- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Helloween "Live In The U.K."
W 1988 roku nie wiedziałem, że muzyka w ogóle istnieje, słowo "metal" wzbudzało we mnie dreszcz obrzydzenia i przerażenia. Wtedy właśnie trwała w najlepsze jedna z ciekawszych tras koncertowych. Helloween, od którego zacząłem świadome słuchanie muzyki, grał na żywo materiał z płyt "Keeper Of The Seven Keys", dla mnie najdoskonalszych osiągnięć tak zwanego heavy metalu. Trasa zwała się "Pumpkins Fly Free Tour", sądząc z odgłosów, koncert zarejestrowano w Szkocji.
Siedem utworów to zdecydowanie zbyt mało, żeby wyrobić sobie zdanie o grupie, ale wystarczająco dużo, żeby, znając płyty studyjne, żałować, że zespół całkowicie zmienił skład i oblicze. Słychać doskonałą zabawę, żywiołowe reakcje publiczności i wspólne śpiewanie - płytę otwiera wzywające zespół "Happy, happy Helloween, Helloween!", podchwycone przez wchodzących muzyków. Później każdy utwór rozpoczyna się pogawędkami i przekrzykiwankami, Kiske uczy publikę śpiewać refren "Future World". Swobodne jamowanie również może się podobać. Do tego mamy oczywiście same piosenki. Helloween w doskonałej formie, grający doskonałe utwory, dla wspaniale reagującej publiki. Czego chcieć więcej? Tylko jednego. Być kilka lat starszym i czekać niecierpliwie z dynią na głowie i biletem w garści (patrz obrazek na okładce).
Serdecznie polecam, chociaż właściwie nie ma potrzeby - zainteresowani znają tę płytę, nowoczesnym metalom nie spodoba się.