zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Katatonia "Discouraged Ones"

15.04.2000  autor: Margaret
okładka płyty
Nazwa zespołu: Katatonia
Tytuł płyty: "Discouraged Ones"
Utwory: I Break; Stalemate; Deadhouse; Relenation; Cold Ways; Gone; Last Resort; Nerve; Saw You Drawn; Distrust
Wydawcy: Avantgarde Music, Mystic Production
Premiera: 1998
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Wbrew pozorom nie jest to łatwa płyta. Może bowiem wprowadzić w niemałe zakłopotanie odwiecznych wielbicieli Katatonii. Wiadomo jak to jest, gdy zespół zaczyna łagodzić brzmienie i umelodyjniać do granic możliwości kompozycje... Niestety tego typu przeobrażenie rzadko kiedy nazwać można naturalnym, świadomym rozwojem i przede wszystkim rzadko kiedy takie radykalne zmiany wychodzą grupie na dobre. Katatonia podjęła wyzwanie. W przeszłości bardziej znana z doomowo-klimatycznych, a momentami nawet blackowych dźwięków, teraz jawi się jako niezwykle przebojowy i "grzeczny" (oczywiście w porównaniu do poprzednich albumów) twór.

Jak więc ocenić "Discouraged Ones"? Z obiektywnego punktu widzenia Katatonia nie różni się zbytnio od tej całej masy "wyłagodzonych" zespołów. Growlingi zostały brutalnie zastąpione lekkim, czystym śpiewem, zaś walcowato-piekielny klimat ustąpił miejsce chwytliwym melodiom i autentycznej przebojowości. A jednak mimo tej radykalnej zmiany "Discouraged Ones" naprawdę wciąga i intryguje. Może nie przekonuje od razu po pierwszym przesłuchaniu, ale z czasem objawia swe prawdziwe piękno i niedocenione wcześniej walory artystyczne. Niezaprzeczalana przebojowość tego albumu tylko dodaje mu uroku, trudno bowiem nie ulec niezwykle chwytliwym, ale jednocześnie też niezwykle urzekającym melodiom (każdy utwór). Nadaremno szukać tu ciężkich podkładów gitarowych. Mocniejsze fragmenty pojawiają się niezwykle rzadko i też tylko po to, by za chwilę rozpłynąć się w delikatności. Nie oznacza to jednak, że "Discouraged Ones" to od początku do końca melancholijny rozmach, wyłącznie wolne, nastrojowe kompozycje. W spokój i wyciszenie wpleciono nieśmiały dynamizm, a momentami nawet beztroskę i radość ("Cold Ways", "I Break"). Klimatycznie płyta ta ma dużo wspólnego z muzyką gotycką - pokrewne schematy, aranżacje, linie melodyczne i przede wszystkim sam nastrój. Można się tu doszukać też bardziej konkretnych inspiracji, pewne motywy bowiem bezdyskusyjnie kojarzą się z Paradise Lost a nawet z... The Cure. Partie gitarowe momentami bardzo przypominają styl gry Gregora Mackintosha ("Deadhouse"), zaś czysty wokal Jonasa wyraźnie pozostaje pod wpływem Roberta Smitha. Nierzadko nawet odnosi się wrażnie, że jest jeszcze subtelniejszy od pierwowzoru... Podobnie rzecz ma się z dźwiękami - przez nie także przenika widmo The Cure, momentami nawet w bardziej przyswajalnej wersji... Cóż, niby powinno być komercyjnie i słodziutko, a mimo wszystko jest ciekawie i melancholijnie. Czasem może rzeczywiście zbyt popkowato, ale jakoś tak pięknie i czule...

"Discouraged Ones" bez wątpienia podzielił dotychczasowych fanów Katatonii. Ja nigdy nie należałam do tej grupy, więc może dlatego zaakceptowałam jakoś to nowe wcielenie. Nie jest to rewelacja, ale na swój sposób urzeka. Już lepsza taka przebojowość niż natrętna, bezmyślna dyskoteka.

Komentarze
Dodaj komentarz »
krótko
pik (gość, IP: 79.163.10.*), 2012-09-06 13:47:27 | odpowiedz | zgłoś
wg mnie- najlepszy album tejże grupy
re: krótko
blakkkheim (gość, IP: 178.43.53.*), 2012-09-06 21:11:29 | odpowiedz | zgłoś
Nic dodać nic ująć. Mój Kata-Top 3:
1.Discouraged Ones,
2.Brave Murder Day,
3.The Great Cold Distance,
re: krótko
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2012-09-07 16:22:28 | odpowiedz | zgłoś
o a tu taka ciekawostka, jak wychodziło DO, to z tego ca pamiętam, spotkało się z niezłą krytyką, nawet takich speców jak JSZ. W zasadzie mam wrażenie, że płyta ta przeszła nieco niezauważona. Podobny los miał spotkać Tonight Decision, ale to akurat zaskoczyło, by ostatecznie wyrzucić ich już na zupełnie szerokie wody przy Last Fair Deal, który przedkładam nad wszystkie "nowsze" krążki. Nie zmienia to faktu, że dla mnie kolejność jest taka:
1. Dance Of December S.
2. BMD
3. LFDGD

Uzasadnienie:
Wprawdzie teraz są super sprawnymi rzemieślnikami, ale na DODS nadrobili klimatem, tak że w zasadzie mogliby to odegrać na koszu na śmieci.
cudowna
tommy22
tommy22 (wyślij pw), 2011-09-01 23:08:32 | odpowiedz | zgłoś
a dla mnie to najlatwiej przyswajalna plyta, wchodzi juz za pierwszym razem. kocham wszystkie ich plyty, wszystkie sa wyjatkowe, ale ta najbardziej chwyta za serce, w zyciu nie slyszalem rownie pieknych melodii. pozdrowienia dla fanow
Wesołe Cold Ways
Śliwkowa (gość, IP: 85.221.136.*), 2010-01-20 14:38:14 | odpowiedz | zgłoś
Zastanawiam się w którym momencie utworu Cold Ways autorka wyczuła nieśmiałą radość. Pewnie w momencie, w którym Jonas niemalże wypluwając z siebie całą gorycz świata śpiewa "in my eyes, in my eyes, you're the lie." Hehehe. Gratuluję wrażliwości. ;)
Najlepsza płyta
pep (gość, IP: 193.200.150.*), 2009-11-23 22:24:07 | odpowiedz | zgłoś
Bezdyskusyjnie ich najlepsze dzieło i chyba najtrudniejsza pozycja(jeżeli nie liczyć bariery w postaci metalu na 2 pierwszych).

Oceń płytę:

Aktualna ocena (193 głosy):

 
 
80%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu

Moonspell "Under Satanae"
- autor: Cemetary Slut

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?