- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: High On Fire "Blessed Black Wings"
Założycielem amerykańskiego High On Fire latem roku 1998, był gitarzysta Matt Pike, który powołał go do życia w kilka miesięcy po rozpadzie swojego wcześniejszego zespołu, znanej w pewnych kręgach formacji Sleep. Kapela będąca tematem niniejszej recenzji nie jest wszem i wobec znana, a na trochę uwagi jednak zasługuje, więc warto chociaż nadmienić, że dotychczas zespół ma na koncie dwa duże krążki, "The Art of Self Defense" (2000) i "Surrounded By Thieves" (2002). Trzecim z kolei w dyskografii High On Fire jest natomiast "Blessed Black Wings". Nowa wydawnictwo Amerykanów to płyta z gatunku kakofonicznych i brudnych. Album solidnie grzmoci hałaśliwymi gitarami i potężnie łupiącymi bębnami, czemu wtóruje zdzierający gardło Pike. "Blessed Black Wings" jest jak zderzenie Black Sabbath, Motorhead i Slayer - dominuje monstrualny ciężar, nieskomplikowane struktury i szerokie spektrum temp. Od pierwszej do ostatniej minuty Matt, Des i Joe kopią w ryj swym szorstkim, nieokrzesanym metalem, podanym w brudnym, wręcz przytłaczającym brzmieniu. A robią to iście kunsztownie (i bynajmniej nie o technikę tu chodzi).
"Blessed Black Wings" prawdopodobnie przysporzy High On Fire zarówno wielu wielbicieli, jak i przeciwników. Ci drudzy doczepią się do "kwadratowości" kompozycji, którą ci pierwsi pokochają. Bo to właśnie ona jest siłą tego świetnego albumu. "Blessed Black Wings" to niezaprzeczalnie płyta godna polecenia.
Zadziwia mnie że ta kapela jest tak mało znana w Polsce.
Ich muzyka jest mieszanką jak już pisał wielce szanowny recenzent zderzeniem Motorhead, Black Sabbath i Slayer, patrząc na te trzy kapele do których muzyka High of Fire jest podobna, zakończe, bo czego więcej rasowy koneser (lub zwykły) wyjadacz metalu może oczekiwac więcej.
Ave!