- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Immortal "All Shall Fall"
"Wszyscy artyści to prostytutki" - stwierdził kiedyś wieszcz polskiej sceny rockowej. Coś w tym jest. Przekonałem się o tym osobiście zarówno recenzując, jak i prowadząc działalność wywiadowczą, co najśmieszniejsze nawet nie w tzw. mainstreamie, ale także w najbardziej niezależnych kręgach metalbiznesu. Niby wszyscy są twardzi, cahones mają z litej stali i obstają twardo przy swoim, jednak od czasu do czasu po prostu uwielbiają, kiedy publika zrobi im porządnego, medialnego loda. Z Immortal jest podobnie.
Ile to lat było tego przekomarzania się ze wszystkimi? "Już nie wrócimy, chyba, że się nam będzie chciało. Może będziemy sobie grać na żywo, ale do studio już raczej nie wejdziemy..." No i koniec końców jednak są. Coroczne badanie rynku medialnego na Wacken czy innych spędach, zachwyty nad nimi i błagalne gesty kierowane w ich stronę musiały przynieść skutek. Norwegowie mają swoją laskę, ale czy opisywany dalej "All Shall Fall" jest także szczytowaniem artystycznym zespołu to już kwestia osobna i dyskusyjna.
Powyższy wstęp nie jest zarzutem z mojej strony. Takie podejście to normalka i standard w świecie muzycznym, ale od najbardziej nawet rozkapryszonych legend wypada oczekiwać więcej, w końcu nazywa się je legendami. I tutaj pojawia się problem, bo słuchając "All Shall Fall" mam wrażenie, że Immortal wiedzieli, że mają po co i dla kogo wracać, jednakże do tego powrotu chyba nie do końca byli przygotowani.
Twórczość Immortal dzielę na tę sprzed i po "At The Heart Of Winter" i już teraz uprzedzam fanów "Pure Holocaust" czy "Battles In The North", że zachwyceni nie będą. "All..." nie tylko kompozycyjnie, lecz także brzmieniowo jest nawet nie tyle kontynuacją, ile miejscami wręcz bezczelną kalką "Serca zimy". Mieszanie heavy metalu z blackiem (nie bez kozery od tamtego krążka zwani są Iron Maiden norweskiego fiordu) to ich znak firmowy. Ale żeby rozczarować wszystkich wątpiących w materiał - chłopaki nagrywali w kultowych Grieghallen i Abyss Studios. To nie mogło się nie udać. I rzeczywiście, od pierwszego przesłuchania mało wymagający fan "Nieśmiertelnych" dostaje to, czego pragnie od nich najbardziej: z głośników napierdalają zawieje i zamiecie śnieżne, Abbath warczy jak odmrożony pies, a fajnie chrzęszczące gitarki z kującą perkusją Horgha w tle, rzeźbią lodowe miasteczko niczym w reklamie Husqvarny. Wymienione cechy byłyby samymi zaletami tego materiału, w końcu Immortal to nie Emperor i żadnego progresu nikt o zdrowych zmysłach od nich wymagać nie powinien, ale bez jaj Panowie. Porównajmy dwa kawałki: tytułowy i "Mount North". Tylko tępy pień nie rozpozna, że różnią się one od siebie tylko solówką i aranżacją wokalu. Można kopiować samych siebie z płyty na płytę, ale za przeproszeniem po ki chuj mnożyć te same, podkreślam - dokładnie te same kompozycje, które nie są ani intro, ani outro (co jeszcze można by zrozumieć), w obrębie jednego krążka? Nieładnie, oj nieładnie.
A plusy? Mimo wymienionych wad, materiał w ogromnej części jednak się broni. Jest tu kilka perełek, które nawet oponentom muzyków z Bergen przypadną do gustu. Należą do nich zdecydowanie najmniej klimatyczny i najbardziej brutalny "Hordes To War", tłumaczący te topory i misiurki na zdjęciach, oraz pełen patosu najdłuższy chyba, hymn "Unearthly Kingom", którego bez dwóch zdań sam Blashyrkh jest warty.
Z jednej strony można, a nawet miejscami warto, "All Shall Fall" posłuchać, z drugiej zaś żadną perłą w ich dyskografii na pewno ta płyta nie zostanie. Dodatkowo Norwegowie srają sobie w papiery serwując jedno i to samo jako dwie różne piosenki. Według mnie to przegięcie. Stać ich na wiele więcej, nawet w obrębie tej wyeksploatowanej do cna stylistyki. Taki Marduk wytrwale rzeźbiąc w tej samej kupie wciąż potrafi polepić z niej coś fascynującego, Immortal zaś wychodzi to przyzwoicie i tylko przyzwoicie. Nie wiem, czy będzie jakaś kontynuacja tego tematu, wszak jak napisałem gdzieś wyżej, wracać to oni zawsze będą mieli do czego, ale błagam was śniegowe ludki - mniej oglądania się na własną chwałę, więcej koncentracji przy tworzeniu kolejnych materiałów, bo tak zakochanych w was, a jednocześnie bezkrytycznych fanów jak ja, może wam w końcu zacząć ubywać. Mimo to buziaki ode mnie i słabe 7 z tendencją, niestety, jak najbardziej spadkową.
\m/
Materiały dotyczące zespołu
- Immortal
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Dream Theater "Black Clouds & Silver Linings"
- autor: Kępol
Paradise Lost "Faith Divides Us - Death Unites Us"
- autor: Megakruk
Katatonia "Night Is The New Day"
- autor: Kępol
- autor: Megakruk
Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk