zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Jethro Tull "Roots To Branches (reedycja)"

8.04.2015  autor: Meloman
okładka płyty
Nazwa zespołu: Jethro Tull
Tytuł płyty: "Roots To Branches (reedycja)"
Utwory: Roots To Branches; Rare And Precious Chain; Out Of The Noise; This Free Will; Valley; Dangerous Veils; Beside Myself; Wounded, Old And Treacherous; At Last, Forever; Stuck In The August Rain
Wykonawcy: Ian Anderson - wokal, flet, gitara; Martin Barre - gitara; Doane Perry - instrumenty perkusyjne; Andrew Giddings - instrumenty klawiszowe; Dave Pegg - gitara basowa; Steve Bailey - gitara basowa
Wydawcy: EMI Records
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Po wydaniu "Catfish Rising" (1991) oraz serii koncertów promujących ten krążek w 1992 roku, muzycy Jethro Tull przygotowywali kolejną trasę, tym razem akustyczną, podczas której formację tworzyli Anderson, Barre, Dave Pegg i Mattacks (zamiast Perry'ego na perkusji). Jednak muzyka na tych majowych koncertach tylko z nazwy była akustyczna. Przeważało granie elektryczne. Występy rejestrowano i jeszcze we wrześniu tego roku ukazał się album z tournee pod tytułem "A Little Light Music" (zaliczany do oficjalnej dyskografii). W ciągu ostatnich dwóch lat Tull zagrał aż pięć tras koncertowych, a w roku 1993 mijało 25-lecie powstania kapeli. Z tej okazji wytwórnia Chrysalis wydała czteropłytowe wydawnictwo "25th Anniversary Box Set" z największymi przebojami, które wyszło w kwietniu 1993, natomiast w czerwcu składankę "The Best Of Jethro Tull" na dwóch CD. Oczywiście zespół ruszył w duży rocznicowy światowy objazd od maja do listopada (Europa, Kanada, USA i Ameryka Południowa).

W tym czasie jesienią na rynku muzycznym pojawiła się niezwykła pozycja w dyskografii Jethro Tull: "Nightcap - The Unreleased Masters 1973 - 1991". Była to podwójna płyta z archiwalnymi nagraniami. Na pierwszej, nazwanej "My Round", Anderson umieścił odnalezione w archiwach utwory z prób w Chateau D'Herouville we Francji (podczas przerwanej sesji przy tworzeniu "A Passion Play" w 1973 roku). Druga pod nazwą "Your Round" zawierała różne rarytasy z lat 1974 - 1988 oraz odrzuty z "Rock Island" i "Catfish Rising".

Początek 1994 roku zaniósł grupę Iana nawet do Indii i Hongkongu, potem muzycy występowali w Nowej Zelandii i Australii, Ameryce Północnej, Europie i RPA, gdzie 13 października w Johanesburgu ogłoszono koniec tournee. Anderson wreszcie wszedł do studia, aby szykować nowy materiał. Okazało się, że to nie będzie kolejny album Tull, tylko jego drugie solowe dokonanie. Co prezentował ten longplay, najlepiej określa anons na okładce, który informował, iż jest to "muzyka na flet i orkiestrę w wykonaniu Iana Andersona i Andrew Giddingsa". Właśnie podczas jego realizacji Ian stwierdził, że dotychczas grał na flecie w zły sposób. Płyta ukazała się w okolicach Wielkanocy 1995 roku pod tytułem "Divinities: Twelve Dances With God". Aby promować swój nowy projekt, lider zorganizował ekipę (tym razem bez gitarzysty Martina Barre), z którą w okresie maja i czerwca dał w Europie osiemnaście koncertów. Natomiast w czerwcu tego lata wyszedł pierwszy solowy krążek gitarzysty Tull - "A Trick Of Memory" zawierający materiał bluesowo - rockowy. W tym samym okresie Ian i spółka rozpoczęli pracę nad kolejnym studyjnym dziełem firmowanym przez Jethro Tull. Długo oczekiwane nowe wydawnictwo ujrzało światło dzienne we wrześniu 1995 roku pod nazwą "Roots To Branches". Ze względu na zobowiązania wobec teamu Fairport Convention, Dave Pegg zagrał na nim tylko w trzech numerach i zakończył trwającą piętnaście lat współpracę z Andersonem. Zastąpił go amerykański muzyk sesyjny Steve Bailey.

Płyta zawiera jedenaście utworów i jest dosyć długa, gdyż trwa trochę ponad sześćdziesiąt minut. Całość jest tak zestawiona, że najpierw mamy piosenki melodyjne, w miarę krótsze, żywsze, stanowiące jakby rozgrzewkę. Dopiero potem następuje zbiór kilku kompozycji, w które trzeba się bardziej wsłuchać. Pozostają za to na dłużej w pamięci. Dotyczy głównie czterech ostatnich kawałków. Rozpoczyna się od bardzo dobrego nagrania tytułowego z melodyjnymi partiami fletu i rockowym wykopem. Od razu słychać, że Anderson gra na flecie inaczej - bardziej klasycznie. W kolejnym "Rare And Precious Chain" mamy wyraźne motywy orientalne. Chociaż to dobry numer, jednak według mnie średnio pasuje do całej stawki. Za bardzo kojarzy się w refrenie z tańcem brzucha. Niezbyt interesująca propozycja "Out Of The Nosie" wyróżnia się porwaną strukturą rytmiczną. Ale już w "This Free Will" jest o wiele ciekawiej, płynnie i dynamicznie, z klawiszową orkiestracją. Tak naprawdę klimat muzyki zaczyna nas prawdziwie wciągać począwszy od riffu w "Valley", przypominającego "War Pigs" Black Sabbath, gdzie dalej wszystko sunie balladowym nastrojem, przechodząc w hardrockowe brzmienie z finałową solówką orkiestrowego fletu. W "Dangerous Veils" słyszymy na początku porywającą partię fletu i riffy gitary oraz rockowe zakończenie. Natomiast energetyczne "Beside Myself", chociaż pod koniec trochę monotonne, pasowałoby na poprzedni album - "Catfish Rising".

Cztery ostatnie tytuły na kompakcie to Jethro Tull, jaki mało znamy. Bardziej nastrojowy, spokojny i etniczny. I tak "Wounded, Old And Treacherous" posiada interesujący temat na flecie, którym się rozpoczyna i który potem kilka razy powraca, czyniąc utwór rozpoznawalnym. Wokal Iana to melodeklamacja na tle akordów fortepianu, a w końcowych partiach Martin Barre przypomina, że potrafi grać na gitarze także progresywnego rocka. Najdłuższa pozycja na krążku to ballada "At Last, Forever" z ładnym motywem i orkiestracją. Kolejne nagranie, "Stuck In The August Rain", posiada jazzowy wstęp i piękną melodię w stylu flecistów z Andów. Wreszcie na koniec Anderson proponuje dużo spokoju i elegancji w "Another Harry's Bar" - z brzmieniem organów Hammonda i sporym udziałem fortepianu. Dopiero w dynamicznym finale flet spotyka się tutaj w dialogach z gitarą.

Ten album zdecydowanie potwierdza styl kapeli zaliczany do nurtu rocka progresywnego. Mamy też miejscami odniesienie do hard rocka, jazzu, folka, klasyki i brzmień etnicznych. Tym razem partie fletowe lider wykonuje tak, jakby grał w orkiestrze symfonicznej, czyli inaczej niż do tej pory. Kompozycje są bardzo różnorodne i dosyć ambitne. Można stwierdzić, że muzyka formacji na tej płycie w dużym stopniu złagodniała, lecz nie utraciła podstawowych atutów, czyli znakomitych aranżacji i melodyjności oraz rockowego zacięcia.

Promocja "Roots To Branches" w wersji na żywo miała jakby kilka odsłon. Najpierw od września do listopada 1995 w Europie i Stanach Zjednoczonych. Część druga w marcu i kwietniu 1996 roku (Ameryka Południowa i znowu USA). Właśnie wtedy podczas występu w stolicy Peru Limie Ian upadł na nierównej scenie i uszkodził sobie kolano. Resztę trasy w Stanach dokończono, a wokalista występował na wózku inwalidzkim. Tylko, że tym razem nie miało to nic wspólnego z żartami. Po powrocie w kwietniu do Anglii, Anderson najpierw poddał się operacji, potem ze swoją ekipą poleciał na planowane na maj tournee po Australii. Niestety już po czwartym koncercie Ian znalazł się w szpitalu z rozpoznaniem skrzepu w chorym kolanie. Dalsza część wojaży po świecie została więc odwołana.

Dopiero w sierpniu Tull powrócili do USA, gdzie grali w dużych halach dla 10 000 do 15 000 widzów. Występowali wspólnie z reaktywowanym zespołem Emerson Lake & Palmer, pełniącym rolę supportu. A że kłopoty z kontuzjami ręki mieli też wtedy Martin Barre i Keith Emerson - Anderson nazwał cykl ich wspólnego grania "trasą największych ramoli". W tym czasie na początku września ukazał się drugi solowy album Martina - "The Meeting". Ostatnim, piątym etapem propagowania najnowszej płyty Tull oraz pozostałego bogatego dorobku, były listopadowe koncerty w Wielkiej Brytanii.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (22 głosy):

 
 
77%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?