- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Imagika "...And So It Burns"
Amerykański kwartet Imagika został założony w 1994 roku w San Francisco. Starszym fanom ciężkiej muzy nie muszę przypominać, że miasto to leży w słynnym regionie Bay Area. Młodszym należy uświadomić, że jest to miejsce, które wydało na świat kilka znakomitych zespołów, które przez wiele lat utrzymywały się w czołówce światowego thrash metalu. Nazwy takie jak Testament, Exodus, Forbidden czy Machine Head mówią same za siebie.
Okazuje się, że choć w ciągu ostatnich kilku lat zainteresowanie czystym thrashem zdecydowanie spadło, są jeszcze zespoły, które nawiązują do chlubnej tradycji. Jednym z takich zespołów jest Imagika, która ma na swoim koncie już trzy płyty.
"...And So It Burns" rozpoczyna się dość ciekawym akustycznym intro, po którym następuje porywający "Fallen One". Od razu słychać nawiązanie do tradycji thrash metalu - soczyste gitary, perkusista nie żałujący centralek i drapieżny (ale śpiewający) wokal świetnie do siebie pasują. Brzmienie nie jest bardzo czyste (i dobrze) i czasami przypomina mi nieco płytę "Jugulator" Judas Priest, szczególnie jeśli chodzi o gitary. Daje się zauważyć dość wysokie umiejętności muzyków, którzy raczą nas ciekawymi riffami i solówkami ("My Dominion"). Niekiedy przypomina mi to nawet starsze płyty Testament, zwłaszcza świetny ponury kawałek "Darkness Has Come". Bardzo ciekawą kompozycją jest długi i rozbudowany "Fade Away" z nieco podniosłym refrenem. Gdy już się wydaje, że utwór zakończy się ponurą i wolną partią niespodziewanie następuje thrashowy atak ze świetnym nieco chaotycznym riffem. Piękna rzecz, która znowu się może kojarzyć z wczesnym Testament czy Machine Head.
Muszę przyznać, że choć Imagika nie stosuje żadnych rewolucyjnych rozwiązań, to muzyki tej słucha się z dużym zainteresowaniem i wolę "...And So It Burns" od ostatnich dokonań Annihilatora czy nawet Overkill. Myślę, że po tę płytę mogą też sięgnąć fani Iced Earth, Judas Priest czy Megadeth.
Materiały dotyczące zespołu
- Imagika