- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Ill Will "Evilution"
Ta płyta chyba rozwiała wszystkie me wątpliwości, dlaczego tak wielkim uczuciem, niekoniecznie na tle czysto muzycznym, obdarzyłam przed prawie półtora dekadą pana Andy La Rocque. Cóż rzec, Andy jest wielki, a jego projekt z dwoma innymi post-mercyfulowcami, to wzorzec, który powinien spocząć w muzeum pod Paryżem. Tak a nie inaczej powinien właśnie wyglądać klasyczny metal schyłku XX wieku.
Cała płyta to idealnie wręcz zagrane dwanaście kawałków, począwszy od (niewinne skojarzenie) nazistowsko-wykrzyczanego "Singh Hai", poprzez rewelacyjny "Eternal Sleep", aż do maniakalnie powtarzanych "365 Reasons to Commit Suicide". Czym inspirowali się tworząc ten album, trzeba chyba zapytać samych autorów, ale jest tu wszystko, co przydarzyło się w historii metalu, a już zdecydowanie dużo tu muzyki w muzyce. Jedynym zgrzytem w moich uszach był początkowo wokal, do którego barwy nie jestem zbytnio przyzwyczajona, ale - jak to zwykłam mawiać, jest taka granica paskudztwa, gdzie wszystko poza nią jest już tylko piekne. Dlatego i tak jestem pod wrażeniem zdolności Yonasa. Co do zdolności panów Sharlee czy Snowy, wypowiadać się nie trzeba, bo swoją klasę potwierdzili już w szeregach Mercyful Fate.
Ill Will to lektura obowiązkowa dla każdego metala. Oddalam się w pokłonach, nucąc pod nosem "Tattered and torn, I'm wasted and worn as I feel the edge of the thorn. I shall not cry, I will not weep as I fall into eternal sleep."
Materiały dotyczące zespołu
- Ill Will