zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 30 października 2024

recenzja: HIM "Razorblade Romance"

15.01.2001  autor: Mary SAy
okładka płyty
Nazwa zespołu: HIM
Tytuł płyty: "Razorblade Romance"
Utwory: I Love You (Prelude to Tragedy); Poison Girl; Join Me in Death; Right Here in My Arms; Gone With the Sin; Razorblade Kiss; Bury Me Deep Inside Your Heart; Heaven Tonight; Death Is In Love With Us; Resurrection; One Last Time
Wykonawcy: Ville Hermanni Valo - wokal; Mige Amour - gitara basowa; Lily Lazer - gitara; Zoltan Pluto - instrumenty klawiszowe; Gas Lipstic - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: BMG Entertainment
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 4

Całkiem młoda kapela HIM (His Infernal Majesty... hmm...) wydała swą pierwsza płytę w 1997 roku. Miała dość dobre brzmienie, nie powiem. Drugi krążek "Razorblade Romance" na pierwszy rzut oka prezentuje się też dobrze (wyłączajac fatalną i wtórną okładkę MC). Ciekawie wyglądają także tytuły utworów. Przypomnę o tym, że fińska formacja stworzyła nowy rodzaj metalu: Love Metal (nazwa bardzo kiczowata, jak na mój gust...).

Pierwszy kawałek "I Love You (Prelude To Tragedy)" już zdradza, o czym będzie. Naprawdę ciekawy wstęp z riffem gitarowym - zupełne zaskoczenie. Moja rada - nie pogłaśniaj na początku, bo pożałujesz! Sama piosenka melodyjna z mało ciekawym biciem piany w tekście. Zero gitar! Wokal z "deczka" przesłodzony.

"Poison Girl" - utwór z troszeczkę większą dawką gitarowego grzania. Normalny.

"Join Me" nawet całkiem trzyma klimat. Tylko czemu chłopaki tak żałują tego swojego sprzętu? I czemu pan Valo tak niemiłosiernie zawodzi?

"Right Here In My Arms" to szybki numer z bardzo mocnym rytmem. Wokal zwyczajowo "taki trochę nie z tej bajki", a solówa gitarowa?... Rany Boskie! Najpierw chciało mi sie płakać, ale doszłam do wniosku, że nie ma o co i... zaczęłam się śmiać - solówa jest okropna i fatalnie zagrana!

Kolejny kawałek - "Gone With The Sin" to spokojna, nastrojowa ballada (czwarty singiel). Kojarzy się troszkę z kołysanką, a troszkę z próbą powtórzenia "Wicked Game" z pierwszej płyty. Klimat utworu pasuje do wokalu, a wokal do klimatu (nic więcej w tym kawałku nie ma).

Na początku "Razorblade Kiss" słychać gitary! Święto! Ochłonęłam... Numer jak wszystkie, no może trochę więcej gitarowego grzania i idiotycznych przyśpiewek Valo. I tyle.

"Bury Me Deep Inside Your Heart" także zaczyna się (oprócz klawiszy) ostrym akcentem. Ale później V.V zaczyna śpiewać jak pedał-pierwsza-klasa i tak zostaje do końca. Pomimo większej dawki metalu, piosenka jest taka jak wszystkie, tj. słodka i śliczna.

Bardziej popowe brzmienie ma za to "Heaven Tonight" - chórki a'la "nie rób mi nic złego", dużo keyboardu i Villuś w roli głównej. Straszne...

"Death Is In Love With Us" (następny kawałek o "zróżnicowanej" tematyce) - bliźniak "I Love You (Prelude To Tragedy)", no troche szybszy. Przyśpiewki typu "ał" i "u-u" są na porządku dziennym (występują też "o-o" i "łu-łu" :)), a sam podkład muzyczny nie zmienia się przez cały numer.

Jedyny utworek, który jako-tako mi się spodobał. Wszystko przez tytuł (zmartwychwstanie) i żeńskie chórki w tle. "Resurrection", bo o nim mowa, jest kolejnym popowo-metalowym, melodyjnym, banalnym kawałkiem o przyjemnym dla ucha wokalu. Jak na mój gust, z takiego tematu można było wykroić pożądny numer death metalowy, a nie granie dla ciotek-dewotek (chodzi mi o trucie typu "kocham cię' i "całuję twe usta przesycone śmiercią").

Ostatnia piosenka "One Last Time" zaczyna się jak hicior z listy "Disco Relax" (gitara akustyczna + klawisze w niezharmonizowanym zestawieniu). Kicz w pełni (o co nie trudno na tym krążku) i ociekająca wazeliną melodyjka rodem z Doliny Muminków. Metal? Tu bym się kłóciła!

Płyta ociekająca komercją - brrrrrr... Może się podobać nastolatkom w wieku 12-17 lat (nie patrzeć na mnie!). Klasyczne "brzdąkanie", zero prawdziwej muzy. A Ville z takim pooooootęęęęężżżżżnym głosem to się do kościoła nadaje. Teksty na jedno kopyto - wszystkie o miłości (cholera, czy wszyscy są ciągle zakochani?).

Opracowanie muzyczne całkiem dobre. Z tym, że ta muzyka obraża Dobre Imię Metalu. Ano właśnie: nazwanie twórczości HIM metalem jest grzechem... Dobry temat na piosenkę?

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: HIM "Razorblade Romance"
Jeanie (gość, IP: 31.0.86.*), 2022-01-20 10:00:39 | odpowiedz | zgłoś
Odgrzebałam tą płytę po latach, słuchałam Him jako nastolatka, teraz mam 34 lata i jestem zachwycona? zawsze byli oryginalni, od tekstów piosenek po wygląd zewnętrzny, ale uważam że nie ma takiego drugiego zespołu. Muza jest klimatyczna, melodyjna, raz ostra, raz łagodna, z potężnym ładunkiem emocjonalnym,każdy znajdzie coś dla siebie. A że o miłości....i cóż w tym złego? Jeszcze są romantycy na tym świecie:)Rozumiem że recenzja jest pisana dość dawno, wtedy był taki trend że prawie każdemu wykonawcy trzeba było "dolać" i umniejszyć jego dokonania(jakie to polskie). Z mojego punktu widzenia muzyka tego zespołu to perełka na rynku, im starsza tym lepsza. Warto posłuchać i wyrobić sobie opinię samemu.
re: HIM "Razorblade Romance"
Cinamone
Cinamone (wyślij pw), 2013-05-25 13:18:03 | odpowiedz | zgłoś
Him to jeden z niewielu grajków którego prawie każda płyta ma klimat.
re: HIM "Razorblade Romance"
trociniak (wyślij pw), 2013-05-24 14:03:55 | odpowiedz | zgłoś
Nie odgrzebujcie takich nędzy, bo szkoda czasu na czytanie takich "recenzji"
re: HIM "Razorblade Romance"
Sigurd wawa (gość, IP: 37.31.34.*), 2013-05-24 13:45:10 | odpowiedz | zgłoś
Kiedy słyszę taką muzykę, to zawsze zastanawiam się po co została stworzona. Ale jeszcze bardziej niepokoi mnie kto tego słucha, skoro jest tyle dobrych rzeczy. Warto się trochę rozejrzeć, posłuchać trochę klasyki, jeżeli nowe rzeczy są słabe. Warto poznać to co dobre, a takie zespoły odstawić na śmietnik gdzie ich miejsce .....
Niezły album
RadomirW (gość, IP: 193.219.114.*), 2013-05-24 09:08:34 | odpowiedz | zgłoś
Pierwsze dwa albumy Hima (a częściowo też trzeci) są bardzo fajne. Niezły metal klimatyczny wbrew pozorom wcale nie przecukrzony, bo oparty na gitarowym ciężkim brzmieniu, dobrych przebojowych utworach z okazjonalnie pojawiającymi się tylko klawiszami, fajnym klimacie. Słychać inspiracje Type o Negative, Paradise Lost czy Sisters of mercy a to dobre wzorce są. Valo wtedy też śpiewał całkiem znośnie z rzadka jedynie wchodząc w pedalskie górki. Lubię tych albumów czasami posłuchać, później się z tego zespołu faktycznie zrobiła komercyjna padaka, ale pierwsze albumy (szczególnie jedynka) są spoko.
re: HIM "Razorblade Romance"
johnnyw (gość, IP: 213.146.58.*), 2013-05-23 21:15:59 | odpowiedz | zgłoś
Dobra płyta, autorka niech więcej się nie bierze za recenzje - jeśli nie potrafisz nie pchaj się na afisz !
re: HIM "Razorblade Romance"
HIMforever (gość, IP: 37.109.1.*), 2013-05-23 18:07:15 | odpowiedz | zgłoś
Okropna recenzja. Piosenki są bardzo dobre a zwłaszcza Right Here in My Arms . a solówka w tym numerze jest najlepsza. H.I.M. rządzi i mam prośbe, przestań wypisywać takie bzdury bo się z ciebie ludzie śmieją.
re: HIM "Razorblade Romance"
wac
wac (wyślij pw), 2013-05-23 20:07:31 | odpowiedz | zgłoś
rządzi i kopie tyłki
re: HIM "Razorblade Romance"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2013-05-24 06:07:22 | odpowiedz | zgłoś
Łodafak?!
re: HIM "Razorblade Romance"
wac
wac (wyślij pw), 2013-05-24 11:24:59 | odpowiedz | zgłoś
przyznaj ziom, że tego się nie spodziewałes!
« Nowsze
1