- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Kaada / Patton "Romances"
Płyta "Romances" nagrana przez Norwega Johna Kaadę, który dopiero co podpisał kontrakt z Ipecakiem oraz Mike'a Pattona, właściciela tejże wytwórni, to przede wszystkim zderzenie dwóch niezwykłych indywidualności.
Przyzwyczajony jestem już od dość dawna do świetnej formy obu muzyków, którzy nie zwykli zawodzić, aczkolwiek ciężko mi było przewidzieć jak brzmieć będzie płyta tych dwóch artystów. Jednak efekt jest piorunujący: mamy do czynienia z pięknym i do głębi poruszającym schizofrenicznym klimatem, grającym na ludzkich uczuciach, rozciągającym się od śmiertelnego przerażenia, poprzez melancholię, wruszenie, po euforyczną radość. Jest to również niezwykle ciekawe połączenie brzmieniowe: minimalizm Kaady z efekciarstem i techniką Pattona. W tradycyjne, ludowe instrumentarium doskonale wkomponowuje się przerabiany elektronicznie wokal, podsycając tylko neurotyczną atmosferę nagrania.
Podobno muzycy tworząc "Romances" inspirowali się dokonaniami takich kompozytorów jak Chopin, Liszt, Brahms czy Mahler. Rzeczywiście, można dostrzec to w nagraniu, zwłaszcza jeśli chodzi o dwóch ostatnich: wpływy neoklasycznego Brahmsa widoczne są szczególnie w strukturze fakturalnej jedenastominutowego numeru "Aubade", natomiast do Mahlera odnosi się sama warstwa instrumentacyjna oraz elementy prostych motywów, stylizowanych na ludowe. Rękę Pattona widać również (tutaj po raz pierwszy i ostatni jestem zmuszony użyć słowa "niestety") w tym, że niektóre wokalne linie melodyczne są dublowane (a więc w unisonie) z instrumentem - maniera, która towarzyszyła Mike'owi praktycznie przez całą karierę i z którą osobiście nie mogę się do końca pogodzić...
Podsumowując, płyta brzmieniowo nawiązuje bardziej do stylistyki Kaady, a Patton tę grę przyjmuje i asymiluje się doskonale z minimalistyczną estetyką Norwega, wzbogacając ją swoim niezwykłym talentem. Trudno nie polecić...
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Armia "Der Prozess"
- autor: sporysz
2Tm2,3 "888"
- autor: Mojżesz