- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Iron Maiden "Best of the 'B' Sides"
Iron Maiden to kapela, która ma w zwyczaju co jakiś czas raczyć swoich fanów wydawnictwami, które nie zawierają premierowego materiału. I tak dostaliśmy od nich 5 "Best of-ów" , 5 albumów koncertowych, kilka koncertów na DVD. Mnogość materiału może zmęczyć, zwłaszcza że najczęściej są to kawałki, które już mieliśmy okazję gdzieś słyszeć. Wśród nich bardzo pozytywnie wyróżnia się wydany w 2002 roku nakładem EMI zestaw "Eddie's Archive", zawierający wiele niepublikowanych nagrań. Na zawartość tego pięknego boksu (aluminiowe, tłoczone pudełko z buźką Eddiego, "zwój" prezentujący całą maidenową rodzinę oraz kieliszek z żelaznym okuciem) składają się 3 dwupłytowe albumy, dwa koncertowe oraz jeden składankowy. Dziś parę słów o tym ostatnim.
"Best Of The B'sides" to kompilacja utworów, które mogliśmy przez wszystkie lata kariery Żelaznej Dziewicy usłyszeć na stronach B singli. Tak więc nie jest to materiał premierowy, ale ponieważ przeciętny zjadacz chleba nie ma możliwości posiadania wszystkich singli (przynajmniej ja w to nie wierzę), to warto się nad nim pochylić. Na album składają się 2 krążki zawierające 31 utworów.
Kompakt numer jeden otwierają trzy kawałki z Paulem Di'Anno na wokalu. "Burning Ambition" i "Invasion" to pierwsze utwory napisane w całości przez Steve'a Harrisa, czuć w nich jeszcze pewną surowość, ale jest też parę akcentów znamionujących potencjał drzemiący w muzykach. Z kolei w "Drifter" w wersji live, pochodzącym z singla "Sanctuary", Di'Anno pokazuje, że był świetnym frontmanem, potrafiącym porwać za sobą publiczność. Kolejny kawałek na żywo to "Remember Tomorrow" z singla "The Number Of The Beast", tym razem za mikrofonem stoi (a raczej z mikrofonem biega) już Bruce Dickinson. To pierwsze nagranie Dziewicy z Dickinsonem, zarejestrowane jeszcze przed sesją "The Number Of...". Trzeba przyznać, że Bruce od razu złapał kontakt z resztą kapeli. Numer 5 ("I've Got The Fire") to cover grupy Montrose, której wielkimi fanami byli Ironi. Fajny, dynamiczny numer dodajmy. Są w nim prosta rockowa energia, nośny riff i zadziorny wokal. Kolejny utwór to wydany oryginalnie na singlu "The Trooper" cover Jethro Tull "Cross-Eyed Mary" (Jethro Tull to kolejna kapela, której wielkimi fanami byli członkowie Iron Maiden) ze świetnym otwierającym motywem gitarowym. Co ciekawe, był to jeden z niewielu kawałków Ironów, który w swoim czasie dość często gościł w amerykańskim radiu, a przecież to zaledwie "B side".
Następne dwa nagrania to również przeróbki, tym razem grup Beckett ("Rainbow's Gold") i Nektar ("King Of Twilight"). Oba świetne, bez problemu mogłyby się znaleźć na "Powerslave", bo przebijają niektóre utwory z tego albumu. No, ale trafiły na strony B singli "2 Minutes To Midnight" i "Aces High". "Reach Out" z Adrianem Smithem za mikrofonem oraz "The Sheriff Of Huddersfield" pochodzą z singla "Wasted Years". O ile ten pierwszy to fajny szybki numer z przebojowym refrenem, trochę w stylu Def Leppard, to "The Sherriff..." jest już jak dla mnie trochę zbyt jajcarski (kawałek traktuje o osobie menedżera Maiden Roda Smallwooda). Ze "Stranger In The Strange Land" dostajemy "That Girl" i "Juanita" (cover grupy Marshall Fury) - dobre numery, ale słusznie nie zmieściły się na "Somewhere In Time". "Black Bart Blues" byłby niezłym (choć z pewnością niewyróżniającym się) utworem, ale jest trochę za długi. Pierwszy krążek zamykają nagrane na nowo (to znaczy w 1988 roku) wersje "Prowler" i "Charlotte The Harlot", z których brzmienia nie był zadowolony Steve Harris. Obie piosenki ukazały się na singlu "The Evil That Man Do".
Druga płytka zaczyna się - pochodzącymi z "Holy Smoke" - "All In Your Mind" (cover grupy Stray) i "Kill Me Ce Soir" (również obcy utwór, tym razem Golden Earring). Świetne kawałki, zwłaszcza ten drugi, pasujące klimatem do stylu, w jakim wówczas grali Ironi, spokojnie umieściłbym je na "No Prayer For The Dying". Następne covery to blues grupy Free ("I'm A Mover") oraz "Communication Breakdown" wiadomo kogo. Te dwa kawałki jakoś mnie nie przekonują. Pierwszy dlatego, że nie kojarzę Maiden z tego typu graniem (ale jest w nim fajne solo, trzeba przyznać), drugi ponieważ w moim odczuciu Maideni polegli w starciu z klasykiem Led Zeppelin. Zagrali w sposób niezbyt odbiegający od oryginału, co musiało skończyć się porażką. Bo oryginał jest tylko jeden. "Nodding Donkey Blues" to kolejna wariacja bluesowa, tym razem własnego autorstwa. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, podobnie jak cover grupy Montrose (już drugi w zestawieniu) "Space Station No. 5". Ot, zwykłe heavymetalowe grzanie, chociaż ten drugi numer przechodzi w fajną bujającą solówkę.
Jednym z fajniejszych utworów na tej kompilacji jest "I Can't See My Feelings" (autorstwa Budgie) ze świetnym motywem przewodnim, rewelacyjnym solo i doskonale pasującym do całości wokalem (nie zawsze tak jest, że głos Bruce pasuje do coverów, jest jednak dość charakterystyczny). "Roll Over Vic Vella" to kolejny utwór - żart, tym razem poświęcony tour menedżerowi Dziewicy Vicowi Velli. Muzyka to "Roll Over Beethoven" Chucka Berry'ego, do tego inny tekst. Mało to oryginalne, ale ognia w kawałku nie brakuje. Dwa ostatnie numery pojawiły się na singlu "From Here To Eternity".
Kolejne piosenki pochodzą z okresu, gdy posadę wokalisty w zespole okupował Blaze Bayley. Osobiście bardzo ten okres cenię, zwłaszcza "The X Factor". Dwa pierwsze utwory (z sześciu z Blazem), które umieszczono na "Best Of The B'sides", to odrzuty z sesji z tego właśnie albumu. Szkoda, że - jaki mówi Rod Smallwood - płyta CD mieści tylko 74 minuty muzyki, bo oba powinny się na nim znaleźć. W "Justice Of The Peace" w ucho wpada refren, siłą "Judgement Day" jest świetny riff gitarowy i jeszcze lepsze solo. Potem mamy dwa covery z singla "Virus" - słabe w wykonaniu Iron Maiden "My Generation" i "Doctor, Doctor" (UFO), które też wolę w wersji oryginalnej. Na koniec płyty Brytyjczycy wrzucili cztery kawałki w wersji live. Dwa pierwsze to nagrania z Blazem z 1995 roku z Goteborga. Rarytas - biorąc pod uwagę, że nie ma oficjalnych koncertówek z Blazem. Brzmieniowo i wykonawczo nie ma się do czego przyczepić. Ostatnie dwa numery to "Futureal" nagrany w 1999 roku już po powrocie Bruce'a do składu i trzeba przyznać, że dał tu czadu, oraz na koniec "Wasted Years" z tej samej trasy, który dość dowcipnie podsumowuje, było nie było, przekrojowy album.
Jaka jest konkluzja? Dla fanów mus. Osoby, które fanami nie są, raczej też powinny posłuchać. W zestawie, który zaprezentowali Brytyjczycy, nie brakuje kawałków świetnych, jest wprawdzie kilka nieco słabszych, ale wartość historyczna tego wydawnictwa jest moim zdaniem bezcenna. Dlatego niezależnie od tych słabszych fragmentów, moja ocena to dycha. Jeśli ktoś ma szansę zakupić - zdecydowanie polecam.
:)
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Black Sabbath "Master Of Reality"
- autor: Elwood
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667