesa chodzi wzorowo. Momentami zespół fajnie buja z chwytliwymi refrenami, czasami pokaże pazur i zaskoczy riffami. Fakt, "Bar la Curvie" bliżej do Kultu niż wcześniejszych dokonań KNŻ, bo mniej tu rapcoru znanego z Rage Against the Machine, ale to cały czas mocna, rockowa płyta, zakorzeniona w klimatach punkowych i metalowych. Choć tych drugich jest mimo wszystko mniej, więc raczej szukajcie ich na debiutanckim albumie Luxtorpedy - Litza szaleje tam aż miło.
Największym problemem nowego Kazika Na Żywo jest... Kazik i jego teksty. Niestety, czuć, że lider zespołu nie bardzo wie, jak się za to pisanie wziąć. Niby wciąż chce mówić o problemach ważnych, o tym, że politycy to złodzieje, że w kraju źle się dzieje, że religia często jest przyczyną konfliktów - tylko już po prostu nie może. Wypalił się? Nie wiem. Ale kiedy słyszę "Plamy na słońcu, upał na ulicy, dookoła sami groźni zawodnicy", a potem przypomnę sobie "Polskę", "Tatę dilera", "12 groszy", to chce mi się płakać.
Kiedyś Kazik był jak potężny karabin, a jego teksty niczym serie pocisków trafiały do mojej głowy. Teraz Staszewski to stary, popsuty, zabawkowy pistolecik na kulki. Owszem, czasem wystrzeli, ale zamiast trafić w głowę, nabój ląduje w okolicach kostki. Chwilę zaboli, ale szybko się o tym zapomina. Kazik ma kilka celnych refleksji i uwag (czasami zabawnych, czasami smutnych), więc gdyby je wszystkie zebrać w całość, to może powstałby jeden dobry tekstowo numer. Pojedynczy kwiat na wysypisku śmieci niczego nie zmieni.
Żeby jeszcze chociaż było wiadomo o co autorowi chodziło. Kazik plącze się we własnych słowach, wymyśla kiepskawe rymy i do tego dokłada wersy w stylu "a teraz słowa poprzedniej piosenki, co była, ale się zmyła" - słuchałem płyty kilka razy (zawsze się męczyłem), a nadal nie wiem o co chodziło np. w "Hanka Gronkowiec walczy". Kaziu, to Ty czy wnuczka dorwała się do notatnika?
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Kazik zadowolony w wywiadach mówi, że singiel, czyli "Plamy na słońcu", spokojnie można porównań do wspomnianych "Polski" czy "12 groszy". Nie wiem o co chodzi, ale chyba Kazik nawąchał się tego samego, co autorzy kampanii zachęcającej Polaków do płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Omijać szerokim łukiem, żyć wspomnieniami - to nie jest Kazik Na Żywo, jakiego chcemy słuchać.
Przeczytaj recenzję MM Andrzejewskiego.
Z innej beczki - czy Twój nick nie wywodzi się czasem z popularnych (swego czasu i w pewnych kręgach) audycji internetowych? ;)
Kazik w okresie nagrywania swych płyt czę sto naśladował obowiązujące trendy muzyczne. Zrobił to po części i teraz. Pytam czy Happy Sad lub Coma to śpiewają np. żółte trampki , fasola i szyba zespolona. Więc gdzie wasze zmysły obserwacji?? - Przepite?!