- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Katatonia "Tonight's Decision"
Znam wielu, dla których Katatonia była i zawsze będzie jedynym Absolutem. Przyznam, że do tej pory nie wiem tak do końca w czym tkwi fenomen tegoż tworu. Owszem, "Dance of December Souls" dość często towarzyszył mi podczas długich, zimowych nocy, a wobec pozostałych albumów (a raczej ich poszczególnych fragmentów) trudno było mi zachować spokój i dystans. Podobne odczucia jednak potrafiło u mnie wywołać jeszcze wiele innych grup. I chyba właśnie z tego powodu od zawsze traktowałam Katatonię jedynie(?) jako kolejny dobry zespół na "klimatycznej" scenie.
"Tonight's Decision" to najnowsza pozycja charyzmatycznych Szwedów. Już po pierwszym przesłuchaniu płyta wprawiła mnie w niemałe zakłopotanie i rozdarła mi duszę. Nie chodzi tu jednak o zachwyt, a o przeciwieństwa i sprzeczne odczucia, jakie wyłaniały się podczas poznawania całego materiału. Podobne rozterki miałam przy "Alternative 4" Anathemy - z jednej strony absolutne oczarowanie, z drugiej natomiast rozczarowanie, a często wręcz znużenie. Taka właśnie jest muzyka z "Tonight's Decision" - trudno się w niej nie zakochać, ale trudno też zapanować nad nudą. Niby z wierzchu wszystko wygląda idealnie - świetne brzmienie, ujmujące melodie, "rozmyte" piękno, melancholia, smutek... Owszem, te kompozycje potrafią urzec. Ba, niektóre wręcz uzależniają swą czarowną atmosferą i dekadenckim klimatem ("A Darkness Coming", "Strained"). Ale jednocześnie, jakby na przekór temu, w wielu momentach w muzykę wkrada się jakaś bliżej nieokreślona pustka. Trudno jednoznacznie powiedzieć dlaczego. Może brakuje tutaj solidnego metalowego ognia i bardziej energicznych wstawek? Ale przecież istnieje wiele "nastrojowych" kapel, które jednym dźwiękiem potrafią zahipnotyzować i zniewolić... Odnoszę niepohamowane wrażenie, że z tej muzyki ulotniła się szczerość i spontaniczność, a Szwedzi niestety popadli w pewną manierę wykonawczą. Efektem tego przeobrażenia jest złagodzone brzmienie, choć akurat ten patent zastosowano już na poprzedniku "Tonight's Decision" - "Discouraged Ones". Tak samo jest z wokalami. Podobnie jak na "Discouraged Ones" słychać tylko czysty śpiew daleki od "charkotu" i growlingu. Maniera ta czasem mocno ociera się o Roberta Smitha z The Cure. Na pewno można tu odnaleźć wiele elementów charakterystycznych tylko dla Katatonii (klimat), na pewno jest też nieco nowych rozwiązań (trochę tu psychodelii i ducha King Crimson). Drzemie w tym wszystkim jakieś piękno, jakaś magia, czar. Czasem rzeczywiście trudno zapanować nad emocjami i łzami, które mimowolnie sączą się po gorącej twarzy. Ale już za chwilę następuje brutalna pobudka ze snu, coś momentalnie przestaje zachwycać, by zacząć nużyć. Płyta pełna sprzeczności i kontrastów - po prostu...
Trudno jest pisać o takich albumach. Bo tak na dobrą sprawę niewiele grup potrafi tak mocno rozerwać serce. "Tonight's Decision" pewnie będzie mieć tyle samo wielbicieli, co przeciwników. W ostateczności można stanąć gdzieś po środku. Oczarowanie i rozczarowanie... a może w tym tkwi metoda Katatonii i oryginalność tej płyty...?
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
My Dying Bride "The Light at the end of the World"
- autor: Margaret
- autor: Miki(S)
- autor: Gollum
Moonspell "Under Satanae"
- autor: Cemetary Slut
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu