- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Interior of Death "Mass Agony"
Czy w graniu "starej szkoły" death metalu da się jeszcze wymyślić coś nowatorskiego i świeżego? Tego nie wiem, ale mogę stwierdzić, że na pewno nie udało się to krakowskiej formacji Interior Of Death. Jeżeli uważacie, że jest jakiś sens w ciągłym powtarzaniu klasycznych patentów, możecie wrzucić płytę "Mass Agony" do odtwarzacza. Tragiczna nie jest. Ale jeśli szukacie czegoś zaskakującego i porywającego, serdecznie odradzam.
"Mass Agony" to przyzwoicie zagrany album, choć niestety brak mu polotu, charakterystycznych riffów i tempa. Jest kilka fajnych momentów, ale giną w monotonnej masie, opatrzonej jednostajnym wokalem. Miałam też problem z rozeznaniem się, kiedy jeden utwór się kończy, a drugi zaczyna. Kawałki są bardzo podobne do siebie i wybaczcie, żaden nie wbił się w moją głowę na tyle, żebym mogła przytoczyć wam jego tytuł i napisać, czym się wsławił. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są i zwolennicy takiego grania, ale ja niestety do nich nie należę.
Wydaje mi się, że zespół ma na tyle potencjału i zaplecza technicznego, żeby popełnić jeszcze coś lepszego od "Mass Agony". Dopóki tak się nie stanie, jestem na nie. Jako ciekawostkę, która pewnie przyciągnie uwagę męskiej części odbiorców twórczości Interior Of Death, dodam jeszcze, że w tej kapeli na basie młóci kobieta. I młóci bardzo dobrze!