zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

recenzja: Judas Priest "Screaming for Vengeance"

17.08.2001  autor: Tyberiusz Słodkiewicz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Judas Priest
Tytuł płyty: "Screaming for Vengeance"
Utwory: The Hellion; Electric Eye; Riding on the Wind; Bloodstone; Take These Chains; Pain and Pleasure; Screaming for Vengeance; You've Got Another Thing Comin'; Fever; Devil's Child; Prisoner of Your Eyes (bonus); Devil's Child - live (bonus)
Wykonawcy: Rob Halford - wokal; Glenn Tipton - gitara; KK Downing - gitara; Ian Hill - gitara basowa; Dave Holland - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Sony Music
Premiera: 1982
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Był rok 1982 kiedy Judas Priest, dokładnie dwa lata po wydaniu fenomenalnego "British Steel", po raz kolejny wstrząsnęli światem metalu. Rok wcześniej kiedy na półkach pojawił się "Point of Entry", wielu twierdziło, że sukces artystyczny brytyjskiej stali jest nie do przeskoczenia, bardzo się mylili...

Zespół po niezwykle udanym tournee, promującym "Point of Entry", przygotowywał nową produkcję z niezwykłą starannością, miał do dyspozycji jedno z najnowocześniejszych studiów nagraniowych na świecie... Dodatkowo materiał przed wydaniem został jeszcze dopracowany na Florydzie, by wreszcie w 1982 roku ujrzeć światło dzienne. Efekt był porażający, "Screaming for Vengeance" praktycznie z miejsca stał się złotą, a później platynową płytą, ale co najważniejsze - Judasi potwierdzili, że miano Bogów Metalu nie jest ani troszeczkę przesadzone.

Album otwiera instrumentalny, potężny "The Hellion", utwór który jest naładowany taką dawką energii, że mógłby nią obdzielić ze dwadzieścia płyt Piaska, a i tak pewnie starczyłoby jeszcze dla Kasi Kowalskiej... Ale to nie jest ważne, bo za chwilę rozpoczyna się riff utworu, który stał się największym judasowskim klasykiem wszystkich czasów.. To "Electric Eye". Riffy są ultraciężkie, perkusja wbija w glebę, Halford śpiewa pięcioma różnymi barwami głosu. Drugi refren i solo Tiptona - naładowane energią, magiczne. Gitara gada... masakra... Dotrwałem do końca, jeszcze raz? Nieee, bo już kanonada bębnów i "Riding on the Wind", Halford zmienił głos, jest bardziej dynamicznie. W środku dialog gitarzystów, jak zwykle wspaniały, pamiętam że kiedyś ten song "siedział" na liście przebojów "trójki". Co to były za czasy... Chyba też Peter z Vader wspominał, że gdy po raz pierwszy usłyszał "Riding on the Wind", to usiadł z wrażenia. Dobrze, że właśnie siedzę... "Bloodstone" z gitarowym intrem Tiptona. Kiedyś wspominał, że ilekroć je gra, ma ciarki na plecach. Spróbowałem, faktycznie... ale jak słucham, wcale nie jest ich mniej. Piosnka się rozwija, jest bardzo ciężko, kapitalnie śpiewa Halford, w środku świetna solówka Downinga, na końcu trochę wah-wah. "Take these Chains" trochę zmienia styl, wciąż jest jak w piekle, ale jakby trochę bardziej melodyjnie, jak dla mnie ta piosenka przechodzi bez echa, choć trzyma poziom. "Pain and Pleasure" powoduje, że znów mocniej bije mi serce, znów jest powoli, ale strasznie energetycznie, Holland gra fenomenalnie, riffy wprost wbijają w ziemię, niesamowity power. Wreszcie nadchodzi utwór tytułowy, jak na tamte czasy jest gorzej niż w piekle, riffy niezwykle nowoczesne i ekstremalnie ciężkie, Halford wykrzykuje kolejne zwrotki tekstu, a w refrenach daje popis możliwości wokalnych. Totalna produkcja, brzmienie zabija, a gitarzyści niszczą wszystko po drodze. Trwa to chyba ponad pięć minut, pięć minut najwspanialszego metalu na świecie, metalu przy którym można szaleć do upadłego. Nie ma chwili wytchnienia - "You've Got Another Thing Comin'" to absolutny hit! Do dziś w Stanach wiele stacji radiowych gra tę piosenkę, więc nie muszę wam mówić, co się działo po premierze... Mechaniczne riffy i sekcja, do tego Halford śpiewający o tym, że nie ma zamiaru przespać swego życia. Oj, chce się przy żyć. Dalej jest "Fever", początek balladowy, ale to tylko maska, dalej jest już wspaniały, ciężki metal ze świetną solówką, po której Rob wypruwa swoje gardło. Chwila przerwy i zaczyna się "Devil's Child". Porywające riffy i fenomenalnie grający Dave Holland. Tak, tak, nigdy nie był to może perkusista, który lubił szpanować swoją techniką, ale pomysły miał genialne, a umiejętności też. Po solówce Halford powtarza patent z "Fever" i śpiewa, jakby połknął żyletki.

Kończy się płyta, zaczynają się bonusy. "Prisoner of Your Eyes" to utwór nagrany gdzieś koło "Turbo" (1986), czemu nie trafił na tamtą płytą, pozostanie tajemnicą muzyków i producenta, bo to utwór o niebo lepszy niż np. "Private Property". To taka metalowa balladka o miłości z ekspresyjnym śpiewem Roba i solówkami o jakich większość gitarzystów może tylko śnić. Na deser jeszcze raz "Devil's Child" - z koncertu w Memphis z 1982 roku, notabene ta sama, która pojawiła się na kasecie VHS "Live in Memphis" (nazwa bootlegu "Metal Gods Live in Memphis 1982")... i pozamiatane...

"Screaming for Vengeance" utorował drogę Judas Priest do oszałamiającej kariery w Stanach, tournee promujące tę płytę odniosło niesamowity sukces, chłopaki koncertowali praktycznie dzień w dzień na arenach wypełnionych przez dwadzieścia, trzydzieści i więcej tysięcy fanów. Jak wielki był wówczas Judas Priest niech świadczy fakt, że zostali zaproszeni na US Festival (California Hills), gdzie dali koncert dla ponad 300 000 osób. Ale pamiętajmy, że sukces nie przyszedł sam, był poparty ciężką pracą muzyków, której efektem był album uważany przez wielu za jedno ze szczytowych osiągnięć Judas Priest i heavy metalu. Dla mnie ta płyta jest równie wielka dziś, jak była kilkanaście lat temu, gdy mogłem ją po raz pierwszy usłyszeć. I uważam, że wstyd tego albumu po prostu nie mieć, bo to jest ewangelia heavy metalu.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
47 letni fan (gość, IP: 83.24.172.*), 2020-10-22 19:03:17 | odpowiedz | zgłoś
myślę , że nie możemy a nawet nie przystoi fanom tak zacnej muzy jaką jest szeroko pojęta muzyka metalowa o to kto lepszy kto był pierwszy albo kto jest bardziej znany czy thrash czy heavy - Judas Priest nagrało kawał dobrego heavy metalu i koniec / dla mnie osobiście Painkiller jest zwieńczeniem wszystkiego co było przed / natomiast wiadomo Black Sabbath lało fundamenty pod ciężką muzę , Iron Maiden ich wkład w metal jest nie do oszacowania natomiast amerykański thrash i jego główni przedstawiciele nazywani wielką 4 zazbroili teren tworząc z metalu skałę - monolit
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Thrash Lover (wyślij pw), 2018-01-23 15:39:20 | odpowiedz | zgłoś
Takze u nas czasami jeszcze mozna uslyszec piosenkę "You've Got Another Thing Comin'" w stacjach radiowych. Wczoraj leciala na Antyradiu.
Screaming for Vengeance (1982)
Executioner (gość, IP: 46.22.169.*), 2016-03-14 13:23:33 | odpowiedz | zgłoś
From an unknown land and through distant skies came a winged warrior. Nothing remained sacred, no one was safe from the Hellion as it uttered its battle cry... Screaming for vengeance!
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2015-12-23 16:01:31 | odpowiedz | zgłoś
No dobra, jeśli już to najbardziej lubię British Steel i Defenders Of The Faith.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2015-12-23 15:59:07 | odpowiedz | zgłoś
Jedna z Wielkiej Czwórki płyt Judasów. British Steel, Screaming For Vengeance, Defenders Of The Faith i Painkiller. Kolejność dowolna, bo nie potrafię klasyfikować tych genialnych albumów według zajeistości.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2018-01-23 08:40:10 | odpowiedz | zgłoś
i jeszcze jakby podsumowanie wcześniejszej hard rockowej epoki zagrany w metalowym sosie czyli Unleashed in the East. Takie the best of before true Jusdas Priest
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
jarema37 (wyślij pw), 2018-01-23 12:04:10 | odpowiedz | zgłoś
A wielkie (wg mnie go nie jest przesadzone) płyty z lat 70.?
No i trzy dekady młodsza; niedoceniona, ale dla mnie rowniez wielka Nostradamus
A to wszystko co wymieniacie to "po prostu" klasyczne hejwi. No dobra, naprawde wysokich lotów :)
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
nhciej (gość, IP: 82.160.207.*), 2014-02-06 16:19:48 | odpowiedz | zgłoś
Genialny album, podstawa jeśli chodzi o heavy metal.
Judas Priest mimo że mieli mocną promocję międzynarodową (też w USA) to Halford mówił, że i tak w USA nie zdobyli nigdy tak dużej popularności jak w Europie bo heavy metal był zawsze typowo europejską muzyką. I faktycznie, wszystkie ich płyty zdobywały najwyższe notowania w Europie zwłaszcza w UK, gdzie Screaming For Vengeance było na 11 miejscu wśród najlepiej sprzedających się płyt w Wielkiej Brytanii, natomiast w USA ta płyta była na sporo słabszym 17 miejscu.
Praktycznie każda ich płyta zdobywała najwyższe notowania w UK, Francji, Hiszpanii czy Niemczech, a w USA zawsze była o ładnych parę miejsc niżej.
To właśnie w USA szykanowali ich amerykańscy konserwatyści i to tam wytoczono im proces o przekaz podprogowy.
"Killing Machine" z 1978 r. w USA musieli wydać pod zmienionym tytułem na "Hell Bent For Leather", żeby się lepiej sprzedawało i dopiero rok później po europejskim wydaniu.
I zwróćcie uwagę, jak dużo na Starym Kontynencie powstało zespołów heavy metalowych (na które duży wpływ wywarli Judas Priest), cała nowa fala brytyjskiego heavy metalu licząca setki, jeśli nie tysiące zespołów, od cholery kapel w Belgii, Francji, Niemczech i Szwecji.
A w USA było bardzo mało (kilka na krzyż) słabo znanych tradycyjnych heavy metalowych zespołów, bo tam było popularniejsze bardziej komercyjne granie.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
Alex DeLarge (gość, IP: 194.11.254.*), 2014-02-06 16:59:38 | odpowiedz | zgłoś
Mowisz, ze heavy metal to europejska domena? No ale najwieksze kapele w historii tej muzyki powstaly jednak w USA - Metallica i Megadeth. To w USA narodzil sie takze thrash metal i tu juz totalnie dominuja Amerykanie - Slayer, Testament, Anthrax, Overkill, Metallica, Megadeth.
re: Judas Priest "Screaming for Vengeance"
jav (gość, IP: 83.29.152.*), 2015-12-23 00:22:35 | odpowiedz | zgłoś
Megadeth największą kapelą? Co za brednie, 10 razy bardziej znane jest Black Sabbath czy Iron Maiden.
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (425 głosów):

 
 
89%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław

Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk

Black Sabbath "13"
- autor: Dominik Zawadzki

Iron Maiden "Powerslave"
- autor: Woland

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy abonament do muzycznego serwisu streamingowego to dobry prezent świąteczny?