- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Helltrain "Route 666"
Nazwiska Pierre'a Tornkvista, Oskara Karlssona i Patrika Tornkvista dotychczas widniały we wkładkach płyt między innymi takich zespołów jak Scheitan, Gates Of Ishtar, Defleshed czy The Everdawn. W roku 2002 drogi tych trzech Szwedów skrzyżowały się w formacji Helltrain, która dzięki trzyutworowemu demo (wydanemu później jako EP-ka o tytule "The 666") podpisała kontrakt z niemiecką Nuclear Blast Records. Natomiast w drugim roku istnienia kapela może się już pochwalić pełnoczasowym debiutem.
Muzyka na pierwszym wydawnictwie szwedzkiego trio do szczególnie skomplikowanych nie należy. Mało w niej wyrafinowania czy niezwykłej techniki, mnóstwo natomiast pewnej prostoty, sztampowości, ale też brudu i rogatej duszy. Szczególnie dwie ostatnie cechy "Route 666" podkreślają ciężkawe gitary, chrapliwy, nieco gardłowy wokal i brzęczący bas. To właśnie dzięki nim Helltrain brzmi niczym diabelski rock'n'roll, niekiedy przypominając łagodniejsze wcielenie późnego Entombed, a innym razem, za sprawą sporadycznych zagrywek organów, kojarząc się z mroczną wersją The Doors. Przede wszystkim jednak album ten bezlitośnie łatwo wpada w ucho ("Polizei", "The Helltrain Coven"), będąc na swój sposób przebojowym, choć nie ma w nim ani krzty goeteborskich riffów. Niestety, nieco płaska produkcja pozbawia ten krążek solidnego kopniaka, a tenże by się tej płycie z pewnością przydał.
W gruncie rzeczy "Route 666" nie jest płytą zbyt wysokich lotów, niemniej wspomniana wcześniej prostota kompozycji (choć Szwedzi grać potrafią) powoduje, że jest to dość chwytliwy album. Po debiut Helltrain mogą z powodzeniem sięgnąć miłośnicy tak zwanego death'n'rolla i choć w moim przekonaniu to naprawdę fajny krążek, z pewnością nie do każdego trafi ta diabelska muzyczka.