- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Iron Maiden "Brave New World"
Ta recenzja jest może trochę spóźniona, ale i tak chcę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat ostatniego dzieła największego na świecie zespołu heavymetalowego - Iron Maiden. Już jakiś czas przed premierą wiadomo było o powrocie wspaniałych Dickinsona i Smitha, pozostawało jeszcze pytanie, czy album spełni pokładane w nim nadzieje. Ja twierdzę, że udało się to całkowicie! Nowe dziecko Żelaznej Dziewicy porywa od pierwszych chwil. Gdy tylko potężny riff z "The Wicker Man" zaatakuje nasze uszy, już wiemy, że magia Ironów wypełnia powietrze. Bruce dalej śpiewa w wybitny sposób, ale trochę inny zarazem. Praca trzech(!) gitarzystów powala swą perfekcją, a bas Harrisa od dawien dawna jest klasą samą w sobie. Powyższe uwagi tyczą wszystkich utworów, które teraz omówię.
1. "The Wicker Man". Świetne maidenowe granie, jak za starych, dobrych lat osiemdziesiątych. Wyborna melodia, chwytliwy refren, to kochamy! Wspaniała solówka Smitha, refren śpiewany przez Bruce'a w wysokich rejestrach jego głosu. Do tego numeru nakręcono teledysk, był pierwszym singlem z albumu.
2. "Ghost Of The Navigator". Arcydzieło! Ten utwór to istna perła. Chwytająca za serce melodia i śpiew Dickinsona, a także interesujący tekst... Czegóż chcieć więcej?!
3. "Brave New World". Genialny utwór tytułowy. Tekst niezbyt optymistyczny, ale bardzo ciekawy. Można wyczuć naleciałości okresu z panem Bayley'em. Oczywiście, po wolnym wstępie słynny galop. Cukiereczek!
4. "Blood Brothers". Piękna, przepełniona ciepłem, spokojna piosenka; wyciska łzy z oczu... Redaktor Metal Hammera napisał, że podczas wykonywania "Blood Brothers" na koncercie czuł niesamowitą więź łączącą fanów z zespołem. Myślę, że to najlepsza rekomendacja.
5. "The Mercenary". Według mnie najsłabszy na płycie. Może źle się wyraziłem, nie jest słaby, ale nieznacznie odstaje od hiperwysokiego poziomu reszty albumu; gdyby była to piosenka innej grupy, byłby to ich największy hit.
6. "Dream Of Mirrors". Dłuuuga kompozycja z melancholijnym tekstem, porywającym środkiem i zakręconymi słowami! Super!
7. "The Fallen Angel". Ten utwór można streścić w nastepujący sposób - krótki, żywiołowy i genialny. Cudny riff i głębia nadana przez basowego Fendera Harrisa zwalają z nóg... Świetny tekst!
8. "The Nomad". Coś niesamowitego! Dla wielu najlepsza piosenka na albumie. Orientalna melodia, wyborne słowa. Wydaje się być niemożliwym wydobycie z gitar takich dźwięków... Muzyków wspomaga sekcja smyczkowa, można się rozpłynąć ze szczęścia...
9. "Out Of The Silent Planet". Kolejny popis możliwości zespołu. Ta piosenka o apokaliptycznej wizji końca świata sprawia, że włosy staja dęba na głowie. Genialna praca Nicko McBraina! Drugi singiel z albumu.
10. "The Thin Line Between Love And Hate". W cudny sposób kończy płytę. Muzyka oczywiście wspaniała, a także kolejny głęboki tekst. Śpiew Bruce'a w refrenie jest fenomenalny. Dodajmy jeszcze zmiany tempa i maidenowy galop = CUDO!!!
Tak dotarliśmy do końca. Jak można łatwo wywnioskować, uważam "Brave New World" za ósmy cud świata. Jeżeli dopuściliście się muzycznej herezji i nie spotkaliście się wcześniej z muzyką Iron Maiden, to polecam zacząć od tego albumu. Zapewniam, że jeżeli choć trochę polubicie tego typu muzykę, to skompletowanie pozostałych albumów okaże się jedynie kwestią czasu. Jako ciekawostkę mogę napisać, że "Out Of The Silent Planet" i "The Fallen Angel" posłużyły mi do napisania pracy na język polski, o dziwo dostałem 5! UP THE IRONS!!!
P.S. Jeśli wsłuchacie się dokładnie, to po zakończeniu płyty usłyszycie tekst w stylu "Oh I fuckin' missed it", czy jakoś tak...
Do dziś pamiętam jak stałem godzinę z kumplem w markecie Giant i ze słuchawkami na uszach (na stoisku z płytami do odsłuchania) podniecaliśmy się powrotem Bruce'a.
Już wtedy wiedziałem, że będzie to klasyk :P