- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Helloween "Pink Bubbles Go Ape"
To był bardzo ciężki okres dla członków Helloween. Data premiery płyty przesuwana była kilka razy. Zespół był ciągany po sądach. A wszystko to przez konflikt między Noise Records a EMI. Właściciele Noise twierdzili, że kontrakt, jaki zespół podpisał z wytwórnią, cały czas obowiązuje, a co za tym idzie koncern EMI nie mam prawa wydać nowego materiału. Koniec końców płytę wydał EMI i uważam, iż dobrze się stało, że Helloween wreszcie wyrwał się ze szpon Noise. Ta wytwórnia ponoć zniszczyła niejeden zespół... chociaż Gamma Ray i Virgin Steele nie narzekają. Dodatkowo po trasie koncertowej zespół opuścił jeden z założycieli, fenomenalny Kai Hansen. Na jego miejsce przyszedł znany (a może i nieznany) z grupy Rampage, długowłosy Roland Grapow. Jedno stało się oczywiste: zmiany musiały nastąpić!
I nastąpiły... pytanie tylko, czy dobre? Ja mimo wszystko uważam, że bardzo dobrze się stało, iż Helloween zmienili swój styl. Owszem, mogli nagrać kolejną część "Keepera", ale czy miałoby to sens? Chyba nie. Zespół po prostu zaczął by powoli stawać się kopią samego siebie, a to byłoby naprawdę groźne. Ale dosyć tych dywagacji... zajmijmy się muzyką. A muzyka, jaka zawarta jest na "Pink Bubbles Go Ape", jest wysokich lotów (bez względu na to, co ktoś o tym sądzi).
Album otwiera utwór tytułowy, krótki i bardzo delikatny, ale jakże cudowny, w całości zagrany na gitarze klasycznej. Następnie dostajemy między oczy. To "Kids Of The Century". Szybki i bezkompromisowy numer, trochę w stylu starych kawałków, ale nie do końca. Już od pierwszych taktów da się zauważyć różnicę w stylu gry na gitarze między Kaiem a Rolandem. Roland preferuje grę bardziej wirtuozerską, podczas gdy Kai większą wagę przywiązywał do szybkości i agresji. Kolejny utwór to "Back On The Streets". Równie szybki i melodyjny jak jego poprzednik. "Number One" to pierwszy singiel wykrojony z tego albumu. Utwór w pełni ukazujący to, jak znacząco zmieniło się podejście zespołu własnej muzyki. Jest znacznie bardziej stonowana i nastrojowa, ale jednocześnie porywa swoim rytmem i genialną melodią. Piąty w kolejności jest "Heavy Metal Hamsters", dziwny, pokręcony i jednocześnie śmieszny i ironiczny. Typowy dla Helloween. "Goin' Home" znowu pędzi, pędzi bardzo szybko i kiedy wydaje się, że już bardziej pędzić nie może, przeradza się w "Someone's Crying" i pędzi jeszcze szybciej - ultra szybko. Ten kawałek to cudo. Wspaniały tekst, melodia i zapierająca dech w piersiach prędkość. Potem następuje zwolnienie i nadchodzi "Mankind", najbardziej rozbudowany i majestatyczny utwór na całym albumie. "I'm Doin' Fine, Crazy Man" to kolejny "śmieszny" numer. Muzykę do tego kawałka napisał Markus i jest to jedyny jego utwór na płycie. Zresztą utwory napisane przez niego bardzo rzadko trafiają na krążki Helloween, ale za to jest ich mnóstwo na wszelkiego rodzaju EPkach, czy singlach. Pozostały jeszcze dwa kawałki. Pierwszy z nich to utwór Rolanda "The Chance", a drugi to numer napisany w całości przez Kiske'ego. "Your Turn", bo o nim mowa, to jedna z najwspanialszych ballad jakie w życiu słyszałem (a słyszałem wiele) i zdecydowanie najlepsza w historii Helloween. Na japońskiej wersji albumu znajduje się dodatkowo kawałek "Shit And Lobster". Nic specjalnego... chociaż melodia jest wspaniała.
Na koniec należy wspomnieć o niesamowitych partiach wokalnych. Michael Kiske przeszedł na tym krążku samego siebie. Zaryzykuję stwierdzenie, że Michael nigdy wcześniej nie śpiewał tak dobrze. Jego głos jest czysty, pewny i porażający siłą, i ekspresją wyrazu. Uważam, że niedoceniany przez wielu "Pink Bubbles Go Ape" to świetny album i gorąco go polecam wszystkim, którzy chcą posłuchać czegoś naprawdę wartościowego.