- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: In Flames "Soundtrack To Your Escape"
Tego, że In Flames od momentu wydania swojej pierwszej płyty należą do pierwszej ligi melodyjnego death metalu, podważyć się nie da. Płyty dobre i bardzo dobre kapela przeplatała wybitnymi ("Whoracle", "Jester Race"), a elementami wyróżniającymi zawsze był świetny, agresywny wokal i prosta, ale motoryczna sekcja. No i oczywiście praca gitar, których gra opierała się na ciężkich, ale niezwykle melodyjnych partiach nie będących de facto ani riffami, ani solówkami, ale czymś pośrednim. "Reroute To Remain" musiała być na tym tle zaskoczeniem. Muzyka złagodniała, pojawiły się zwolnienia, klawisze, elektronika. Gitary grały ciężko, ale w sposób mniej charakterystyczny, a ciężar tworzenia melodii został przeniesiony z łapek gitarzystów na struny głosowe Andersa.
Po przesłuchaniu nowej płyty In Flames wniosek jest prosty: poprzedni album to nie był przypadek - czy się to komu podoba czy nie, muzyka kapeli dalej idzie w tym samym kierunku. Na "Soundtrack to Your Escape" mamy do czynienia z dalszym drążeniem tematów napoczętych na poprzednim albumie. Sporo jest zwolnień tempa, sporo lekkich i melodyjnych linii wokalnych (na wpół szepczący wokal w "Dead Alone" czy ultrachwytliwy refren "The Quiet Place"). Zwiększyła się także ilość elektronicznych "wkrętów", czasami tylko brzęczących gdzieś w tle ("The Quiet Place"), a innym razem odgrywając jedną z najważniejszych ról ("My Sweet Shadow", "Evil In A Closet"). Nic dziwnego, że kojarzy się to chwilami z Fear Factory. Oczywiście chwilami słychać tu dobre, stare In Flames, jak choćby w świetnie "uriffowanych" "Dial 595-Escape" z kanciastym rytmem w zwrotkach, wymiatającym "Touch Of Red" czy w "My Sweet Shadow" z melodyjnym, ale i agresywnym refrenem oraz "piłującym" riffem. Z ciekawszych rzeczy jest jeszcze "Borders And Shading" ze znakomitą solówką, ciężkie i konkretne "Bottled", najbardziej dynamiczne na płycie "Dead Alone" i nieomal przebojowe "The Quiet Place".
Muszę przyznać, że wszystko to tworzy przyjemną dla uszu mieszankę, która jednak nie za bardzo jest w stanie wywołać u mnie jakieś ekstremalnie pozytywne odczucia. Album jest z pewnością pełen niezłej muzyki, ale nie zmienia to faktu, że nie przykuwa jakoś specjalnie uwagi. Jak chyba można się domyślić z lektury, osobiście zdecydowanie wolę starsze płyty In Flames, które tak były naładowane genialnymi partiami gitar, że innym starczyłoby na całą karierę. Dwa ostatnie albumy są z pewnością inne od poprzednich i już samo to powoduje lekkie skrzywienie się mojej buźki. "Reroute to Remain" miała jednak z pewnością więcej ciekawych patentów i nawet na jej tle "Soundtrack to Your Escape" wypada nieco słabiej. Jednocześnie przyznać trzeba, że udało się na nich chłopakom stworzyć pewien rozpoznawalny styl, a płyty z pewnością i tak trzymają wysoki poziom.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667