- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Ihsahn "The Adversary"
Ledwo co swój żywot zakończyło Peccatum, a tu na półki sklepów trafia solowa płyta Ihsahna. Ten artysta od dawna był dla mnie niemalże symbolem nowatorstwa na metalowej scenie, więc zabrałem się do słuchania z prawdziwym entuzjazmem.
Niestety "The Adversary" mnie rozczarował. Ihsahn jawi się na tym wydawnictwie jako twórca dojrzały w złym znaczeniu tego słowa. Korzysta z charakterystycznych cech swojego wypracowanego stylu nie wnosząc doń zarazem prawie nic nowego. Materiały promocyjne określają ten album jako "kontynuację twórczości Ihsahna w metalowej stylistyce", dla mnie to jednak krok w tył. Kompozycje są po prostu nieco nudne, oparte często na dawno sprawdzonych rozwiązaniach. Tu i ówdzie słychać nieskrywaną fascynację klasykami metalu (z naciskiem na Kinga Diamonda), do których odwołania zapowiadane były już od dawna. Z ciekawostek można dodać, że gościnnie na płycie udziela się perkusista Asgeir Mickelson z Borknagar, a w jednym utworze zaśpiewał wszędobylski Garm. Nie ratuje to jednak sytuacji i gdzieś w połowie nachodzi mnie ochota naciśnięcia "stop", powstrzymywana głównie przez redaktorski obowiązek, a po części przez podświadome przeczucie, że może przy następnym przesłuchaniu "The Adversary" odsłoni jakieś ukryte walory. Nie odsłania.
Materiały dotyczące zespołu
- Ihsahn