- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Iced Earth "Horror Show"
Czasy "Night Of The Stormirder" i "Burnt Offerings" już nie wrócą, więc cieszmy się tym, co mamy, a że muzyka Iced Earth jest dobrym, heavy thrashowym metalem, zagranym z precyzją i polotem, słucha się jej przyjemnie i wywołuje ona dobre wibracje. Seryjni mordercy, kreatury spod ciemnej gwiazdy, wcielenia zła, potwory i duchy - oto liryczni bohaterowie "Horror Show". Pomysł stary jak metal, ale na jednej płycie zmieścić ich wszystkich, oto prawdziwe zadanie. Iced Earth postanowił opowiedzieć na jednej płycie o najważniejszych bohaterach negatywnych kultury masowej. O współczesnych negatywnych mitach, które wciąż przetwarzane, żyją w książkach, filmach, grach fabularnych i muzyce. I wciąż fascynują, jednocześnie odpychając poprzez swoje okrucieństwo. Współczesny świat potrzebuje złych kreatur, chociażby po to, aby patrząc na nie, łudzić się, że jest jeszcze normalny. Drobny złodziej oglądając film o Kubie Rozpruwaczu pomyśli: "hej, ja nie morduję, ze mną jest jeszcze wszystko w porządku". Ale z drugiej strony w każdym z nas siedzi potwór i tak naprawdę nieraz niewiele trzeba, aby go obudzić. Słuchając tych opowieści Iced Earth, możemy potraktować je jako przestrogę, chociaż pewnie pojawią się głosy, że jest to propagowanie zła i przemocy. Jest to opowiadanie o złu i przemocy, które kryje się w każdym, opowiadanie może uproszczone, bo zredukowane do formy piosenki, uproszczone bo trochę komiksowe, ale w końcu metal nie jest muzyką dla jakichś przeestetyzowanych intelektualistów.
W porównaniu do "Something Wicked...", mniej jest na "Horror Show" kompozycji balladowych, w zasadzie jest tu jeden spokojniejszy utwór "Ghost Of Freedom", tekstowo również różniący się od pozostałych, opowiada o wolności. Poza tym nie ma jakichś specjalnych zmian w muzyce, to "cięte" riffy, Barlow śpiewa podobnie, porządne metalowe rzemiosło. Na koniec wyróżniłbym parę utworów: "Damien" to najdłuższa, dziewięciominutowa kompozycja, w której wykorzystanie partii chóru kojarzy mi się z "Suite Sister Mary" Queensryche, "Transylvania" to przeróbka instrumentalnego utworu Iron Maiden, zagrana z ogniem i pasją, natomiast ostatni utwór "The Phantom Opera Ghost", jak wymaga tego tematyka, jest śpiewany na spółkę z pewną damą.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Blind Guardian "Nightfall in Middle-Earth"
- autor: Rafał "Negrin" Lisowski
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
Machinemade God "Masked"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas