- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Impiety "Kaos Kommand 696"
Aż trzy lata trzeba było czekać na kolejny album Impiety, a po tej długiej przerwie singapurska horda powraca wreszcie z krążkiem mając tylko jeden cel: totalna destrukcja! Cel ten na "Kaos Kommand 696" osiągnięty został w stu procentach.
A w jaki sposób? Ano niezwykle prosty, ale i niezwykle skuteczny. Szaleńcza black/thrashowa młócka, trochę ciężkich riffów, ultraszybka perkusja bijąca z szybkością karabinu maszynowego i drący się wniebogłosy wokal, oto podstawowe narzędzia zagłady siejącej zniszczenie trzygłowej bestii. Rozpędzony azjatycki huragan zmiata wszystko, co spotka na swej drodze, ani przez moment nie dając chwili wytchnienia. O wolniejszych partiach właściwie można zapomnieć. Trzyosobowe komando śmierci nie bawi się w popisy solowe czy inne klawiszowe bajery, te kilkudziesiąt minut wystarcza, by przekonać się, jak przy pomocy niezbyt wyrafinowanych metod stać się sprawną maszynką do zabijania są - trup ściele się gęsto, Impiety jeńców nie bierze. O zabójczość "Kaos Kommand 696" dba także niezła produkcja.
Trzeci album Singapurczyków to solidne, bezlitosne łojenie zagrane na niezłym poziomie, będące z pewnością łakomym kąskiem dla fanów ekstremalnych odmian metalu. Macie ochotę stać się posiekanym mięchem? Włączcie "Kaos Kommand 696"!
Materiały dotyczące zespołu
- Impiety