- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Iced Earth "Something Wicked This Way Comes"
Iced Earth to metal prosto z Florydy. Ich muzyka jest bardzo zróżnicowana - od bardzo mrocznych utworów na poprzednich płytach do bardziej progresywnego i melodyjnego metalu na "Something...". Jak sami twierdzą, inspiracje muzyczne czerpią od Judas Priest, czy Iron Maiden, ale jakoś nie bardzo mogę się z tym zgodzić, choć zespół niezaprzeczalnie gra muzykę z lat 80 rodem.
Twórczość IE to naprawdę świetny metal we własnym, idealnym, stylu. Dla mnie jest wizytówką tego rodzaju muzyki w latach dziewięćdziesiątych. "Something..." to szósty album IE, lecz pierwszy nowy materiał od "Dark Saga" z roku 1996. Całkowicie odzwierciedla on ideologię zespołu, zawartą w stwierdzeniu: "Fuck the trends and posers!" Grupa kontynuuje styl wypracowany na poprzednich albumach. Słychać, że płyta została nagrana przez prawdziwych maniaków metalu, nie zaś przez zespół komercyjny. Jon jest przez wielu uważany za jednego z najlepszych tekściarzy z metalu i to jest właśnie to, czego często brakuje innym zespołom. Utwory są ułożone tak, aby po ciężkich klimatach uspokoić słuchacza wolniejszym kawałkiem. Zespół opowiada kolejną historię, tym razem nawiązującą do starożytnego Egiptu, zawierając ją w zamykającej płytę trylogii. "Burning Times" rozpoczyna płytę ciężkim, średnim tempem. Po nim mamy Melancholy (Holy Martyr), która opowiada o ukrzyżowaniu Chrystusa (widzianym z jego perspektywy). Bardzo smutny, ale chwytliwy kawałek, wzbogacony dobrym chórem. Zespołowi udało się stworzyć utwory, będące prawdziwą esencją Trashu i Heavy Metalu - "Disciples of the Lie", "Stand Alone", "My Own Savior" i nieprawdopodobny, ponaddziewięciominutowy "The Coming Curse". Teksty są naprawdę dojrzałe i ciekawe - wystarczy rzucić okiem na "Melancholy", "Watching Over Me", "Consequences", i "Prophecy". "1776" to klasyczny utwór instrumentalny, zawierający ciekawą wstawkę na flecie. IE po raz kolejny udowadnia, że trzyma się jednego stylu - własnego - i jest to atut, lecz niewątpliwie styl ten zostanie wkrótce powielony przez inne zespoły.
"Something..." to album dojrzały i dopracowany, dlatego warto go polecić osobom, które nie znały wcześniej IE, lecz każdy kto go kupi nie wytrzyma długo bez innych produkcji IE w swojej płytotece, choć są one (zwłaszcza wersje europejskie) trudne do zdobycia.
Chyba najlepszy klasycznie heavy metalowy album jaki stoi na mojej półce
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Immortal "Sons Of Northern Darkness"
- autor: Wickerman
Mayhem "Chimera"
- autor: m00n