- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: In Flames "Come Clarity"
Straciłem już rachubę, kiedy to In Flames, niegdysiejsza podpora melodyjnego death metalu "made in Goeteborg" przestała nią być. Dwie płyty temu? Może trzy, a może cztery. Zresztą mało to istotne, faktem jest, że kierunek, jaki obrali Szwedzi przyczynił się, iż niemalże straciłem zainteresowanie tym zespołem, nowsze albumy jedynie kontrolując, czy aby Andersowi Fridenowi i spółce coś się nie odmieniło. I takiej też kontroli poddałem ostatni album In Flames zatytułowany "Come Clarity".
Płytę rozpoczyna ciężkawy "Take This Life" z mocno agresywnym riffowaniem. Przyznaję, dość obiecujący początek, ale za chwilę śpiewny refren pozbawia złudzeń - generalnie to niezły numer, jednak o powrocie do dawnego stylu nie ma co marzyć. Podobnie z kolejnymi kompozycjami, które przede wszystkim, z małymi wyjątkami ("Scream", "Vacuum", "Pacing Death's Trail"), chyba tylko fanom obecnego oblicza In Flames mogą przypaść do gustu. Reszta utworów z "Come Clarity" mocno "ciągnie" w stronę nowoczesnego grania opartego jedynie fragmentarycznie na dawnym, melo-deathmetalowym szkielecie: niski bas, ciężkie wiosła, trochę elektroniki, z wokalami jest różnie, choć Anders wyraźnie skłania się ku bardziej krzykliwo-wrzaskliwym partiom niż growlopodobnym odgłosom (jednorazowo trafiają się też i żeńskie głosy w "Dead End"). Płyta jest wyśmienicie wyprodukowana, cholernie równa, jeśli chodzi o kawałki, numery niejednokrotnie momentalnie wpadają w ucho, ale...
Oceniając "Come Clarity" z perspektywy zwolennika wczesnego In Flames, to album jest słabiutki. Gdyby jednak spojrzeć na niego pod kątem ostatnich wydawnictw Szwedów, jego ocena z pewnością rośnie do mocnych siedmiu czy ośmiu punktów. Niestety ja patrzę na to z tego pierwszego punktu widzenia, dlatego nota jest taka, a nie inna. Choć faktem jest, że chwilami naprawdę tej płyty słucha mi się świetnie.
A przecież takie płyty jak Come Clarity udowadniają że goście z Geteborga mają tyle pomysłów i tyle poweru, że spokojnie dociągną do setki ciągle nagrywając znakomite i błyskotliwe albumy. Takie nagromadzenie świetnych melodii jak na tym CD nie znajdziecie naprawdę nigdzie. In Flames jest, był i będzie zespołem który nigdy nie pociska żadnego gówna swoim słuchaczom. I to samo mogę z czystym sumieniem powiedzieć o następcy, czyli A Sense of Purpose, nie wiedzieć czemu bezlitośnie zjechanym przez "krytykę". Trzeba przetrzeć uszy!
a In Flames wciąż kipi od nowych pomysłów i za to należy ich cenić. Płytka na 8 pkt., bo miewali już lepsze :)
W tej recenzji czuć że autor chciał wylać swoje żale i za wszelką cenę znaleźć jakieś negatywne strony. Mocno naciągnięta w dół ocena, na tyle żeby się jeszcze nikt nie przyczepiał że zbyt różna od opinii w tekście.
btw, płyta jest dobra, tak jak każda inna, ma w sobie kawałki które się świetnie słucha ale trafiają sie też takie za którymi średnio przepadam.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Katatonia "The Great Cold Distance"
- autor: Do diabła
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667