- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Judas Priest "Redeemer of Souls"
"Ostatni Mohikanie heavy metalu". Tak o członkach Judas Priest zwykł mawiać Ozzy Osbourne. Mijają lata, dekady, a Rob Halford i spółka co jakiś czas obdarowują nas nowym materiałem. W 2005 roku, po 15 latach, Judas Priest powróciło w klasycznym składzie z albumem "Angel Of Retribution". Była to płyta niezbyt spójna, aczkolwiek posiadająca kilka zabójczych numerów, jak np. "Judas Rising". Trzy lata później otrzymaliśmy dwupłytowe dzieło "Nostradamus", które pomimo kilku kapitalnych utworów nie przypadło mi do gustu, gdyż było przekombinowane. W 2011 roku grupę opuścił K.K. Downing, na jego miejsce zatrudniono Richiego Faulknera. W tym składzie przystąpiono do realizacji "Redeemer od Souls". Siedemnasty album Judas Priest dowodzi nieśmiertelności formacji i heavy metalu. Jej najnowsze dzieło stoi na wysokim poziomie. Czterdzieści lat po debiucie zespół jest w bardzo dobrej formie.
Na nowy album musieliśmy czekać aż sześć lat. Jednakże było warto. Płytę rozpoczyna rewelacyjny, oparty na motorycznym riffie utwór "Dragonaut". 63-letni Rob Halford śpiewa kapitalnie, jakby na przekór swojej metryce. Melodyjny refren i wyborne partie gitarowe wskazują, iż mamy do czynienia z metalowym hitem. Dalej jest równie dobrze. Hymnowy utwór tytułowy okraszony jest rewelacyjnymi solówkami Glenna Tiptona i Richiego Faulnkera. Następny, najbardziej rozbudowany track to "Halls Of Valhalla". Utrzymuje dobry poziom płyty. "Sword Of Damocles" to przemyślana, dwuczęściowa kompozycja z bluesowymi wstawkami. "March Of The Damned" Halford śpiewa zaskakująco łagodnie, cedząc słowa niczym Ozzy Osbourne. Potem mamy klasyczny judasowy "Down In Flames" oraz kapitalny, zadziorny, utrzymany w średnim tempie "Hell & Back". Gitarową szkołę Tony'ego Iommiego czuć w "Cold Blooded". Ten mocno sabbathowy utwór nie odznacza się niestety niczym specjalnym, ale muzycy nie zwalniają tempa. "Metalizer" to wręcz powermetalowy utwór ze świetnymi partiami gitarowymi zagranymi unisono. "Crossfire" to ukłon Brytyjczyków w stronę lat 60, gdzie czuć Cream oraz Jimmiego Hendriksa. Następnie muzycy serwują nam nowoczesny, lekko orientalny "Secrets Of The Dead" oraz kawałek torpedę, "Battle Cry", gdzie linia wokalna Halforda przywołuje jego najlepsze lata. Płyta zwieńczona została balladą "Begining Of The End", w której wykorzystano gitarę akustyczną. Utwór ten stylistycznie nawiązuje do poprzedniej płyty.
Kupując wersje "deluxe" otrzymujemy kolejnych pięć utworów, z których najbardziej interesujący jest "Snakebite", stylistycznie nawiązujący do płyt "Screaming For Vengeance" (1982) oraz "Defenders Of The Faith" (1984).
Najnowszy longplay Judas Priest najbardziej spokrewniony jest z albumem "Painkiller". Jest na "Redeemer Of Souls" jednak więcej odniesień do przeszłości. Płyta jest spójna, przemyślana i przebojowa. Rob Halford jest w bardzo dobrej formie i pomimo że nie "wyciąga" już jak kiedyś, zaskoczył mnie w równym stopniu, jak dyspozycja Ozziego na "13" Black Sabbath. Gitarzyści i sekcja rytmiczna grają na wysokim poziomie. Nowy gitarzysta Richie Faulkner tchnął w grupę nutę świeżości. Nie jest to może album, który należy porównywać do "British Steel", "Screaming For Vengeance" czy "Painkiller". Nie ten czas, nie ten wiek. Powinniśmy raczej porównać "Redeemer Of Souls" do dwóch poprzednich płyt - najnowsze dzieło Brytyjczyków jest lepsze od poprzednich. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnie słowo bogów metalu.
Bez sęsu.
Teza że metal "skończył się" stylistycznie jest jednak do obrony. Tak jak i globalne założenie, że w postmodernistycznym świecie skończyło się w pizdu ogóle wszystko; że mamy tylko trawestacje, cytaty, mutacje, crossovery, mikstury, dekonstrukcje czy nawet mindfuck w postaci nawiązań, które polegają na negacji danego zjawiska, więc siłą rzeczy są do niego wtórne, uff...
Dla mnie ostatnią realną nowością w metalu był nu-metal (którym kurwa gardzę), zresztą też polegał na zrobieniu mikstury, czyli zanieczyszczeniu pierwotnej formy. Mam nadzieję, że za pięć lat nie wróci na własnej fali nostalgii. Chroń nas Lucyferze przed nowinkami tego pokroju. To ja raczej poproszę pięć nowych klonów Testamentu i ze dwóch pogrobowców Slayera.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Vader "Tibi Et Igni"
- autor: Megakruk
Overkill "White Devil Armory"
- autor: Szamrynquie
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Słuchając Heavy Metalu od wielu lat mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością że płyta "Redeemer Of Souls" jest zajebista. Grają z pazurem , gitarki są pierwszego sortu.
Wokal , bębny to wysoki poziom do którego trudno się przyczepić. Widać na emeryturze można mieć dalej jaja i wymiatać. Pozdrawiam wszystkich na rockmetal.pl