- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Hunter "Imperium"
Zacznę recenzję trochę przewrotnie, bo od pytania. Dlaczego tak wielu fanów ciężkiego grania nie lubi zespołu Hunter? 90% pytanych przeze mnie antagonistów mówi, że drażni ich barwa głosu wokalisty, a jego sposób śpiewania co najmniej irytuje. Nadchodzą jednak zmiany. Uwaga! Oto w odstępie roku od wydania świetnego albumu pt. "Królestwo" pojawia się płyta "Imperium", niby silnie związana z poprzedniczką, ale jednak pod wieloma względami inna i... lepsza. Śmiem twierdzić, że jest to obok "Hellwood" najlepsze wydawnictwo w historii zespołu.
Trzy elementy definiują najnowszy album i mam nadzieję, że Hunter utrzyma ten kierunek. Po pierwsze - na "Imperium" nie ma komercyjnych ukłonów w stronę tzw. mainstreamu. Od pierwszej sekundy na płycie (kiedy to słyszymy, jak Letki ostrzy siekierę) jest ciężko, ponuro i agresywnie - po prostu metal pełną gębą. Po drugie - tak, jak w przypadku "Królestwa" - mamy duży wkład wszystkich członków zespołu w proces tworzenia muzyki. W perspektywie całości materiału wychodzi to tylko na plus, bo niestety, jak zabiera się za komponowanie wyłącznie Drak, to powiela pewne schematy i mamy przewidywalnego, piosenkowego Hunterka. Na "Imperium" tworzy cały zespół. Brawo! Po trzecie (najważniejsze) - jest to zdecydowanie płyta najciekawsza wokalnie. Drak mało tutaj śpiewa, a więcej deklamuje, szepcze, wrzeszczy lub wręcz opętańczo krzyczy. No i te nakładające się na siebie partie wokalne - rewelacja! Jakbyśmy dodali pianino, mielibyśmy taki polski Savatage. Hunter to chyba pierwszy polski zespół metalowy, który użył wielogłosowości na tak dużą skalę i to tworząc w języku polskim. Można? Można.
Teksty to nieustanna zabawa słowem i w tym tkwi ich siła. Już Roman Kostrzewski z Kata i Katarzyna Nosowska z Hey'a dostrzegli, że takie potraktowanie rodzimej materii językowej daje najlepszy efekt. Śpiewać w języku polskim jest bardzo ciężko. Żeby nie popaść w banał, trzeba się bawić słowem i Drak podejmuje ten trud, a robi to w sposób niesamowicie oryginalny i po prostu fajny ("ParoDiaBłagańiWiny", "Czy z prawa? Czy z lewa, ten zlewa! Ten - sprawa!" itp.).
"Imperium" to dziewięć mrocznych odsłon. Na początek muzyczna, mocna metalowa jazda w rzeźni. Teledysk do tego utworu, zatytułowanego "Imperium uboju", promuje płytę. Warto obejrzeć, bo to dobrze zrealizowany obraz, na którym wizualnie wymiata Daray, aczkolwiek widać, że muzycznie na dwie stopy też daje radę. Tutaj też mamy tak charakterystyczne dla całej płyty wielogłosowe partie wokalne. "Imperium maeczety" to typowy hunterowski utwór, który mógłby znaleźć się na płycie "T.E.L.I" lub "Medeis". Oparty na ciężkim motorycznym riffie zapewne doskonale sprawdzi się na koncercie. "Imperium zawiści orzeszpospolitej" to mój faworyt. Oj, jaki on cudownie thrashowo ciężki i szybki. Mamy tutaj znów wspaniałe wielogłosy i krzyk przeplatany śpiewem - miodzio! Do tego solo Jelonka i różnorakie instrumenty perkusyjne Letkiego budują niesamowity, chory klimat. "Imperium miłości" to arcydzieło histerycznej hunterowej ballady. Kołysankowe, falujące chóralne szeptośpiewy tworzą najbardziej klimatyczny utwór Huntera w jego historii. Na szczęście po tej ponurej i brudnej balladzie mamy zmianę nastroju. "Imperium szczujszczura" jest punkowy tekstowo i muzycznie. Wiadomo - utwór o wyścigu musi być szybki. Szczególnie, że biegną szczury. Ukłon dla kunsztu muzycznego Jelonka. "Imperium strachu" byłoby sztampową drakową piosenką, na szczęście oryginalność ratują najlepsze w historii wokalnej Draka growlowanie i opętańcze krzyki. Kiedy włączamy utwór siódmy, gęba sama się uśmiecha. "Imperium diabła" bowiem to bardzo pomysłowa frywolna muzyczna perełka, która wokalnie po prostu wymiata. Muzycznie kłania się oczywiście "System Of A Down". "Imperium waraciwara" to kolejny utwór wokalnie bardzo ciekawy, w którym Drak deklamuje lub krzyczy, a muzyka jest ciężka i pokręcona. Jest wulgarnie w warstwie słownej i dźwiękowej. Na zakończenie mamy "Imperium trujki", czyli epicki, bardzo ambitny w warstwie tekstowej antyhymn na cześć "Radia Maryja" - to taki "BiałoCzerw" ("T.E.L.I.") tej płyty, tylko o wiele bardziej ciekawy i to pod każdym względem.
Jako klamra spinająca recenzję niech posłuży opowiastka z życia. Ostatnio pewien człowiek powiedział mi, że nie rozumie, na czym polega rynkowy fenomen zespołu Hunter. Chętnie wytłumaczę. Hunter konsekwentnie od wielu lat podąża własną muzyczną ścieżką i nie słucha krytykantów. Gra to, co chce i najważniejsze, że zawsze jest to granie na wysokim poziomie. Nie zamyka się w ogranych muzycznych schematach. Posiada zróżnicowane instrumentarium, więc nie stroni też od muzycznych eksperymentów. I chyba najważniejsze - wokalista śpiewa po polsku, a ludzie chcą słuchać polskojęzycznej muzyki. To wszystko sprawia, że zespół Hunter - czy się komuś to podoba, czy nie - jest jednym z najciekawszych i najlepszych zespołów na polskim rynku muzycznym.
Materiały dotyczące zespołu
- Hunter